(Ich) Trzech wyrusza na podbój Dakaru. Rozmowa z Michałem Wiśniewskim

Kierowca Grzegorz Baran, wokalista Michał Wiśniewski oraz mechanik Dariusz Żyła już w styczniu 2013 roku wyruszą ciężarowym MAN-em na kolejną edycję rajdu Dakar. 15 czerwca miała miejsce oficjalna prezentacja załogi we Wrotach Mazur.

Choć wydawałoby się, że „dakarowskiego” MAN-a można oglądać tylko na tle piachu i żarzącego słońca, to wbrew pozorom – mazurskie jeziora równie dobrze wpisały się w prezentację (między innymi) 650-konnej bestii. Samochód ten został na potrzeby rajdu całkowicie usportowiony i poza elementami wizualnymi nie ma nic wspólnego z  tymi, które spotykamy codziennie na ulicach. Ten MAN to pojazd o 6-cylindrowym silniku, 16-biegowej przekładni, co zapewnia przeniesienie napędu na wszystkie koła, a także maksymalnym momencie obrotowym 3000Nm. Zachowanie stabilności jazdy zapewnia mu instalacja sportowych resorów, a także amortyzatorów Sachs.

Pierwszego dnia imprezy uczestnicy mieli okazję w pełni przekonać się o możliwościach MAN-a. Zawodnicy prezentowali mediom to, co samochód potrafi, a także – zupełnie przypadkiem – to, jak radzić sobie w sytuacjach awaryjnych. Chwilowe ujście ciśnienia w oponie nie przeszkodziło w dalszych pokazach. Załoga zachowała zimną krew i udowodniła, że żaden mazurski piach im niestraszny, a Argentynę, Chile i Peru przemierzą z równą łatwością.

Grzegorz Baran ma spore doświadczenie
fot. Dominika Dragun

Następnie przyszła pora na poznanie zawodników, choć tak naprawdę – żadnego nie trzeba było nikomu przedstawiać. Grzegorz Baran to pustynny wyjadacz. Styczniowy Dakar będzie jego siódmym startem w karierze, a piątym za sterami ciężarówki MAN. Swoje doświadczenie zbudował także na Mistrzostwach Europy Rallycross, Pucharze Świata Cross-Country, a także Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych.

Dariusz Żyła to członek załogi RMF MAXXX Rally Team, Kadry Narodowej Polski oraz aktywny zawodnik Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych, a ponadto świetny mechanik – i w tym właśnie charakterze wyrusza na Rajd Dakar.

Grzegorz Baran, Dariusz Żyła i Michał Wiśniewski szykują się na Dakar
fot. Dominika Dragun

Największą sensację wzbudziła jednak osoba Michała Wiśniewskiego, który dotąd kojarzony był z karierą wokalisty zespołu Ich Troje. O to, dlaczego Rajd Dakar, dzięki komu i ogólnie o motoryzację, zapytałyśmy go osobiście:

Skąd rajdy w Twoim życiu?

Konkretnie rajdami zainteresowałem się dzięki Dominice [narzeczona Wiśniewskiego – przyp. red.], dlatego że opiekowała się ona kilkoma zespołami rajdowymi – akurat za moich czasów teamem Rzeźnik-Mazur. Zabrała mnie na Rajd Rzeszowski. Jako samotnego samca (śmiech) porwanego na rajd absolutnie mnie to nie kręciło. To znaczy, może inaczej – to było takie troszeczkę odrealnione. W tym czasie ja, zapalony lotnik, prezes Polskiego Związku Pokera, a to raczej siedzący sport – poczułem sporą adrenalinę, ale wtedy mnie jeszcze nie „wzięło”. Później Tomek Kuchar zaproponował mi, żebym zagrał w charytatywnym meczu hokejowym. Jak się okazało, był to mecz artyści kontra rajdowcy, a ja zagrałem w drużynie rajdowców i to zaczęło zobowiązywać. Zagrałem w tym meczu i odezwał się Andrzej Wodziński, z propozycją wspólnego pojechania na Radzie Barbórki. Powiedziałem „Ahoj, przygodo” i silnik spalił się nam przed zakończeniem pierwszego oesu (śmiech), ale to wtedy absolutnie załapałem bakcyla.

Ale wcześniej interesowałeś się motoryzacją? Jeździłeś BMW serii 7.

Zawsze byłem fanem motoryzacji, przez dłuższy czas jeździłem siódemką, długo żyłem z firmą BMW, ale ostatnimi czasy jestem absolutnym fanem Mercedesa klasy S. Jednak S-ka.

Samochody BMW to do pewnego czasu były naprawdę dobre samochody. Dziś… Przepraszam, to może źle zabrzmi, ale –  tak jak mówiłem kiedyś, że jestem fanem BMW, tak teraz S-ka przewyższa je o głowę.

Dlaczego?

Myślę, że tu chodzi o wiele rzeczy. Kiedyś BMW miało taką sportową nutę, miało zacięcie. Moim zdaniem dzisiaj już tego nie ma. To nie to samo. Ani ten komfort, ani prowadzenie… są nieporównywalne do S-ki, jeżeli oczywiście mówimy o tych samych pieniądzach.

W Twoim garażu stał też rodzinny Volkswagen..

Owszem, jeździłem rodzinnym Volkswagenem, bo uważam, że jeśli ma się pięcioro dzieci, to to zobowiązuje. Tym samym przesiadłem się z samochodów o dużym komforcie do samochodu bardziej praktycznego. Multivan Volkswagena to bardzo przyjazny samochód, bardzo go sobie chwaliłem – 2.5-litrowy diesel, ale absolutnie wystarczający i wyposażony w dwa niezależne odtwarzacze DVD dla dzieci, a to ważne, kiedy jedziesz do przedszkola ponad godzinę przez Warszawę. To dla dzieciaków było bardzo istotne.

Ostatnio byłem też ambasadorem Chryslera, kiedy jeszcze istniał i nie stał się Lancią. Jeździłem Grand Voyagerem i też bardzo sobie ten samochód chwalę.

.. i tą drogą do Dakaru?

Któregoś dnia przyszedł do mnie Tadeusz Paradowicz i zapytał, czy wziąłbym pod uwagę coś takiego, jak Dakar. Zaśmiałem mu się w twarz, ale okazało się, że mówi poważnie. Grzesiek Baran szukał pilota i mechanika.  Darka Żyłę znał z zeszłego roku, kiedy Darek nie jechał jako mechanik, a serwisant, ale jest znany w Polsce na szeroką skalę. Myślę, że dobrze wybrał, bo Grzesiek zapełnia 90% całej przestrzeni, jeżeli chodzi o opowiadania, a Darek nie odzywa się wcale, przynajmniej jak na razie, dla równowagi. Ja oczywiście Dakar obserwowałem od wielu lat, ale te relacje z rajdu są u nas bardzo zdawkowe. Pokazują jakieś samochody przejeżdżające w migawce mówiąc, że odbył się Dakar. A że tak spektakularnych występów Polaków tam nie było, to te relacje nie istniałyby, gdyby nie Krzysiek Hołowczyc.

Przygotowujecie się fizycznie do startu?

Nie będę oszukiwał, że dzisiejsza prezentacja jest dla nas początkiem. Mamy pełen plan treningowy, by kondycję podnieść absolutnie. Zaczynamy 1-ego lipca i mamy pięć miesięcy, by ten plan zrealizować. I myślę, że to zupełnie wystarczający czas.

Rozumiem, że przygotowywali to jacyś specjaliści?

Tak, oczywiście. Na pewno każdy z nas ma inny plan działania. Robimy to, co wolimy robić. Grzesiek wybiera rower i siłownię, ja przykładowo będę grał w tenisa i jeździł konno, a tam każdy mięsień pracuje. Ja mam jeszcze taki problem… Generalnie, chłopcy mają z czego zrzucać, a ja muszę nabrać masy i będę najprawdopodobniej ćwiczył w warszawskim Gravitanie i zobaczymy, jak tamci trenerzy osobiści zechcą doprowadzić mnie do celu.

Czujesz jakieś obawy?

Nie. Ja się przygotowałem do tego. Przeczytałem bardzo dużo, obejrzałem bardzo dużo. Grzesiek też nie miał łatwej historii, bo on jedzie z Dakarze już po raz kolejny, dlatego to facet z olbrzymim doświadczeniem. Ja nie bujam w obłokach. Ten budżet, z którym jedziemy w tym roku, pozwoli nam na przejechanie Dakaru. Ale najprawdopodobniej nie będziemy aż tak „zbudżetowani”, żeby jechać po wynik. Samochód jest Grzesia, jest bardzo dobry, przejechał Dakar kilka razy, ale jeździ na tyle procent, na ile pozwalają pieniądze.

Czego życzy się mężczyznom wyruszającym na Dakar?

Szczęśliwego powrotu, tego przede wszystkim będzie nam potrzeba.

 

 

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze