„Camilly” Kwaczyńska startuje z fotograficznym projektem „Piękne i Bestie” – wywiad
Kamila Kwaczyńska to motocyklistka, ratownik medyczny i fotograf w jednej osobie. Zapytaliśmy ją o to, jak pokazać kobiecość na motocyklu przed obiektywem aparatu i nie tylko…
Zaproponowałaś motocyklistkom wzięcie udziału w serii zdjęć „Piękne i Bestie” – skąd taki pomysł i jaki był odzew?
Szukałam nowego wyzwania… Zainspirowało mnie zdjęcie reklamowe, gdzie modelka w garniturze siedziała na motocyklu. Gdzieś we mnie tkwi ten obraz delikatności kobiet i ten temat „wbił mi się w głowę”. Później na spontanie powstało moje zdjęcie, które finalnie wykonała moja mama i tak powstał pomysł, aby połączyć te dwa światy – kobiecość na motocyklu. Odzew na grupie motocyklistek był bardzo duży. Choć wstępnie wspomniałam o max odległości do 120 km ode mnie, to cześć dziewczyn była skłonna przyjechać bliżej na spotkanie. Pomysł jest długofalowy, tak, aby sfotografować jak największą ilość motocyklistek w różnych porach roku.
Specjalizujesz się także w fotografii zmysłowej, czy nawet z takiej strony chciałabyś pokazywać kobiety na motocyklach?
W tej kategorii nie myślałam o tej sesji, może dlatego, że sporo jest fotografii motocyklistek/modelek w sexy pozach i strojach, z motocyklami. Fakt, fotografia zmysłowa ma pobudzać zmysły, nie pokazując zbyt wiele, ale na tę chwilę, ten temat mi tu nie pasuje (śmiech).
Gdzie jest ta cienka granica między pokazaniem „cycków i tyłka” na motocyklu, a podkreśleniem swojej na nim kobiecości?
Pamiętam, jak na religii w średniej szkole, koledzy zapytali księdza Jacka (świetny człowiek!), czy ogląda pornograficzne gazety? Odpowiedział coś w stylu, że jeśli patrzysz na koleżankę, która jest w długiej spódnicy, widać jest kostki i uznasz to za pornografię – będziesz widział pornografię. Jeśli dla Ciebie kobieta na basenie jest „roznegliżowana” – widzisz pornografię. Jednak jeśli patrzysz na ciało jak na istotę piękna – w każdych warunkach widzisz piękno. Więc gdzie ta granica? W oczach odbiorcy właśnie.
Mi zależało, aby moje modelki-motocyklistki były ubrane w sukienki lub spódnice, bo to dla mnie symbol kobiecości i delikatności. W zależności od typu sukienka może być obrazem elegancji, zmysłowości, delikatności, luzu, buntu…. Wszystko to, co w nas kobietach drzemie, co lubimy, jakie jesteśmy – często wyrażamy strojem. I to chce pokazać, tą naszą kobiecość oraz miłość do jednośladu, jako przysłowiowej „Bestii”. Za mną dopiero dwa takie spotkania fotograficzne i trzy fantastyczne kobiety (tak trzy, ponieważ na jeden sesji pojawiła się mama z córką).
Zawodowo jesteś ratownikiem medycznym, rozwijasz się w zawodzie fotografa – jedno i drugie zajęcie daje Ci tyle samo satysfakcji?
Każde zajęcie daje mi satysfakcję, ale w innym wymiarze. Bo trudno porównać rewelacyjne ujęcie do sytuacji przywrócenia komuś życia czy zapobiegnięciu śmierci…
Pomyślałam sobie, że dobry fotograf powinien mieć wrażliwość, by uchwycić i pokazać emocje, ulotność chwil. Jednak będąc ratownikiem nie jesteś zmuszona działać i reagować „na zimno”, bez wczuwania się? Potrafisz pogodzić oba stany?
To nie tak, bo bez empatii w ratownictwie ciężko funkcjonować. Wiele wyjazdów na tym się opiera. Jednak kiedy jest czas, że należy działać szybko, to empatia u mnie się chyba wyłącza i przestawiam się na tryb „akcja”. Choć moja wrażliwość sensoryczna nadal potrafi złapać szczegóły, na które nikt inny nie zwróciłby uwagi, albo jakieś obrazki, sceny, które w głowie zostaną gdzieś schowane. Z drugiej strony fotografia to moja, można powiedzieć, terapia – na to co widzę w ratownictwie oraz na to, jak ja odbieram świat i jak go czuję. A czuje go bardziej i mocniej ze względu na mój zespół Aspergera.
Zdarzyło Ci się uczestniczyć w akcji ratunkowej z motocyklistą/tką w roli głównej? Ma to jakiś wpływ na to co czujesz, gdy potem wsiadasz na motocykl?
Owszem były takie akcje w ratownictwie, ale nie wpadam w paranoje, niezależnie czy wsiadam w auto, czy jadę motocyklem. Może jestem czasem bardziej zapobiegawcza, spokojniejsza i bardziej przewidująca, ale to prędzej ze względu na styl pracy, bo jazda na sygnałach wymaga od nas większej czujności i uważności na drodze.
Skąd się wzięły i jaką rolę motocykle odegrały w Twoim życiu?
Śmieje się, że motocykle mam w genach… Moi dwaj dziadkowie jeździli motocyklami, a dla mnie od dziecka, najlepsza zabawa była wtedy, gdy sadzano mnie na motocyklu lub za kierownicą samochodu. Nie trzeba było mi nic więcej – byłam najszczęśliwszym dzieckiem na świecie i wyobrażałam sobie, jak będę jeździła tak po świecie. Dziadek i brat mojej mamy mieli motocykle, a kiedy byłam mała, to z kuzynami odwiedzaliśmy ich w niedzielę i zawsze były przejażdżki. I tak sobie wymarzyłam, że kiedyś będę jeździć motocyklem sama…
Kiedy udało Ci się to marzenie zrealizować?
Kat. B zdobyłam 3 miesiące po skończeniu 17-tu lat i wciąż marzyłam o motocyklu, ale rodzice mi zabraniali. Potem przyszły różne perturbacje życiowe, gdzie wtedy już sobie obiecałam, że miedzy 40-stką a 50-tką zrobię kat A. No i wreszcie w tym roku wykupiłam parę lekcji na 125-tce, aby sprawdzić, czy to marzenie to moja droga… Później decyzja zapadła i zapisałam się na kurs, a obecnie jestem przed egzaminem praktycznym. Kiedy zdałam testy to zarezerwowałam swojego „Kucyka”, którym od czerwca zrobiłam już jakieś 2 tys. kilometrów. Dla mnie wciąż to zbyt mało, wiec dopiero raczkuję (śmiech). W bramkach czasowych się zmieściłam, więc kurs poszedł zgodnie z planem.
Jaki będzie Twój pierwszy motocykl i dlaczego taki model wybrałaś?
Mój „Kucyk” to Junak M12 Vintage, 125 CC. Cóż… to była miłość od pierwszego wejrzenia, ale pewnie dlatego, że zawsze podobały mi się klasyczne modele i to one przykuwały moją uwagę. Jaki będzie następny, większy? Nie mam pojęcia… Nie myślę o tym, tylko cieszę się jazdą tym co mam, a czas pokaże, który model zdobędzie moje serce! Mój wujek – motocyklista śmieje się, że na pewno będzie to Honda, ze względu na moje tatuaże skrzydeł (śmiech). A ja nie wykluczam takiej opcji, bo po cichu kilka modeli zaczyna mi się podobać!
Czujesz już, że to będzie właśnie to? Twoja nowa pasja?
Nowa może nie, bo motocykle całe życie gdzieś krążyły wkoło mnie, porywały serce i duszę. Ale na pewno jest właśnie „TO”, co tkwi w mojej naturze i jest częścią mojej osobowości. Ja się czuję sobą, będąc na motocyklu, bardziej niż w samochodzie i bardziej jak w sukience (śmiech).
Facebook:
www.facebook.com/camillyphotography
www.facebook.com/camillyphotography2
Instagram:
Najnowsze
-
Suknia z samochodowych kabli, tren z wycieraczek? Hyundai Re:Style – oni wiedzą jak to robić dobrze
W dobie, gdy słowo recykling odmienia się przez wszystkie przypadki, także w motoryzacji, pewne działania koncernów przestają dziwić. Ale tego jeszcze nie było! Hyundai Motor uruchomił w Europie platformę Re:Style - kreacje z przetworzonych resztek po produkcji aut stworzył sam Jeremy Scott! -
Land Rover Classic otwiera nowy rozdział w swojej historii prezentując Defender Classic V8 od Works Bespoke
-
50 lat Golfa na Torze Modlin – wyjątkowy jubileusz kultowego modelu Volkswagena
-
Urządzenie wykrywające drony zadziałało! Polska firma była odpowiedzialna za bezpieczeństwo przestrzeni powietrznej na F1 w Austrii
-
Jak założyć działalność spedycyjną? Formalności, koszty, uwarunkowania