Porsche on track 2014 – jazdy w Estonii. Galeria i film

Coś, co dla jednych może się wydawać zwykłym szkoleniem w samochodach Porsche, dla innych może być marzeniem życia - dzień na torze z najmocniejszymi modelami Porsche.

Porsche on track to wydarzenie, organizowane co roku przez niemiecką markę, jako trening doskonalący umiejętności za kierownicą, ale też możliwość poznania różnych modeli Porsche. Impreza kierowana jest zarówno do lojalnych klientów marki, jak i tych, którzy zastanawiają się nad kupnem danego modelu. Można go przetestować i to w najlepszych możliwych warunkach, czyli na torze wyścigowym, pod czujnym okiem fachowców. W tym roku wybór padł na obiekt znajdujący się w Estonii, auto24ring pod Parnawą, gdzie zabrano również grupę dziennikarzy. Co takiego tam się stało, że zapadło mi aż tak głęboko w pamięć?

Cóż, większość interesujących się motoryzacją osób wie, że Porsche to coś więcej niż tylko samochód. To styl życia, legenda i ulotne „coś” – niczym w potencjalnym partnerze na życie. Te samochody albo się kocha, albo… nigdy się nimi nie jechało. Dlatego co roku Porsche organizuje dla chętnych możliwość  prowadzenia kilku modeli, dając namiastkę poczucia niepowtarzalności i charakteru udostępnionych aut. Wydając na nowy model Porsche średnio 500 tysięcy złotych można oczekiwać tylko najlepszych własności trakcyjnych. I organizatorzy Porsche on track dokładnie to wiedzą. Nie mają wątpliwości, czy wydać kluczyki (oczywiście po krótkim wprowadzeniu teoretycznym) podnieconym do granic możliwości kierowcom, którzy w dużej większości nie mieli jeszcze do czynienia z najszybszymi modelami. Wiedzą, że te samochody wytrzymają prawie wszystko. Prawie, bo opony zmieniać trzeba. Ale tylko opony.

Szkolenie zaczyna się od krótkiego briefingu, mającego uświadomić zgromadzonym, że nie przyjechali tu się ścigać, a podnieść umiejętności jazdy, zrozumieć pracę silnika, zawieszenia i systemów w samochodzie. Podzieleni na grupy oddelegowujemy się na poszczególne zajęcia, z których każde – pod wodzą dedykowanego instruktora – otwiera oczy na możliwości poszczególnych modeli.

Piękna, sportowa Toyota 2000GT z 1967 roku wystawiona sprzedaż. Czy osiągnie cenę miliona dolarów?
Na dobry początek, dla przywyknięcia do obcowania z Porsche, zasiadam za sterami Macana S (3 litry pojemności silnika i 340 KM mocy) i wyruszam na podbój okolicznych miejscowości. Samochód zachwyca na każdym kilometrze. Ma się wrażenie, że jest jak otwarta księga, która odkrywa swoje tajemnice kartka po kartce. O tym modelu napiszemy niebawem w naszym teście.

Tymczasem, nie mogę się doczekać do poznania ciekawej umiejętności Porsche Cayenne, które zrobiło karierę w Polsce jako luksusowy, uniwersalny samochód do wszystkiego, czyli zarówno do wożenia towaru, wyjazdu w góry, czy uroczystego podjazdu pod operę. Przez myśl by raczej nikomu w naszym kraju nie przeszło, aby wjeżdżać tym cackiem w naprawdę wymagający teren, czy pokonywać wodne przeszkody, trawersy, czy zbocza. Bo choć większość nabywców Cayenna już w salonie dowiaduje się o centralnym mechanizmie różnicowym z blokadą, zawieszeniu pneumatycznym oraz systemach wspomagających kierowcę w offroadzie, a w danych technicznych mogą wyczytać o kątach natarcia czy zejścia, to wykorzystują z auta jedynie moc silnika w jeździe na wprost – zwykle w mieście. Okazuje się, że próba terenowa w Estonii wypadła lepiej niż doskonale, a wjechanie pod prawie pionowy, specjalnie przygotowany do tego stelaż, był dla Cayenne na niskoprofilowych oponach i pięknych alufegach, prosty niczym spalanie paliwa. Gorzej z kierowcą, który musiał się nieźle napocić, żeby – mimo braku widoczności – nie zjechać kilku centymetrów w bok. To naprawę robiło wrażenie.

Najbardziej wyczekiwany moment miał właśnie nadejść. Poradzieckie lotnisko. Porsche 911 Turbo S Cabriolet (560 KM, 750 Nm, 200 km/h w 10,8 s, koszt 230 tysięcy euro). Launch control. Ustawiasz tryb sport, trzymasz nieco dłużej przycisk i zapala się upragniona kontrolka – tak, auto jest gotowe go wystrzału. Teraz tylko lewą nogą trzymasz hamulec, a prawą naciskasz pedał gazu do oporu. Gdyby można było, startowałabym z tym systemem kilkukrotnie, co – niewykluczone – mogłoby spowodować wariacje mojego błędnika. Niestety – dane mi było tylko raz. Puszczam pedał hamulca: sprint do setki w trzy sekundy, po kolejnych siedmiu na liczniku mam 200 km/h. Przyspieszenie wgniata w fotel i ma się przez chwilę wrażenie, jakby krew na chwilę odpływała w tylne rejony organizmu. Wszystko wraca na swoje miejsce albo gdy lekko odpuszczam pedał gazu, albo gdy na szafie mam 220 km/h i trzeba hamować… Ceramiczne hamulce zatrzymują to pędzące cacko z 200-stu w… 5 sekud! Co ciekawe, egzemplarz, który był poddawany tym drastycznym przyspieszeniom, miał za sobą ponoć kilkaset takich procedur launch control; jego poprzednik przeszedł ich ponad 5 tysięcy bez żadnej awarii. Warto w tym miejscu wspomnieć, że instrukcja Nissana GTR przypomina jego nabywcy, że może takich procedur wykonać jedynie… 20.

Po przesyconych spalinami z wolnossącego boksera emocjach, aby podtrzymać adrenalinę w żyłach, przesiadam się do Porsche Boxster S i – na czas – pokonuję slalom między pachołkami. Jednym z elementów rywalizacji jest jazda po płycie poślizgowej. Ile przejazdów tyle testów i możliwości sprawdzenia na jakich trybach, z włączoną, czy wyłączoną trakcją, auto zachowa się lepiej. Wspaniałe doświadczenie, które pozwala porównać prowadzenie auta w ciasnych, szybko pokonywanych zakrętach oraz na mokrej, śliskiej nawierzchni w różnych wariantach ustawień. A jest ich naprawdę sporo: z włączonymi systemami lub bez, na automatycznej skrzyni, lub ze sterowaniem manetkami i… długo by jeszcze wymieniać.

Stopniowanie napięcia było dokładnie zaplanowane – teraz należało zapoznać się torem, ale na razie podstawiono Porsche Panamera, Boxster S i Cayenne GTS. Niby to auta nie do końca stworzone do ścigania, ale na dynamicznych ustawieniach każde z nich było o niebo lepsze niż wiele dostępnych na rynku samochodów, których producenci nazywają sportowymi.

Eco Driving, czyli jak jeździć ekologicznie?
Na koniec jazdy po torze, na którym podstawiono m.in. 911 Carrera S, 911 Carrera 4S, 911 Turbo S. Każdy miał okazję jazdy kilku okrążeń toru każdym z modeli, a peletonem zawiadywał instruktor w Caymanie. Przejazdy mogły być rejestrowane zarówno za pomocą kamery gopro umieszczonej w samochodzie, jak i monitoringu danych telemetrycznych, które później skrupulatnie można było przeanalizować z instruktorem. Pod lupę brana była głównie siła hamowania i przyspieszania, które – nie łudźmy się – zdecydowanie odbiegają od wyników zawodników występujących tym razem w roli instruktorów Porsche on track .

Po jazdach za sterami 911-stek można było doświadczyć jazdy na prawym fotelu z instruktorem, który potrafił przewieźć delikwenta w sposób balansujący na granicy przyczepności.

Na torze pojawiły się – co było wyjątkowo miłe dla oka i obiektywów naszych kamer oraz aparatów – 911-stki w historycznych malowaniach. Porsche startuje z powodzeniem w Le Mans i hołduje sportowej tradycji, stąd barwy Gulf, Martini i Rothmans – dawnych partnerów wyścigowych i rajdowych występów Porsche.

Gwiazdami Porsche on track były modele:

  • Porsche Boxster / Boxster S
  • Porsche Cayman / Cayman S
  • Porsche 911 Carrera Coupé / S Coupé / 4S Coupé
  • Porsche 911 Carrera Cabrio / 4S Cabrio
  • Porsche 911 Turbo S Cabrio
  • Porsche 911 GTS
  • Porsche 911 GT3
  • Porsche Panamera S E – Hybrid / 4S
  • Porsche Cayenne / Diesel / GTS
  • Porsche Macan / Macan S / Macan S Diesel

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze