Cierpię na motocyklowy nimfomanizm – felieton
"Kiedy ktoś mówi Ci, że dwa kółka są jego całym życiem, nie patrz na niego jak na idiotę myśląc: a rodzina, wartości? A wiesz dlaczego?" - pyta w swoim felietonie nasza czytelniczka.
Za chwilę zdasz sobie sprawę, że motocykle dotykają każdej sfery życia jeźdźca, a zwłaszcza psychicznej. Tak.. Relacja na linii: twoja psychika – jego silnik, jest tak głęboka, że wystarczy chwila zastanowienia, a zdasz sobie sprawę, jaka symbioza łączy Cię z maszyną.
Zacznijmy ode mnie.
Mój urok osobisty pozwala mi, bym ujeżdżała każdego faceta.
Wróć, wróć, wróć, to przecież serwis o motocyklach. Ja zapomniałam o kluczowym słowie w poprzednim zdaniu: MOTOCYKL – ujeżdżała MOTOCYKL każdego faceta. Proszę wybaczyć mi to faux pas, ale czasami jazda na czyimś motocyklu przypomina mi romans z nieznanym i przystojnym kochankiem. Cierpię na motocyklowy nimfomanizm.
![]() |
fot. Motocaina
|
A ten nimfomanizm jest na tyle zdrowy, że jedyną chorobą jaka może wyniknąć, to miłość do nowej stajni motocykli.
Co nie znaczy, że nie kocham swojej maszyny. Jest moją małą Ojczyzną i każde naruszenie jej granic wiąże się z odtajeniem kodu Lucyfera. A idąc tym tropem i zakładając, że dwukołowiec stanowi dla każdego jeźdźca to, co dla mnie, wnioskuję, że moje poglądy polityczne opierają się na skrajnym nacjonaliźmie.
Czasami włącza mi się też lampka feminizmu (tu – proszę wybaczyć drodzy Panowie) po sytuacji, kiedy na stacji benzynowej podszedł do mnie mężczyzna i swoim subtelnym głosem – jak na głos długoletniego palacza – krzykął: „Koleś! Zabieraj swój złom i zrób mi przejazd”. Teraz już nie wiem, co bardziej podwyższyło mi ciśnienie do 180/100 – to, że zakres widzenia mego rozmówcy skończył się na… niedowidzeniu, czy to, że trochę dobrego silnika w całkiem dobrej oprawie zostało nazwane złomem. Nacjonaliści w takich przypadkach wysyłają swoich wrogów na księżyc. Mnie też niewiele brakowało. Niewiele – bo tylko całej rakiety, tam i wtedy.
Psychologia i motocykle również potrafią znaleźć wspólny język. Kiedyś na jednym ze szkoleń, w którym brałam udział, trener powiedział mi: „Motocykl nie jest emocją, ale doskonałym sposobem jej odczuwania. Nie próbuj werbalizować emocji, a wyraź je poprzez odkręcenie manetki”. Później dodał, że podkręcenie powinno być w granicach bezpieczeństwa. Powtórzył to drugi i trzeci raz.. Już nie słuchałam, wyszłam. Odkręciłam. Wejście na wysokie obroty mojej maszyny z pewnością poruszyło igły sejsmografów na wszystkich kontynentach.
Chyba nie muszę dodawać, że bardzo dobrze zrozumiałam to szkolenie?
I tak wiem, że utożsamiacie się doskonale ze słowami trenera. Codziennie widzę Was przecież na ulicach Warszawy.
D.D.
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Jeździłyśmy Alpine A290. To początek nowego rozdziału
Filarami filozofii Alpine jest lekkość, francuski savoir vivre oraz uśmiech na twarzy kierowcy. To te elementy przyświecały projektantom modelu A290, bazującego na niedawno wskrzeszonym Renault 5. Elektryczny hothatch nie tylko pokazuje silną zmianę kierunku rozwoju marki, ale jednocześnie stanowi zapowiedź nadchodzącej gamy. Plany producenta obejmują bowiem aż siedem nowych modeli Alpine, które mają zostać wprowadzone […] -
Jelcz walczy z niemieckimi producentami: kto wygra wyścig o kontrakty NATO? Prawda o miliardowych inwestycjach
-
Chery TIGGO 7 vs europejska konkurencja: czy niska cena wystarczy, by pokonać Skodę, Volkswagena i Hyundaia? Prawda o technologii, bezpieczeństwie i ryzyku zakupu
-
Motocykliści giną 27 razy częściej niż kierowcy aut! Wypadki na jednośladach w Polsce: statystyki, przyczyny i jak jeździć bezpieczniej
-
Chińskie baterie litowo-jonowe biją rekordy! 520 km zasięgu w 5 minut – czy to koniec ery spalinówek?
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
Dobry, sprytny, zaczepny (prawdopodobnie z założenia) i naprawdę błyskotliwy tekst. Jeden z bardzo, naprawdę bardzo niewielu tekstów o tematyce około-motocyklowej, którego czyta się machinalnie w całości, bo po prostu nie jest milionową, sztampową i przewidywalną kopią tego co o moto-emocjach zostało już napisane chyba wszędzie.
Owszem, szkoda, że czytam go akurat w „babskim moto-portalu”, ale jakieś wady musi mieć 😉
Więcej proszę. Gratuluję. Pozdrawiam.
Anonymous - 5 marca 2021
Dobry tekst, aż szkoda, że tak krótki.
Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć tylko, że to samo czuję w stosunku do swojego samochodu.
Anonymous - 5 marca 2021
Pisz częściej 😉
Anonymous - 5 marca 2021
Świetny felieton 🙂
😀 podobnie odczuwam emocjonalnie wszystko co związane z moim MOTO! To związek prawie nierozerwalny 😉
Zwłaszcza w sferze psychicznej.
A sfera fizyczna i wrażenia podczas jazdy jak „ujeżdżanie faceta” tak…..więc chyba również cierpię na MOTOCYKLOWY NIMFOMANIZM. ;)))
Pozdrawiam D.D
Edit