Ewa Kania

„Spektakularna akcja policji”. Złapała staruszkę na czerwonym, teraz nie będzie mieć na jedzenie

Do sieci trafiło nagranie budzące mnóstwo kontrowersji, na którym widać interwencję policji wobec starszej pani. Czy policja zachowała się właściwie? I czy to nagranie powinno budzić aż takie emocje?

Zacznijmy najpierw od faktów, a przynajmniej tego jak fakty został przedstawione. Starsza pani spieszyła się na autobus linii 35 i żeby na niego zdążyć, przeszła przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Zauważył to patrol policji, więc zatrzymał pieszą i wystawił mandat na 200 zł.

Czy policjanci postąpili słusznie? Nie zdaniem mężczyzny nagrywającego końcówkę tego zdarzenia, który mówi:

Taka interwencja właśnie w Kielcach jest. Starszo kobite złapały. Nie wiem, pewnie źle coś przechodziła, może krzywo? Władza, nasza piękno stoi tu…

Nietrudno zgadnąć, jaki stosunek do sprawy ma nagrywający. Zagadnięta staruszka żaliła się, że musiała przyjąć mandat, bo w przeciwnym razie sprawa trafiłaby do sądu. A 200 zł ma to być połowa jej miesięcznego budżetu na jedzenie.

Podatek od samochodów spalinowych jednak nie wejdzie w życie? Jasna deklaracja minister

Nagranie ma już ponad 400 tys. wyświetleń, a komentujący nie szczędzą gorzkich słów pod adresem policjantów. Wiele osób uważa też, że taka sprawa powinna zakończyć się na pouczeniu.

Funkcjonariusze faktycznie mieli taką możliwość. Czy dobrze zrobili, że od niej odstąpili? Użyjmy trochę wyobraźni. Staruszka przechodzi na czerwonym, zatrzymuje ją policja, ta żali się, że jest biedną emerytką i odchodzi z pouczeniem. Co z tego wynika? Że można przechodzić na czerwonym bez strachu przed policją, bo policjanci mają dobre serca i zlitują się nad biedną seniorką.

Starsza pani dalej więc przechodzi na czerwonym świetle, może nie zawsze, ale wtedy gdy się jej spieszy. Aż wreszcie szczęście ją opuszcza i zostaje potrącona przez samochód. W tym wieku nawet niewielkie uderzenie może mieć konsekwencje odczuwalne do końca życia. Kierowca natomiast ciągany jest po sądach i musi udowadniać, że nie popełnił najdrobniejszego błędu i nie przekroczył dozwolonej prędkości nawet o kilometr, bo inaczej grozi mu bycie współwinnym wypadku lub nawet jedynym winnym, chociaż to nie on jechał na czerwonym (zapadały takie wyroki).

Czy mimo wszystko nie lepiej jest, żeby starsza pani teraz zapłaciła 200 zł mandatu i miała nauczkę na przyszłość, niż gdyby miał się ziścić powyższy scenariusz?

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze