Pierwsze zimowe moto-kroki opisuje Natka

W strefie motocyklistki pojawiła się Kasia - ma dopiero jeden sezon za sobą na Hondzie CB. Jednak jak mało kto, zdecydowała się na pierwsze jazdy zimą. Jej determinacja - godna podziwu - sprawiła, że szybko otrzymała upragnione prawo jazdy na motocykl i natychmiast uzależniła się od jazdy jednośladem.

Mówi się, że pasja uzależnia. Ale czym jest uzależnienie? To, że naszym czasem są ciepłe dni nie oznacza wcale, że nie możemy wyruszyć, kiedy najdzie nas ochota. De facto najchętniej zakładamy kaski, kiedy robi się ciepło, a słońce daje chociażby kilka ciepłych promyków. A co, gdy na dworze jest na minusie, a wszędzie naokoło śmieje się z nas śnieg?

Moja przygoda z motocyklem zaczęła się 13 grudnia 2008 roku, kiedy to zakupiłam Hondę CB500 z 2000 r. Był to bardzo przemyślany zakup. Zanim się na nią zdecydowałam, ponad miesiąc szukałam odpowiedniego modelu i rocznika, sprawdzałam ceny części eksploatacyjnych i wymiennych. Pisałam zapytania o pierwszy motocykl na kilku forach i w większości ludzie proponowali mi właśnie Hondę CB500 albo Suzuki GS500. Postawiłam na Hondę, ponieważ o wiele bardziej podobała mi się jej sylwetka i dane techniczne. Nie żałuję.

Kasia dumnie prezentuje swoją Hondę CB500.
fot. Kasia Rylska

Moja wisienka (tak ją nazywam, ze względu na kolor), ani razu mnie nie zawiodła. Pamiętam jak sprowadziłam ją z pod Poznania i zostawiłam u kolegi w garażu, nie mając jeszcze własnego. Kupiłam motocykl, nie mając nawet kategorii A, a moje doświadczenie na asfalcie sprowadzało się do 4 lat spędzonych za kierownicą na czterech kołach samochodu.

Często wracam pamięcią do dnia 15 grudnia 2008 r. kiedy to siedziałam w pokoju i nie mogłam uwierzyć, że „mam własny motocykl!”. Sama ta myśl była dla mnie przepiękna! Ale, co najzabawniejsze, nie miałam nawet pojęcia jak się nim jeździ! Na Gadu-Gadu kolega napisał mi mniej więcej co gdzie jest, jak się go odpala, gdzie się zmienia biegi itd. Mając jedynie te informacje i kilka przeczytanych instrukcji w internecie, wyruszyłam na podbój CB. Już miałam wsiadać na motocykl i zadzwonił do mnie wspomniany kolega, że wziął dzień wolnego w pracy, bo „się zabiję” i nie chce mieć mnie na sumieniu. Była to pocieszająca myśl, że przynajmniej ktoś będzie mnie pilnował i dawał instrukcje, jak będę robiła swoje pierwsze moto-kroki.

Na sam widok CB, byłam cała w skowronkach! Ubrana w kurtkę zimową, jeansy, adidasy i rękawiczki bez palców (nie miałam nic ze stroju motocyklowego, nawet kasku!) uczyłam się jak wrzucać bieg i poruszać się przed siebie, bo nie nazwałabym tego jazdą. Nauczenie się tych czynności zajęło jedynie chwilę, ale to jak mi się serce przepełniało szczęściem kiedy to robiłam – jest bezcenne! Niby nic, ale jaką to daje satysfakcję! Na małym podwórku jeździłam przed siebie chwilę, potem musiałam zawrócić, znów przed siebie i znów zawracanie na trzy. Kiedy tylko miałam wolną chwilę przyjeżdżałam do kolegi i jeździłam CB po małym podwórku. Kiedy już dobrze wyczułam sprzęgło i poczułam się pewniej, to wyjechaliśmy na osiedlową drogę, gdzie leżał śnieg, było ciężko, ale dałam radę. Z początku starałam się omijać koleiny i doły bojąc się, że mam za nisko zawieszenie, no i zaliczyłam moją pierwszą glebę z kolegą na plecach, który na szczęście zdążył wyciągnąć nogi, w miarę przytrzymać motocykl i zamortyzować upadek.  Czy się przestraszyłam? A skąd! Wiem, że do góry przecież bym nie poleciała 😉

Pierwsze szlify zimą? Dlaczego nie?!
fot. Kasia Rylska

Na osiedlu znaleźliśmy pusty parking, na którym uczyłam się robić ósemki (jak teraz o nich myślę, to śmieję się sama z siebie, bo były one o 4 razy większe niż ósemki, które robi się na kursie na kat. A). Muszę przyznać, że te ósemki sprawiły mi trochę trudności, ale wiem, że kiedy człowiek bardzo czegoś chce, jest zdeterminowany i się nie poddaje, to wiadomo, że z czasem będzie szło lepiej. Nie traciłam więc wiary; mimo, że palce miałam już przemarznięte i trzęsłam się z zimna, chciałam się uczyć i uczyć, jeździć i jeździć, być… szczęśliwa.

Któregoś razu chciałam wyruszyć na ponowną naukę ósemek, ale było za dużo śniegu i ledwo co wyjechałam poza podwórko, to stałam w miejscu, nie mogąc ruszyć do przodu – koło kręciło się w miejscu. Kolega pomógł mi jakoś wrócić na podwórko i znów drążyłam jazdę do przodu i zawracanie. Na styczeń zapisałam się na kurs prawa jazdy; gdy miałam urlop zrobiłam część teoretyczną, a jazdy zaczęłam w pierwszym tygodniu marca (w tydzień wyjeździłam wszystkie godziny). Na kwiecień byłam już zapisana na egzamin łączony w wordzie. Trochę mi zależało, aby zdać go za pierwszym razem, ale wiedziałam, że jak nie zdam za pierwszym razem to i tak będę próbować aż do skutku i może właśnie dzięki takiemu podejściu na luzie… zdałam za pierwszym razem! Muszę przyznać, że byłam z siebie dumna! Zostałam amazonką i na zawsze nią pozostanę, nie wyobrażam sobie życia bez motocykla! To jest moja pasja, uzależnienie, choroba, miłość, czy jak ktokolwiek to nazwie!

Pisząc to dziś uważam, że decyzja o dołączeniu do grona motocyklistów i motocyklistek była jedną z najlepszych decyzji w moim życiu! A wracając do uzależnienia… muszę wam się przyznać, że nie mogłam już wytrzymać! Dziś wsiadłam na CB i mimo, że na dworze są stosy śniegu, zimno i na dodatek jak na złość jeszcze padał śnieg z nieba to jechałam 20-40 km/h po mieście przez 15 min. Niby nic, ale to dało mi siłę, abym mogła wytrzymać do końca zimy. I wiecie co? Miny kierowców puszek, kiedy zwalniali koło mnie i przyklejali oczy do szyby, plus ich opadnięte szczęki – to widok bezcenny. 

PS. Nie jeździcie w taką pogodę, bo jest to naprawdę bardzo niebezpieczne!      

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Witaj Natka,
fajnie, że się z nami podzieliłaś swoją historią, czytając Twój tekst od razu zaczęłam wspominać swoje początki 🙂
Trzymaj się i uważaj na siebie!!

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

A gdzie kask…..

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Dziękuję Weroniko, również życzę szerokości 🙂
Aniu, to są zdjęcia właśnie z pierwszych jazd, jak napisałam w artykule, nie miałam nic, nawet kasku 😉

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

To co pokazuje i mówi to dziewczę to zwykła głupota i brak myślenia.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Nie głupia i bez przesady, że podczas nauki manewrów (ósemka, ruszanie, ruszanie ze wzniesienia…) trzeba zakładać kask. Wysportowany adept może sobie darować ubiór Husara do nauki ruszania :)) Poza tym te prędkości, o których pisze Natka, można osiągać nogami. Więcej motocyklistek, więcej!!! 🙂

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Zocha miej choć trochę kultury i honoru i taką krytykę pozostaw dla siebie, bo jesteś żałosna! To jest mój „kawałeczek” życia. Biorąc pod uwagę środowisko motocyklowe, to dużo osób jeździ nie mając nawet prawka, a dzieci bez żadnego doświadczenia wsiadają na R1 czy R6 więc nie mów mi co jest głupotą. Poza tym każdy ma swój rozum i sam doskonale wie, co dla niego jest najlepsze. Pozdro

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

też mam cebulkę;-) Natka świetny wybór to jest idealne moto do nauki jazdy dla kobiet 😉

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Natka , jesteś świetna ! Ja zaczynam przygodę z motocyklem . Po każdych godzinach spędzonych na kursie przeżycia mam niesamowite jakbym jeździła po dzikich bezdrożach . Jeszcze dwie godzinki i na egzamin się zapisuję . Nie zdam za pierwszym , to zdam za następnym razem . Ambitność i wytrwałość to moja cechy 🙂
Natka , spotkamy się kiedyś na drodze , przy temperaturze poniżej zera , wtedy łatwiej się rozpoznamy 🙂
Niesamowitą adrenalinę , wolność duszy daje jazda moto ! Trzymam kciuki za Ciebie Natin , za Twoje podboje . Trzymam kciuki za nas motocyklistki abyśmy nieustannie oddawały się naszej pasji ! Szerokości Amazonki !

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Witaj Natka,
fajnie, że się z nami podzieliłaś swoją historią, czytając Twój tekst od razu zaczęłam wspominać swoje początki 🙂
Trzymaj się i uważaj na siebie!!

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

A gdzie kask…..

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Dziękuję Weroniko, również życzę szerokości 🙂
Aniu, to są zdjęcia właśnie z pierwszych jazd, jak napisałam w artykule, nie miałam nic, nawet kasku 😉

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

To co pokazuje i mówi to dziewczę to zwykła głupota i brak myślenia.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Nie głupia i bez przesady, że podczas nauki manewrów (ósemka, ruszanie, ruszanie ze wzniesienia…) trzeba zakładać kask. Wysportowany adept może sobie darować ubiór Husara do nauki ruszania :)) Poza tym te prędkości, o których pisze Natka, można osiągać nogami. Więcej motocyklistek, więcej!!! 🙂

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Zocha miej choć trochę kultury i honoru i taką krytykę pozostaw dla siebie, bo jesteś żałosna! To jest mój „kawałeczek” życia. Biorąc pod uwagę środowisko motocyklowe, to dużo osób jeździ nie mając nawet prawka, a dzieci bez żadnego doświadczenia wsiadają na R1 czy R6 więc nie mów mi co jest głupotą. Poza tym każdy ma swój rozum i sam doskonale wie, co dla niego jest najlepsze. Pozdro

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

też mam cebulkę;-) Natka świetny wybór to jest idealne moto do nauki jazdy dla kobiet 😉

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Natka , jesteś świetna ! Ja zaczynam przygodę z motocyklem . Po każdych godzinach spędzonych na kursie przeżycia mam niesamowite jakbym jeździła po dzikich bezdrożach . Jeszcze dwie godzinki i na egzamin się zapisuję . Nie zdam za pierwszym , to zdam za następnym razem . Ambitność i wytrwałość to moja cechy 🙂
Natka , spotkamy się kiedyś na drodze , przy temperaturze poniżej zera , wtedy łatwiej się rozpoznamy 🙂
Niesamowitą adrenalinę , wolność duszy daje jazda moto ! Trzymam kciuki za Ciebie Natin , za Twoje podboje . Trzymam kciuki za nas motocyklistki abyśmy nieustannie oddawały się naszej pasji ! Szerokości Amazonki !

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze