Edyta Klim

Katarzyna Sakowska: „Wyścigi to całe życie w pigułce”

U Kasi wszystko zaczęło się od oglądania innych zawodników na torze, poprzez chęć spróbowania własnych sił za kierownicą, aż to startów w wyścigowych mistrzostwach Polski. Z sukcesami!

Pasja do motoryzacji i ścigania to u Ciebie pasja rodzinna?

Nie, bo nikt w mojej rodzinie się nie ścigał, a nawet nigdy nie znałam nikogo, kto zajmowałaby się tym sportem. Wyścigi poznałam, oglądając je z trybun na Torze Poznań – była to jedyna droga, żeby się czegoś na ten temat dowiedzieć, ponieważ moje dzieciństwo i wczesna młodość nie obfitowały w wyścigowe relacje telewizyjne, a tym bardziej internetowe.

To skąd wiedziałaś, że to coś dla Ciebie – dlaczego chciałaś spróbować?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo to było coś wewnątrz – pragnienie, które udało mi się w końcu zrealizować. Zawsze fascynowała mnie ta jedność człowieka i maszyny, to, jak mogą współpracować i robić tak wspaniałe rzeczy, które dla przeciętnych kierowców są poza granicami wyobraźni. Aby nie sprawdzać, jaki jest limit mojego samochodu w ruchu drogowym, zapisałam się na kurs doskonalenia techniki jazdy. Potem drugi, a przy czwartym uznałam, że trzeba dać sobie szansę w sporcie. I tak zaczęłam treningi z Tomkiem Płaczkiem, czego do dzisiaj nie żałuję.

Kiedy po raz pierwszy wystartowałaś na torze?

Poza kilkoma kartingowymi epizodami, nie udało mi się w tym sporcie sprawdzić, aż do momentu uzyskania finansowej niezależności. Pierwszy raz wystartowałam w 2016 roku w wyścigowej serii Kia Lotos Race (w randze mistrzostw Polski), a wcześniej brałam udział w amatorskich próbach rajdowych. 

Jak te starty wspominasz?

Start w KLR to był skok na głęboką wodę! Nie miałam wówczas za grosz doświadczenia, bałam się potwornie i kompletnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Pierwszą rundę na Hungaroring wspominam jako bardzo trudną i nerwową, pogoda była bardzo kapryśna. W trakcie wyścigów potwornie padało i to była naprawdę stresująca sytuacja dla debiutanta.

Ale jak wiadomo, nie ma tego złego… Z każdą kolejną rundą byłam mocniej zahartowana i coraz lepiej sobie radziłam – nie tylko z samym samochodem, ale przede wszystkim z własną głową. Najlepiej wspominam wyścigi na Red Bull Ring i Monza, gdzie też osiągnęłam moje najlepsze wyniki w skali sezonu.

Ze względów finansowych nie udało mi się powtórzyć przygody z KIA. W kolejnym roku skupiłam się na prowadzeniu szkoleń i różnego rodzaju eventów motoryzacyjnych, cały czas trenując – z myślą o powrocie do wyścigów.

Udało Ci się wrócić i właśnie zakończyłaś na podium sezon 2019. Jesteś zadowolona?

W sezonie 2019 wzięłam udział w Wyścigowych Samochodowych Mistrzostwach Polski w klasie do 2000cm3 Hondą Civic Type-R i rywalizację ukończyłam na 3. miejscu w klasie, z czego jestem bardzo zadowolona! Cały sezon zmagałam się z większymi i mniejszymi awariami, a najwięcej dramaturgii było w Rydze. Liczę gorąco na to, że w tym sezonie będzie nieco łatwiej i przyjemniej.

Jakie przygody spotkały Cię podczas rundy na Łotwie?

WSMP (w przeciwieństwie do pucharu KIA) obejmuje niewiele torów – był czterokrotnie Tor Poznań i raz tor Biķernieku Trase w Rydze. Ten ostatni bardzo przypadł mi do gustu, pomimo solidnego wypadku, jaki tam mnie spotkał. W trakcie treningów, na skutek dziwnej awarii, nie zadziałały hamulce. Pech chciał, że miało to miejsce wtedy, gdy dojeżdżałam do betonowej bandy, a że cudów nie ma, to się intensywnie z tą bandą spotkałam… Szczęśliwie, poza bólem głowy, nic mi nie doskwierało, tylko mechanicy mieli masę roboty. Mimo tej przygody, rundę w Rydze ukończyłam na drugim miejscu, jadąc mocno uszkodzonym samochodem.

Jak wiele spraw musi ogarnąć zawodniczka planująca start w WSMP, z jakimi kosztami się liczyć i czasem przygotowań?

Jest to kosztowny sport. Zdobycie licencji wiąże się z koniecznością zdania egzaminu – terminy i miejsca przeprowadzania egzaminów można znaleźć np. na stronie internetowej PZM. Egzamin poprzedza tzw. kurs na licencję, całość trwa dwa dni, a sam egzamin składa się z części praktycznej i teoretycznej. Po uzyskaniu pozytywnego wyniku czekają nas jeszcze badania w przychodni medycyny sportowej, badania psychologiczne i złożenie odpowiednich wniosków do PZM. Jeśli ktoś planuje wkrótce start, a nie ma jeszcze licencji, to radzę się spieszyć, bo trochę czasu trzeba na to poświęcić.

Samochód to już temat dużo mniej oczywisty. Myślę, że warto zacząć od oszacowania budżetu. Sam zakup auta jest stosunkowo prosty do skalkulowania, trzeba jednak wziąć pod uwagę jego kosztochłonność – dla przykładu koszt zakupu jednej wyścigowej opony może się różnić, zależnie od samochodu, o paręset złotych i więcej. A elementów tego rodzaju jest cała masa.  Istnieją też bardzo różne rozwiązania dotyczące obsługi samochodu. Jedne są bardziej ekonomiczne, inne dużo mniej. Wpływa na to dużo czynników – ilość mechaników, jakość sprzętu, doświadczenie, renoma zespołu, a nawet takie dodatki jak catering, komfortowe miejsce wypoczynku dla kierowcy itd.. Można wyliczać bez końca.

Mam to szczęście, że mieszkam w Poznaniu, więc w trakcie rund w Polsce nie muszę się liczyć z kosztami dojazdów i noclegów. Rundy zagraniczne generują już dodatkowe koszty.

Opłaty za same starty i treningi nie są zazwyczaj bardzo bolesne, chociaż są miejsca na świecie, gdzie za każdy trening trzeba słono zapłacić – tak jest np. na austriackim Red Bull Ring. Jednak, jak na razie, zawodnicy WSMP nie muszą się tym martwić. 

Jaka jest atmosfera podczas wyścigów, gdzie często startujesz jako jedyna kobieta?

Kobiet na torze pojawia się coraz więcej i sądzę, że ta liczba będzie w kolejnych latach stale rosła. Pewnie, że nadal wzbudzamy ciekawość w parku maszyn, ale na torze walczymy jak równy z równym, a jedyne co tam się liczy to: umiejętności, zimna głowa i dobrze przygotowany samochód. Płeć nie ma żadnego znaczenia.

Wyścigi to całe życie w pigułce i jak to w życiu – z jednym lubimy się bardziej, z innym mniej. Są osoby, które przychodzą do mojego boksu, chcąc mnie zdeprymować bądź nastraszyć – bo ślisko, bo szybko, bo „na tej gumie nie pojadę”, a są i takie, z którymi rozmawia się miło, które pogratulują sukcesu i pocieszą po porażce. Życie w pigułce.

Jakie masz plany na kolejny sezon?

Bardzo cieszę się tym, że od dwóch lat jestem nie tylko zawodniczką, ale także instruktorem sportu samochodowego. Poza planami dotyczącymi mojej rywalizacji, chciałabym dalej przekazywać wiedzę – na szkoleniach i w trakcie eventów oraz wspierając młodych kierowców sportowych. To ostatnie zagadnienie obejmuje całą masę aspektów: jest to pomoc w poruszaniu się w świecie wyścigów, organizacja wyjazdów, pomoc w komunikacji z teamami, inżynierami, mechanikami i niekoniecznie dotyka tematu samej jazdy. Przy okazji mogę poznawać nowych ludzi i nowe miejsca, co wspaniale wzbogaca moją wiedzę i doświadczenie, niejednokrotnie rewidując dotychczasowe podejście do wielu tematów. W ostatnim czasie spełniam się w tym charakterze w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale już niecierpliwie czekam na kolejne kierunki. No i cóż – marzę też o tym by testować samochody, bo miłość do nich przywiodła mnie w to miejsce…

W tym sezonie planuję powtórzyć WSMP w Hondzie, a tym razem wyścigi w Poznaniu uzupełni runda na węgierskim torze Pannoniaring. Jednak samego jeżdżenia w WSMP nie ma tak dużo (w sumie 10 wyścigów, 2 na każdą rundę), szukam więc dla siebie jeszcze innych opcji.

Czyli nie wykluczasz w przyszłości innych form rywalizacji?

Tor Poznań od tego roku wzbogaci się o tor rallycrossowy. Ten fakt, jak i olbrzymia popularność tego sportu, zrodziły we mnie chęć sprawdzenia się i bardzo możliwe, że znajdę dla siebie jakąś klasę. No i od dłuższego czasu chodzą mi po głowie rajdy…

 

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze