
Elektryczne samochody wcale nie są takie ekologiczne
Ekologiczne plany reformowania transportu indywidualnego zakładały pojawienie się na polskich drogach miliona elektromobilnych samochodów. Wiadomo już, że rząd się z tego ambitnego celu wycofuje.
Swoje oczekiwania obniżył do 600 tysięcy samochodów – wliczając w tę liczbę także pojazdy hybrydowe. Ten cel jest bardziej prawdopodobny do osiągnięcia, choć barierą nadal jest wysoki koszt elektromobilnych samochodów. Polaków zwyczajnie nie stać na auta, które są prawie dwa razy droższe od samochodów benzynowych i dieslowskich. Obserwując kraje zachodnie, które z sukcesem prowadzą politykę elektromobilną, niezbędne są duże dopłaty od państwa do każdego kupionego samochodu. Na dzień dzisiejszy polski rząd planuje jednak tylko uchylenie akcyzy od kupna samochodów elektrycznych – co zmniejszy ich koszt o niecałe 3%.
To zdecydowanie za mało. By Polaków było stać na elektryczne pojazdy, państwo musi zwolnić ich z płacenia podatku VAT i dołożyć co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych do zakupu. Wtedy elektromobilny program miałby szansę bytu. Nie zmienia to jednak faktu, że przed powstaniem elektrycznej floty samochodowej w Polsce musimy zmierzyć się z kilkoma innymi problemami.
– W Polsce jest niewiele stacji ładowania dla samochodów elektrycznych, a te wciąż mogą pokonywać stosunkowo niewielkie zasięgi bez ładowania. To sprawia, że na taki samochód decydować się mogą mieszkańcy dużych miast – posiadający już pierwszy, podstawowy środek komunikacji – powiedział serwisowi eNewsroom Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. – Nie można również zapominać, że w polskich realiach samochody elektryczne wcale nie są dużo bardziej ekologiczne od dieslów i benzyniaków. Produkują mniej zanieczyszczeń z rury wydechowej, ale napędzający je prąd pochodzi ze spalania węgla. Przyczyniają się więc w takim samym stopniu do korkowania miast i zapylania powietrza. To zaskakujący dla wielu fakt, ale elektryczne samochody również dokładają się do smogu. Zanieczyszczenia z rury wydechowej stanowią bowiem niewielki procent smogu miejskiego – który powstaje głównie w wyniku unoszenia drobinek z jezdni przez ruch samochodowy. Dlatego ekologiczna polityka miejska nie powinna skupiać się na zwiększaniu elektromobilnej floty indywidualnej, lecz na inwestowaniu w transport zbiorowy. A polski rząd – by poprawić jakość samochodów na naszych drogach, skoncentrować się powinien na ograniczeniu importu starych, wadliwych samochodów. Od lat bowiem jesteśmy cmentarzyskiem wraków, których bogatszy zachód chce się pozbyć – podsumowuje Furgalski.
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Parking w Warszawie: bezkarność na „kopertach” uderza w najsłabszych – kto na tym zarabia? Cena kopert i fałszywych kart
Każdy, kto choć raz próbował zaparkować w Warszawie, wie, że to walka o każdy centymetr. W tej codziennej bitwie o przestrzeń, na pierwszej linii frontu często stoją ci, którzy najbardziej potrzebują wsparcia – osoby z niepełnosprawnościami. Przeznaczone dla nich miejsca, oznaczone jako tzw. „koperty”, bywają bezczelnie zajmowane. Inny proceder to kupno karty uprawniającej do legalnego […] -
Zapomnij o HIMARS-ie? Oto polscy producenci sprzętu wojskowego, których nie uznają rodzimi „patrioci”
-
Od Couriera do Transita – kompletny przegląd modeli Ford Pro i zabudów. Który wariant wybrać dla swojej firmy?
-
Via Carpatia to droga donikąd? Oto dlaczego Polska wschodnia wciąż nie ma swojej ekspresówki
-
Tłusty obiad i piwo? Polak pije, jedzie i ryzykuje. Szokujące dane o polskich kierowcach!
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
Ojej, to jak teraz będą namawiać nas do ich kupna? Ja tam nawet nie biorę ich pod uwagę. Mam korando czwórkę z silnikiem 2.2 i 178 końmi. Na każde drogi się nadaje, nie tylko na miasto i to w bliskiej odległości od ładowarki jak elektryk