Jeździsz SUV-em? Według sądu automatycznie stwarzasz zagrożenie i należą ci się wyższe mandaty
Pod pojęciem zagrożenia w ruchu drogowym, mogą kryć się różne zdarzenia i dlatego kierowcy mogą otrzymywać różne mandaty. Ale czy za stwarzanie większego zagrożenia można uznać, podróżowanie konkretnym samochodem?
Wyższy mandat za jazdę SUV-em to nie żart
Jak podaje serwis AP News, pewien niemiecki kierowca przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle. Zgodnie z tamtejszym taryfikatorem mandatów, powinien zapłacić 200 euro kary. Sprawy potoczyły się jednak zupełnie inaczej.
Po pierwsze kierowca nie otrzymał mandatu, tylko stanął przed sądem. Wnioskujemy, że nie został zatrzymany na gorącym uczynku przez policjanta, tylko zarejestrowany przez monitoring, ale niemieckie służby potrafią przecież przesyłać mandaty wraz ze zdjęciami z fotoradarów, więc w czym problem?
Po drugie natomiast, sąd we Frankfurcie uznał, że ponieważ oskarżony jechał SUV-em (nieznanej marki), stworzył potencjalnie poważniejsze zagrożenie dla pieszych, niż gdyby poruszał się mniejszym pojazdem. Zasądził więc 350 euro mandatu oraz zakaz prowadzenia pojazdu na miesiąc.
Niemiecki sąd kieruje się własnymi wyobrażeniami, zamiast faktami?
Sąd uzasadnił swój wyrok, argumentując, że SUV-y są wyższe, mają wyższe pasy przednie, a przez to są bardziej groźne dla pieszych, podczas zderzenia. Logiczne? Może dla laika, ale spróbujmy na moment, zamiast na „wydaje mi się”, oprzeć się na faktach. Spójrzmy na ostatnie wyniki testów Euro NCAP, a konkretnie oceny na ile nowe samochody są bezpieczne dla pieszych.
Kompaktowy hatchback Peugeot 308 otrzymał ocenę 68%, podczas gdy kompaktowy SUV Volvo C40 Recharge… 70%. SUV jest bezpieczniejszy od zwykłego auta? Sprawdźmy inną parę. Volkswagen Polo 70%, a Volkswagen Taigo (miejski SUV) 71%. No dobrze, to może bardziej jaskrawy przykład – wielki SUV z pionowym przodem, czyli BMW iX oraz filigranowe miejskie autko, czyli Fiat 500e. Ocena BMW to 73%, natomiast Fiata… 67%.
Oczywiście znajdziecie w zestawieniu pary, gdzie to SUV będzie nieco gorszy, ale wszystko wynika z dopracowania konkretnego modelu pod kątem bezpieczeństwa pieszych, a nie rodzaju czy wielkości nadwozia. Można chyba oczekiwać od sądu nieco więcej profesjonalizmu i bazowania na faktach, a nie „intuicjach” godnych laika, by nie powiedzieć ignoranta.
Sąd miał wziąć pod uwagę także wcześniejsze przewiny kierującego, więc domyślamy się, że mógł już poprzednio być przyłapany podczas jazdy na czerwonym świetle. Taki argument dodatkowego dyscyplinowania kierowcy, skoro wcześniejsza kara nie skłoniła go do zmiany zachowań, całkowicie do nas przemawia.
Piszemy jednak o absurdzie pomysłu surowszego karania kierowców, zależnie od samochodu jakim jadą, ponieważ już niektóre media spekulują, że może to stanowić precedens, jaki może pojawić się podczas kolejnych podobnych rozpraw. Mamy nadzieję, że tak się nie stanie.
Najnowsze
-
Koniec przywileju dla właścicieli aut elektrycznych. Życie za szybko go zweryfikowało
Różne są sposoby zachęcania kierowców do przesiadki na samochody elektryczne, a jednym z nich jest możliwość korzystania z buspasów. Okazuje się, że nie wszędzie ten pomysł się sprawdza, ponieważ elektryków zrobiło się zbyt dużo. Władze zdecydowały więc o likwidacji tego przywileju. -
Znasz trik taksówkarzy na chłodzenie auta bez klimatyzacji? Używaj, nawet jak masz klimę
-
Zderzenie motocyklistów przed przejściem. „Znowu to pierwszeństwo pieszych”
-
Wjazd samochodem do lasu – zasada jest odwrotna niż na drogach. Dotyczy wszystkich
-
Każdy kierowca powinien teraz używać zasady 5 minut. To gwarancja spokoju na lata
Zostaw komentarz: