Edyta Klim

LadyQQ – motocykl daje jej wolność, jakiej wcześniej nie czuła

Klaudia Wędrowska „LadyQQ” tworzy swoje rysunki techniką mieszaną, a obecnie jej ulubioną tematyką jest motoryzacja. To zdecydowanie jej pasja, ale jest jeszcze coś, co pokochała bardziej od rysowania...

Kiedy ujawnił się u Ciebie artystyczny talent, czy i jak wtedy postanowiłaś go rozwijać?

Myślę, że miłość do rysowania i sztuki mam w sobie od zawsze. Należę do osób bardzo ambitnych, upartych, które za wszelką cenę dążą do wyznaczonych celów. Jako dziecko uwielbiałam rysować zwierzęta, lalki Barbie, a potem próbowałam zrobić portrety swoich idoli. Gdy te prace mi nie wychodziły, to rysowałam na nowo tak długo, aż efekt był zadowalający. Pamiętam te lekcje plastyki, jeszcze w podstawówce, gdy moje prace różniły się od rysunków innych dzieci do tego stopnia, że nauczycielka podważała to, że to ja je narysowałam (śmiech). Gdy poszłam do gimnazjum to nauczycielka plastyki bardzo ceniła moje prace i wysłała je na konkursy. Był moment, który zdecydowanie dodał mi skrzydeł. Koleżanka z liceum poprosiła mnie, żebym za nią narysowała rysunek na konkurs. Tematem pracy były „Dziady” Adama Mickiewicza, trzeba było stworzyć postać z książki i wybór padł na Zosię. Rysunek robiłam na brystolu, siedziałam nad nim od 8 rano do 22, a i tak nadal nie był skończony. Nie przeszkadzało mi to, że nie będzie podpisany moim nazwiskiem. Największą frajdę sprawił mi widok uradowanej koleżanki, gdy zajęła 1 miejsce, a nagrodę oddała mi.

Sam talent odziedziczyłam raczej po tacie i cioci. Tato zawsze był dla mnie autorytetem i taką złotą rączką w rodzinie, bo potrafił wszystko zrobić. Ciocia na dzień dzisiejszy mieszka w Stanach Zjednoczonych i tam dorabia malując właśnie obrazy na płótnie.

Jak już uwierzyłaś w swój talent, to zaczęłaś się nim dzielić z innymi?

Z czasem zauważyłam, że znajomym się moje prace podobają, potem były momenty, że prosili mnie o portrety bliskich osób. Jestem wobec siebie bardzo krytyczna, więc mało kiedy to co tworzę, mi samej się podoba. To fakt, że ktoś docenił mój talent sprawiał, że zaczynałam w siebie wierzyć. Rysowanie dla mnie jest bardzo ważne i nie tylko dlatego, że mogę na tym zarobić, ale jest to forma ucieczki od wszystkiego – poprawia mi humor i mam wtedy czas, żeby pobyć sama ze sobą i zastanowić się nad wszystkim.

motocyklistka

Poszłaś dalej w tym kierunku? Do jakieś szkoły plastycznej?

Wiele osób mnie o to pyta. Dlaczego nie poszłam do szkoły plastycznej i się marnuję. A odpowiedź jest bardzo prosta – gdybym codziennie nad tym siedziała i codziennie dostawała masę zamówień i wiadomości, to z czasem by mi to zbrzydło, nie cieszyłoby mnie to tak, jak teraz, wkradłaby się rutyna. To jest i będzie moje hobby.  Tym bardziej, że jestem typem osoby, której ciężko jest usiedzieć w miejscu – wolę pracę związaną z ćwiczeniami i ruchem. Dlatego właśnie wybrałam technikum mundurowe, a teraz kończę magisterkę.

Jak od tamtej pory rozwinęły się Twoje umiejętności? Jesteś dumna porównując pierwsze prace z obecnymi? 

Zdecydowanie mogę powiedzieć, że lata spędzone nad kartką obróciły się w sukces. Ostatnio nawet porównywałam jedną z pierwszych prac z nowymi rysunkami i to jest po prostu przepaść! Dużo się zmieniło, widzę poprawę. Początkowo, gdy zaczynałam przygodę z rysowaniem, to szybko się denerwowałam i najczęściej kartki lądowały w koszu. Musiałam nabrać dużo dystansu i cierpliwości, że nie wszystko musi być idealne. Wychodzę też z założenia, że jakbym wszystko odzwierciedlała tak jak jest na zdjęciu, to byłoby to po prostu nudne, od tego są drukarki.

Na pytanie, czy jestem dumna, mogę odpowiedzieć z czystym sumieniem, że tak! Motywuje mnie to, że za tak niewiele własnego wkładu, mogę komuś sprawić uśmiech na twarzy, szczególnie wtedy, gdy moja praca to niespodzianka (w ramach prezentu czy podziękowania). A dodatkowo za to co lubię robić dostaję pieniądze, więc łączę przyjemne z pożytecznym.

Znalazłaś ten swój styl rysowania?

Miałam jakiś problem z wypracowaniem swojego stylu. Czy robić to tak bardziej realistycznie, czy komiksowo, więc teraz tworzę tak, jak sobie klient zażyczy. Kiedyś napisała do mnie jakaś dziewczyna, z polecenia znajomych, bo potrzebowała projektu tatuażu. Nigdy wcześniej nie bawiłam się w takie rzeczy, ale pomyślałam, czemu nie spróbować? Podała wymiary, ja w ciągu dwóch dni zrobiłam projekt, a ona kolejnego dnia poszła i sobie go wytatuowała. Nie chciała nawet żadnych poprawek! Pierwszy raz poczułam taką dumę i jednocześnie dość śmieszne uczucie, że ktoś ma część mojej pracy na sobie, dosłownie… a nie tylko na ścianie (śmiech). Dla jednej grupy motocyklowej zrobiłam też projekt bluzy, bo bawiłam się wtedy grafiką wektorową. Wzór się spodobał się i do dzisiaj chłopaki z nim jeżdżą.

W jakiej technice rysowania/malowania czujesz się najlepiej?

Początkowo zaczynałam tworzyć w samym ołówku, z czasem jednak chciałam czegoś więcej, żeby się rozwijać, a nie stać w miejscu. Potem zaczęły dochodzić kredki, ale miałam problem z nakładaniem kolorów na siebie – czasami nie wychodziło to tak jak powinno, zwłaszcza przy blendowaniu. Po takim długim czasie postanowiłam kupić promarkery, bo słyszałam wiele pozytywnych opinii na ich temat. Przerażała mnie ich cena, a jeszcze gdzieś tam z tyłu głowy sobie mówiłam: „A co, jeżeli tego nie polubię? A co, jeżeli nie będzie mi to wychodzić? To będą tylko stracone pieniądze!”. Zaryzykowałam. Oczywiście pierwszy rysunek poszedł do śmietnika, bo przekombinowałam, ale na ten moment polubiłam się z nimi. Zakochałam się w tych kolorach, bo są takie żywe i mam tyle możliwości cieniowania. 

Obecne rysunki są robione techniką mieszaną, bo korzystam zarówno z markerów, kredek, jak i długopisów. Uwielbiam, jak są kolory mocno nasycone i jest ostry kontrast. Dodatkowo, w końcu po tylu latach, sięgnęłam po farby olejne i zrobiłam pierwszą pracę na płótnie. Myślę, że to będzie kolejny nowy rozdział w moim życiu, jak tylko opanuję pędzelki i mieszanie kolorów.

A jakie tematy prac lubisz najbardziej? 

Kiedyś bym odpowiedziała, że portrety i ludzie, ale teraz przerzuciłam się na motoryzację. Oczywiście portrety też robię i ich nie przekreślam, ale nie sprawia mi to już tyle przyjemności. Czasami wystarczy źle coś wycieniować, a cała twarz zaczyna wyglądać inaczej niż na zdjęciu.

Tworzenie prac związanych z samochodami i motocyklami wypływa z Twojego nimi zafascynowania?

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Oczywiście, że tak! Motocykle trochę bardziej mnie fascynują niż inne pojazdy. Tym bardziej, że przymierzam się do kupna jednego – dzięki temu sama siebie nakręcam, a potem nocami nie śpię, bo rysuję i już myślę, gdzie bym pojechała (śmiech). Nie ukrywam, że zmierzam do tego, żeby już w konkretnym kierunku robić te prace i mieć sprecyzowane grono odbiorców.

Jakie etapy ma taka praca nad rysunkiem i ile czasu zajmuje Ci, np. narysowanie takiego sportowego motocykla w formacie A3?

Swoją pracę zaczynam od szkicu, który nie jest aż taki dokładny. Potem zaczynają dochodzić szczegóły i ważniejsze elementy, kontury, nakładanie kolorów (o ile praca nie jest cała w ołówku). Na samym końcu jest cieniowanie i drobne poprawki. Często kilka razy poprawiam czarny kolor długopisem, a na to nakładam kolejną warstwę markerem – wtedy czarny jest bardziej wyrazisty i jest odpowiedni kontrast. Zazwyczaj stworzenie rysunku na formacie 30x40cm zajmuje mi od 12h do 18h. Wszystko zależy od tego, czy zdjęcie jest bardzo skomplikowane i czy klient sobie życzy jakieś dodatkowe tło albo wprowadza zmiany.

Od niedawna sama jesteś motocyklistką? Czym jeździsz i jak lubisz spędzać czas na motocyklu? 

Przyznam szczerze, że na punkcie motocykli mam totalnego fioła. Zaczęło się to, gdy byłam małą dziewczynką. W miejscowości, z której pochodzę (Tolkmicko), odbywały się co roku zloty motocyklowe i nie było opcji, żebym na taki nie poszła. Wtedy te wszystkie maszyny podziwiałam z boku, serce na sam dźwięk mi przyspieszało i już w wieku 7 lat wiedziałam, że i ja sobie kiedyś motocykl kupię! To marzenie jest ze mną do dziś. Z czasem zaczęłam poznawać osoby, które też dzielą ze mną tę pasję i zaczęłam jeździć jako „plecaczek” (kupiłam kombinezon i wszystko co trzeba). Ważne jest to, aby mieć ogromne zaufanie do kierowcy, jak się jeździ w tej roli.

Już wiem, że uwielbiam podróżować i mogłabym tak codziennie! W końcu zdecydowałam się zapisać na prawo jazdy na kat. A. Uwierzcie mi, że przy wzroście 157 cm nie jest tak łatwo zdać, ale udało się to 4 grudnia. Na chwilę obecną mam odłożone pieniądze na kupno motocykla, muszę jeszcze tylko znaleźć dobrą ofertę, garaż i osobę, z którą będę dzielić to szczęście.

Co wniosły motocykle do Twojego życia?

Moja pasja i miłość do motocykli jest taka bezwarunkowa, że samej ciężko mi powiedzieć, skąd się to u mnie wzięło. Myślę nawet, że kocham je bardziej od rysowania. Jakbym miała zdefiniować słowo wolność – odpowiedziałabym: „Kup motocykl”. Jest to jedyna rzecz, z której nigdy dla nikogo bym nie zrezygnowała, to dla mnie jak lek. Gdy jeżdżę, to czuję taką wolność, jakiej jeszcze nigdy nie czułam, niezależność, adrenalinę, że liczy się tylko to, co jest tu i teraz, że po prostu żyję! No i co najważniejsze? Nie trzeba stać w korkach – zwłaszcza latem w drodze nad morze! (śmiech)  

Instagram: https://www.instagram.com/ladyq_q/?hl=pl

Facebook: https://www.facebook.com/ladyqqart

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze