Relacja Idalii Czarnockiej z kartingowych Mistrzostw Słowacji
Przedostatnia runda Pucharu Moraw odbyła się w ostatni weekend sierpnia na moim ulubionym torze w czeskim Pisku - relacjonuje zawodniczka kartingowa - Idalia Czarnocka.
Idalia zawsze bojowo nastawiona do startu. |
fot. z archiwum Idalii Czarnockiej
|
Po powrocie z pechowego Gostynia pojechałam na rentgen i na szczęście okazało się, że wszystko jest w porządku. Choć moja ręka wciąż była spuchnięta i boląca, zdecydowałam się wystartować.
Od samego początku towarzyszyła nam „wspaniała” pogoda – padać zaczęło już w czwartek w nocy. Z powodu ostatnich kilku rund, które odbywały się głównie na mokrej nawierzchni, miałam dość jakiejkolwiek wilgoci, błota i wszystkich innych czynników związanych z deszczem.
W piątek mieliśmy treningi na mokrej nawierzchni, praktycznie przez cały dzień padało. Początkowo jeździłam ostrożnie, ponieważ po raz pierwszy startowałam na tym torze w deszczu – najbardziej zdradliwa była bardzo ciasna szykana na szczycie oraz zjazd w dół. Po kilku treningach zdecydowaliśmy się zamontować drugi silnik, „wyścigowy” i sprawdzić jak się spisuje. Przy większym deszczu czołówka robiła czasy w okolicy 59 s-1 min. Ja na teoretycznie lepszym od poprzedniego silniku osiągnęłam czas 1:05 min. Poprosiłam tatę o zmianę silnika, ponieważ „nie wyjeżdżał z zakrętów”. Tata nie zgodził się jednak, twierdząc, że jestem beztalenciem i to jedynie moja wina. Tym bardziej zdziwiona byłam, kiedy poparł go mój mechanik, który kiedyś jeździł i powinien widzieć różnicę na prostej pomiędzy mną a innymi zawodnikami. Dopiero w sobotę po kilku treningach zgodzili się go zmienić. Różnica była ogromna – brakowało mi tylko około 0.5 s do najlepszego sobotniego okrążenia w mojej kategorii. W związku z tym, że wyszło słońce, dwa ostatnie treningi przed czasówką poświęciliśmy na odpowiednie ustawienie silnika. Mimo to na czasówce zajęłam dopiero 12 miejce.
Liczy się wsparcie otoczenia. |
fot. z archiwum Idalii Czarnockiej
|
Nasz pierwszy niedzielny wyścig odbywał się przy świecącym słońcu. Dzięki wyścigom w Polsce wiele razy widziałam bardzo ładnie poprowadzony najazd na start – na Słowacji jest z tym niestety dość duży problem i nikt nic z tym nie robi – tradycyjnie prowadzący od ostatniego zakrętu przed startem jedzie na przysłowiową „pałę”. Tym razem jednak było inaczej. Nigdy wcześniej nie widzałam tak wolnego najazdu. Jednemu z zawodników przede mną silnik zgasł przed startem jakieś 5 razy. Niezadowolenie mojego motoru bardzo wyraźnie było widać po puszczeniu startu – trochę się zalał i nie chciał przyspieszać, w związku z czym znalazłam się na przedostatniej pozycji. Cały wyścig (który w Mistrzostwach Słowacji ma tylko 10 okrążeń) zajęło mi odrabianie straty, który ukończyłam na 12 miejscu. Start do drugiego wyścigu poszedł mi dobrze, niestety na pierwszym zakręcie dostałam „strzał” z tyłu i obróciłam się. Po dogonieniu stawki przebiłam się o jedną pozycję w górę względem pozycji startowej.
Idalię łatwo rozpoznać na torze, po różowym kasku. |
fot. z archiwum Idalii Czarnockiej
|
Przed naszym trzecim wyścigiem zaczęło padać, w związku z czym start został przesunięty. Deszcz szybko się jednak skończył i znów wyszło słońce, przez co zaczęłam się zastanawiać czy nie zaryzykować i nie założyć slicków. Uznałam, że zjazd w dół, który jest w lesie, z pewnością będzie bardzo śliski, więc zostaliśmy przy oponach na mokrą nawierzchnię. Tylko jeden z zawodników założył opony na sucho i na okrążeniu rozgrzewającym wypadł z toru. Bardzo późno wjechał na swoje miejsce (kilka metrów za linią, do której można wrócić na swoją pozycję startową), ale w związku z tym, że jest „słowacką maskotką” na zawodach, sędzia jedynie pogroził mu palcem. Na starcie mój silnik ponownie nie chciał współpracować i straciłam kilka pozycji. Na początku jechało się dość dziwnie – zdarzały się śliskie miejsca, gdzie bardzo mocno świeciło słońce, a wydawało się, że tor jest tam suchy. Po 3 okrążeniach złapałam swój rytm i z przedostatniej pozycji wylądowałam na 9, z czwartym czasem okrążenia. Było mi bardzo przykro, że jedziemy tylko 10 okrążeń, ponieważ z powodu kiepskiego startu nie udało mi się już dogonić reszty.
Zawody ukończyłam na 8. miejscu (średniozadowolona, chociaż podbudował mnie 4. czas), a przede mną była ostatnia runda Rotax Max Challenge Polska w Zielonej Górze oraz ostatnia runda Mistrzostw Słowacji w Dunajskiej Stredzie.
Najnowsze
-
W pełni elektryczny SUV Volvo EX30 zdobywa 5 gwiazdek w najnowszych testach Euro NCAP
Volvo EX30, najmniejszy SUV szwedzkiej marki, udowadnia, że bezpieczeństwo nie jest kwestią rozmiaru. Model ten właśnie uzyskał maksymalną, pięciogwiazdkową ocenę w najnowszych testach bezpieczeństwa Euro NCAP, potwierdzając tym samym zaangażowanie szwedzkiej marki w zapewnienie najwyższych standardów bezpieczeństwa w ruchu drogowym, zwłaszcza w wymagających warunkach miejskich -
MotoMikołajki.pl 2024 edycja XVI
-
Nowa Toyota Hilux Mild-hybrid 48V od 170 900 zł netto
-
DACIA DUSTER ZDOBYWA TYTUŁ CAR OF THE YEAR POLSKA 2025
-
LEXUS RC SKOŃCZYŁ 10 LAT. PIERWSZE COUPE Z NAPĘDEM HYBRYDOWYM I WERSJA RC F Z SILNIKIEM V8
Zostaw komentarz: