Ewa Kania

Policjanci znaleźli dziuplę w lesie. Ale dwóch zatrzymanych mężczyzn nie wyglądało na ornitologów

Miejsca, w którym złodzieje przechowują i rozbierają na części kradzione samochody, to zwykle przydomowe garaże lub nieduże hale. Tymczasem ci przestępcy postanowili działać na łonie natury. I paradoksalnie to ich zdradziło.

Policjanci w gminie Strachówka, na terenie powiatu wołomińskiego, obserwowali posesję, za którą zauważyli polną drogę wiodącą do sosnowego zagajnika. Nie wyjaśniają, dlaczego akurat ta posesja ich zainteresowała, ale musieli dostać jakiś cynk. I to dobry, bo z lasu dochodziły odgłosy stukania o metal, co wzbudziło oczywiste podejrzenia.

Funkcjonariusze idąc polną drogą, dotarli do miejsca w środku lasu, gdzie dwaj mężczyźni byli zajęci demontażem samochodu. Na widok policjantów przestępcy podjęli próbę ucieczki, ale bezskutecznie. Jak szybko zostało potwierdzone, rozbierany na części samochód był kradziony. Przestępcy działali naprawdę błyskawicznie – właściciel jeszcze nie zdążył nawet zgłosić jeszcze przestępstwa!

Policjanci przyznają, że mężczyźni wykazali się dużą pomysłowością i przygotowali sobie odpowiednie zabezpieczenie miejsca „pracy”. W ziemię wbijali metalowe rury, w które wkładali ścięte sosnowe drzewka. W ten sposób droga wyglądała na nieprzejezdną. Miało to zniechęcić potencjalnych spacerowiczów do wędrówek i przypadkowego odkrycia dziupli.

Funkcjonariusze zabezpieczyli wrak auta oraz części i podzespoły samochodowe. 54-latek i 28-latek trafili do policyjnej celi, a śledczy na podstawie zgromadzonych materiałów, przedstawili im już zarzut dotyczący przestępstwa paserstwa. Teraz grozi im nawet 5 lat więzienia.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze