Joanna Szymków-Matuszewska

Test: Renault Megane RS Trophy – szybki i wściekły, czy szykowny i delikatny?

Każdy, kto choć odrobinę interesuje się motoryzacją wie, że marka Renault już od początku ubiegłego wieku była dość mocno związana z motorsportem – pierwsze rajdowe zwycięstwo w legendarnym już i do dziś odbywającym się Rajdzie Monte Carlo, marka z diamentowym logo zdobyła już w 1925 roku.

Z czasem Renault podbijało kolejne pola motorsportu i było obecne nie tylko w rajdach, ale też na torach wyścigowych, by na stałe zagościć w Formule 1, a dziś też i w Formule E. Takie doświadczenia świadczą o tym, że marka ta potrafi robić sportowe samochody. Czy tak dobrze, jak w motorsporcie, tak i na drogach idzie Renault kultywowanie produkcji hot hatchy, z których marka znana jest od dekad? Czy dzisiejsze hot hatche Renault są nadal szybkie i zwinne jak Renault 5 GT, Clio 16s czy też Clio Sport, które łączyły w sobie nie tylko sportowy charakter, ale też codzienną użyteczność? O tym miałyśmy okazję dowiedzieć się podczas tygodniowego testu najnowszego Renault Megane RS Trophy.

Nasz test nie wypadał w najlepszej możliwej porze roku, jednak aura sprzyjała i mogłyśmy na przestrzeni tygodnia przetestować RS Trophy w przeróżnych warunkach – na suchym, na mokrym, na śliskim i co najważniejsze – na torze. I trzeba powiedzieć głośno – w każdych warunkach Renault Megane RS Trophy prowadzi się wyśmienicie. 
Pierwsze, co mnie wita po odpaleniu silnika Renault Megane RS Trophy, to jego brzmienie. Producent postawił na realne brzmienie wspomagane elektryczną przepustnicą, co powoduje, że nawet nie mogę opisać Wam jak zachowuje się system BOSE, w które został wyposażony Trophy, bo przez ten tydzień ani razu nie włączyłam radia. Brzmienie samochodu możecie regulować, jak muzykę, w zależności od Waszego nastroju – potężne dźwięki przy trybach Sport i Race – przepustnica otwiera się, samochód strzela z wydechu, lub subtelniejsze przy trybach Neutral i Comfort, kiedy przepustnica jest bardziej przymknięta i z wydechu wydobywa się jedynie delikatne mruczenie. Na nieszczęście sąsiadów, mój nastrój zawsze najlepiej poprawiał się przy otwartej przepustnicy, do tego stopnia, że nie jeden raz klaskałam z radości jak dziecko, prowadząc Trophy.;) w czasach zastępowania przez producentów brzmienia silnika nagraniami płynącymi z głośników, takie doznania są na wagę złota.

Tym silnikiem, który tak brzmi w Megane RS Trophy jest 1.8 TCe 300 KM – to o 20 KM więcej niż w zwykłym RS. Jest to jedyna jednostka dedykowana do tego modelu, kupujący mogą natomiast wybierać pomiędzy manualną, sześciostopniową skrzynią biegów, a dwusprzęgłowym automatem EDC. Nasz testowy model wyposażony był w manual, jednak miałam możliwość przejechania się również i automatem i moje wrażenia są bardzo pozytywne – skrzynia reaguje szybko, bez zbędnych opóźnień przy zmianie biegów. Automat posiada też odrobinę lepsze parametry – 420 Nm maksymalnego momentu obrotowego, podczas gdy w przypadku manuala to równe 400 Nm. Według danych producenta, przyspieszenie do 100 km/h to 5,7 sek. Według moich odczuć subiektywnych – czuć, że Trophy jedzie, a jego potencjał jest ogromny. I pomimo, że mamy do czynienia z ośką, nie jest tak narowisty, jak na przykład Seat Leon Cupra.

Osiągi to jedno, ale w przypadku tego hot hatcha najwięcej uwagi warto poświęcić właściwościom jezdnym. Czwarta generacja Megane RS Trophy została bowiem wyposażona w zawieszenie Cup, posiadające amortyzatory z hydraulicznymi odbojnikami. Dzięki temu samochód jest utwardzony, a co za tym idzie, w zakrętach bardzo przewidywalny i stabilny, jednak twardość ta nie koliduje z komfortem podczas jazdy (nie ma efektu odczuwania pupą każdej dziury w jezdni). Do tego Renault dołożyło swój flagowy system 4Control – system czterech kół skrętnych oraz szperę Torsena i otrzymujemy receptę na naprawdę dobre trzymanie się drogi. RS Trophy jedzie dokładnie tam, gdzie chcesz, nawet przy wyższych prędkościach. Kierownica reaguje momentalnie, nawet na krótkie ruchy. Przy tej konfiguracji nawet ciasne zakręty nie są przeszkodą do czerpania radości z jazdy tym samochodem, o czym mogłam się przekonać na Torze Modlin, który jest torem mocno technicznym.

Hamulec jest ustawiony w charakterystyce sportowej – jest twardy, dzięki czemu pedał reaguje na każdy, nawet najmniejszy ruch stopy. Na samo hamowanie zresztą też nie można narzekać, a to za sprawą aluminiowo-żeliwnych tarcz hamulcowych z zaciskami Brembo (czerwonymi, a jakże!). 

Jednak Renault Megane RS Trophy to nie tylko czysty sport. Jest to hot hatch, który nie jest nachalny w swoim sportowym charakterze, a wręcz niesamowicie łączy sportowe zacięcie z francuskim szykiem i elegancją. Z zewnątrz o tym, że mamy do czynienia ze sportowym drapieżcą, świadczy raptem kilka elementów – jest to umieszczona po środku tylnego zderzaka, szeroka końcówka wydechu (w przypadku Trophy-R wydech Akrapovic), poszerzone błotniki, obniżone progi oraz specjalne zderzaki z przednią listwą nawiązującą do F1, z napisem Trophy i umieszczonymi na nich wielofunkcyjnymi refelektorami RS Vision w kształcie nawiązującym do wyścigowej szachownicy. Do tego Trophy stoi na 19-calowych felgach z czerwonymi listewkami, idealnie współgrającymi z czerwonymi zaciskami Brembo i niebagatelny metalizowany lakier żółty Sirius. Nie można w tym wypadku odmówić Renault dbałości o detale. Te elementy są jednak dodatkiem do całości, nie narzucają się i nie odwracają uwagi od nowoczesnej sylwetki Meganki czwartej generacji, odpowiednio ją dopełniając. Dopełniają ją jednak na tyle dobrze, że Megane RS Trophy przyciąga uwagę i mijane osoby oglądają się za nią z uśmiechem na twarzy. I ja to w pełni rozumiem. Nie zdarzyło mi się wysiąść z Trophy i po prostu odejść, bez rzucenia na nią okiem. 

We wnętrzu samochodu duch sportowy jest bardziej widoczny. Już na pierwszy rzut oka sportowy charakter przejawia gruba kierownica, częściowo wykończona perforowaną skórą, a częściowo alcantarą z czerwonym znacznikiem punktu zero u góry, po środku. Uwagę zwraca także krótki drążek hamulca ręcznego, obszyty czerwoną nitką, umieszczony na konsoli środkowej. Choćby z tego wizualnego względu warto postawić na skrzynię manualną. W wersji z automatem standardowo ręczny jest automatyczny i nie robi takiego wrażenia. Niewątpliwie, typowo sportowym akcentem są fotele kubełkowe Recaro z alcantary, z wyszytym czerwoną nitką na oparciu emblematu RS. Fotele wygodne jak na kubełkowe, nawet przy dłuższych dystansach, jak dla mnie jednak zbyt szerokie – osoby szczupłe praktycznie nie mają zbyt dużego trzymania bocznego. Dla porównania w wersji Trophy-R znajdziemy „kubły” Sabelta, z o wiele lepszym trzymaniem bocznym i kierownicę obszytą w całości alcantarą.

Boczki w drzwiach zrobione są częściowo z materiału imitującego włókno węglowe, nad którym umieszczono oświetlenie ambientowe – detal, ale robiący świetne wrażenie, szczególnie gdy dobierze się czerwony kolor światła, który współgra z przeszyciami w fotelach, na drążku skrzyni biegów i hamulca ręcznego. Dobór koloru oświetlenia oraz inne możliwości personalizacji dostępne są dzięki systemowi multimedialnemu R-Link, do którego dostęp mamy poprzez centralnie umieszczony na kokpicie tablet o przekątnej 8,7”. Tam też znajdziemy dostęp do modułu Multisense, w którym możemy dobrać jeden z pięciu oferowanych nam trybów jazdy: Comfort, Neutral – te dwa sprawiają, że sportowy charakter RS Trophy zostaje trochę ujarzmiony, oraz Sport, Race – te dwa dostarczają najwięcej frajdy i gwarantują największe osiągi o charakterystyce stricte sportowej. Ostatnim trybem jest tryb Perso, który każdy może sobie spersonalizować według uznania. Oczywiście każdy z tych trybów jest tak przygotowany, żeby użytkownik mógł go sobie dopasować do swoich indywidualnych potrzeb. Po tygodniu użytkowania samochodu zdecydowanie na plus jest to, że do obramowania tabletu nie został wykorzystany żaden błyszczący materiał. Dzięki temu, mimo nagminnego korzystania z przycisków umiejscowionych na listwie bocznej tabletu, nie widać było na niej śladu użytkowania, co z kolei irytowało mnie w nowym Clio. 

Pewnie jesteście ciekawi jak wyglądało spalanie w tym samochodzie. No cóż, nie jest to rodzinny diesel, więc nie ma się co spodziewać cudów – ten silnik potrzebuje paliwa i je lubi. Jednak nie ma tragedii, przy spokojniejszej jeździe, jesteście w stanie osiągnąć wynik około 12 l/100 km, co nie jest wynikiem złym. Przy niespokojnej – tu pewnie sky is the limit, albo raczej zasobność portfela.;) Na trasie producent podaje, że możecie zejść do 8,2 l/100 km. Nie potwierdzę, ani nie zaprzeczę, gdyż na trasie tej Meganki nie testowałam, jednak nie wydaje się to być wynikiem nierealnym. 

Na koniec kwestia bagażnika, co do którego słyszałam wiele zarzutów od osób, które miały okazję testować ten model. Jedyne 294 litrów, to faktycznie nie jest wynik powalający, jednak najpotrzebniejsze rzeczy osobiste spokojnie się zmieszczą. Powiem Wam więcej – mieści się nawet niedużych rozmiarów spacerówka dla dziecka i fotelik z bazą na tylnej kanapie.;) dziecko też się mieści, więc wszystko, co najpotrzebniejsze, możecie spokojnie zabrać ze sobą.

Jak widzicie, Renault Megane RS Trophy jest szybkie i szykowne. Jest samochodem, który dostarcza tylu pozytywnych emocji, że każdy Wasz dzień będzie tak słoneczny, jak lakier Sirius. Jednocześnie sprawdzi się i w codziennym użytkowaniu, bo nie jest wściekle sportowy, a idealnie wyważony. Dla wymagających jednak, zniesie godnie i częste wizyty na torze. Nie można bowiem zaprzeczyć – Megane RS Trophy ma ogromny potencjał – w końcu jest rekordzistą wśród osiek na torze w Nurburgring. I jak na swoje parametry, ma całkiem przystępną cenę – w naszej konfiguracji testowej 142.900,00 zł. Czego więc chcieć więcej…?

Na plus:
+ elektryczna przepustnica i uzyskiwane dzięki niej dźwięki
+ właściwości jezdne i osiągi
+ wygląd jako połączenie sportu i elegancji

Na minus:
– fotele Recaro mogłyby mieć odrobinę lepsze trzymanie boczne pod kątem szczupłych osób
– mało czytelny sposób obsługi nawiewu i klimatyzacji

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze