Dobrze, że mamy Internet
Dość niesamowicie brzmi informacja, że kierowca dowiaduje się o rozpadzie zespołu, w którym jeździ z informacji prasowych w Internecie. A jednak! Takie sytuacje zdarzają się w dzisiejszym zwariowanym świecie.
Jeszcze w biało-granatowym kombinezonie… |
fot. autorka
|
Można powiedzieć, że Robert Kubica „sam się poinformował” o wycofaniu teamu BMW Sauber z wyścigów F1 w przyszłym sezonie. Po prostu po porannym joggingu surfował sobie właśnie po Internecie i… natknął się na informację na ten temat. Chwilę potem Polak otrzymał formalne potwierdzenie od pracodawcy. Nie wiem czy to cokolwiek zmienia, ale szczerze mówiąc chyba po raz pierwszy dowiadujemy się o takich metodach informowania o zakończeniu współpracy.
W wypowiedzi tuż przed GP Europy Robert stwierdził, że była to nieoczekiwana i szokująca decyzja. Według jego opinii możliwe, że BMW nie podjęłoby takiej decyzji, gdyby team zanotował w tym sezonie większe osiągnięcia. Wracając do występów w zeszłym roku Polak przypomniał, że w połowie sezonu, kiedy umknęła mu szansa walki o Mistrzostwo Świata był zawiedziony, bo uważał, że taka okazja może się więcej nie powtórzyć. W obliczu obecnej sytuacji wydaje się, że Robert nie tylko jest świetnym kierowcą, ale także ma zdolności jasnowidzenia. Nie jest to jednak szczególny powód do radości. Jak sam zainteresowany stwierdził, mimo zawodu rozumie, że wyścigi i sport rządzą się swoimi prawami i jest w tej chwili otwarty na nowe propozycje.
Najnowsze
-
Ta firma miała być drugą Teslą. Właśnie ogłosiła bankructwo
Przechodzenie świata motoryzacji na elektromobilność, dało szansę na wybicie się nowym producentom samochodów. Symbolem, że sukces zupełnego nowicjusza jest możliwy, stała się Tesla, ale nie tylko Elon Musk chciał być wizjonerem. Razem z nim startował Henrik Fisker, ale on nie miał tyle szczęścia. -
Drogowa utarczka między motocyklistą i kierowcą Mazdy. Obaj okazali się siebie warci
-
Kiedy można jechać lewym pasem? Za złamanie tych zasad grożą wysokie mandaty
-
Kupiła elektryczne auto za 300 tys. zł, wystarczyło drobne uszkodzenie, by auto trafiło na złom
-
Siedział mu na zderzaku i poganiał światłami, więc nagrywający wpuścił go prosto w ręce policji
Zostaw komentarz: