Ewa Kania

Polak jednak nie potrafi? Podpiął do elektryka przyczepkę z powerbankiem. Nie skończyło się dobrze

Kwestia zasięgu samochodów elektrycznych oraz problemów z ładowaniem, nadal budzi sporo emocji. Problem postanowił rozwiązać pewien użytkownik elektrycznego BMW, zabierając ze sobą „powerbank”. Nie skończyło się to dobrze.

Spis treści

Polak zwiększył zasięg BMW iX3 do 1000 km

Wielu rodaków wybiera się na narty w rejony Alp i wyprawy takie nie stanowią dla nich większego problemu. Inaczej wygląda to w przypadku właścicieli aut elektrycznych, którzy muszą wziąć pod uwagę mniejszy zasięg swoich aut zimą, wpływ górzystego terenu na zużycie energii oraz to, aby rozplanować swoją trasę z ładowarkami po drodze. Biorąc poprawkę, że wybrana ładowarka może być nieczynna lub czekać może do niej długa kolejka.

Takich problemów chciał uniknąć pewien właściciel BMW iX3. Jak sam stwierdził, bateria w jego SUV-ie mająca 75 kWh pojemności, wystarcza realnie na przejechanie około 346 km. Aby móc pokonać całą trasę bez martwienia się o zasięg i tracenia czasu na poszukiwanie ładowarki, postanowił zabrać ze sobą powerbank.

Podpiął do BMW przyczepkę z baterią o pojemności 200 kWh, mającą pozwolić na przejechanie dodatkowych 654 km. Daje to około 1000 km zasięgu łącznego. Brzmi jak idealne rozwiązanie?

Wyprawa elektrykiem z powerbankiem na przyczepce zakończyła się fiaskiem

Pomysł był ciekawy, ale brzmi on raczej jak sposób na trollowanie zwolenników elektromobilności, którzy lubią przekonywać, że autem elektrycznym można podróżować równie szybko i wygodnie co spalinowym i to po całej Europie.

Po pierwsze powerbank na przyczepce miał kosztować około 120 tys. zł. Po drugie samochody elektryczne nie pozwalają na ruszenie, kiedy podpięta jest wtyczka. Bateria też nie jest przystosowana do zasilania pojazdu i jednoczesnego ładowania się, a taka była idea, że podróż będzie można odbyć bez przerw na uzupełnianie energii. Konieczna byłaby daleko posunięta ingerencja w układ elektryczny pojazdu. Bez gwarancji, że będzie to działać.

Świat się kończy? Fabryka Volkswagena stanęła, bo nikt nie kupuje jego kultowego modelu

Później pomysłowy fan elektromobilności ogłosił, że w BMW doszło do zwarcia w okolicach Zgorzelca. Samochód musiał wrócić na lawecie, a w ramach pojazdu zastępczego właściciel otrzymał Mini Cooper SE. Wyraził też nadzieję, że serwis uzna gwarancję na baterię. W pojeździe w którym dokonano przeróbek, o czym mówiły największe polskie serwisy motoryzacyjne. Czy można być aż tak nierozsądnym?

Jak zakończyła się historia BMW iX3 z powerbankiem?

Cała historia od początku wydawała się podejrzana, szczególnie że informowała o nim firma zajmująca się handlem samochodami. Czy był to sprytny sposób na autopromocję?

Okazało się, że tak. Firma poinformowała, że wszystko to było żartem, BMW nie przeszło żadnych modyfikacji, nie zepsuło się i nie ma nawet haka. Mini Cooper SE też jest własnością firmy i użyto go tylko do inscenizacji.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze