Rowerzyści łapiący się pojazdów to zjawisko zwykle obserwowane w mieście. Osobnik taki podczepia się do jakiegoś samochodu na światłach i potem sunie razem z nim do kolejnego skrzyżowania. Preferowane są ciężarówki – łatwo o pewny chwyt i ukrycie się w martwym polu widzenia kierowcy.
Kolejny kierowca celowo doprowadził do kolizji z kolarzem?
Ten rowerzysta złapał się dla odmiany osobówki, prawdopodobnie za reling dachowy. To już odważniejszym manewr, ale prawdziwą „odwagą” była jazda z tak dużą prędkością. Autor nagrania mówi, że jedzie 110 km/h. Zbliżał się do rowerzysty i drugiego samochodu, ale nie bardzo szybko, więc mieli oni niewiele mniejszą prędkość! Ciekawe jak długo cyklista jechał „na doczepkę”.