Dodge Caliber Reloaded
"Maximize" to myśl przewodnia towarzysząca twórcom nowego Dodge'a Caliber Reloaded. Ma być wiele, za niewiele. A do tego maksymalnie wykorzystana przestrzeń...
Dodge prosto z USA, teraz w nowej wersji Reloaded |
fot. Magda Drzewiecka |
Dodge Caliber Reloaded to zupełnie nowe wnętrz, 5-drzwiowego modelu amerykańskiej marki. Muskularny z charakteru samochód oferuje zdaniem producenta mocną sylwetkę, funkcjonalność SUV’a, stylizację coupe i poręczność „street smart”.
Restylizowany środek samochodu dedykowanego dla 5 osób jest wygodny i obszerny. Zmianom uległy wykorzystane materiały oraz nowy design tablicy przyrządów: m.in powiększenie pokręteł sterujących oraz dodanie kolejnych, wygodnych schowków. Nowe wnętrze Caliber zawdzięcza próbom ulepszenia ergonomii auta, unifikacji jego wnętrza.
Dodge w nowej odsłonie oferuje wiele ciekawych funkcjonalności, między innymi:
– standardowe boczne kurtyny i wielostopniowe poduszki powietrzne (napełniają się zależnie od siły zderzenia);
– system MusicGate Power z dziewięcioma głośnikami i subwooferem, w tym – co innowacyjne – dwoma głośnikami odchylanymi w tylnej klapie nadwozia umożliwiającymi słuchanie muzyki podczas pikiniku (system opcjonalny);
– chłodzący pojemnik na cztery butelki z napojami (Chill Zone);
– podświetlenie uchwytów na kubki;
– lampa bagażnika możliwa do stosowania jako latarka.
Na uwagę zasługuje również umiejętne wykorzystanie dekoracyjnych akcentów we wnętrzu pojazdu, wykonanych z matowego, satynowanego srebra np. na chromowanych klamkach, obramowaniach nawiewów powietrza, tarczach wskaźników oraz przy dźwigni zmiany biegów.
Samochód wyposażony jest w nowy, 2-litrowy silnik benzynowy o mocy 156 KM połączony z pięciobiegową skrzynią manualną.
Dodge Caliber Reloaded w wersji standardowej kosztuje 68 tysięcy złotych, w wersji SXT jego ceny zaczynają się od 74 900 zł. Auto uzyskało 5 gwiazdek w testach bezpieczeństwa, przeszło również wiele udanych testów m.in. w tunelu aerodynamicznym.
Najnowsze
-
Kierowcy ciągle nabierają się na znak E-17a. Hamują widząc go i właśnie za to dostają mandat
Odwiecznym problem kierowców jest niedouczenie, prowadzące do niezrozumienia przepisów i błędnego ich interpretowania. Prowadzi to do niebezpiecznych sytuacji i może skutkować słonymi mandatami. Tak jest na przykład w przypadku znaku E-17a. -
Rowerzysta wjechał prosto pod auto i zadzwonił na policję. Zderzenie dwóch absurdów
-
Nowy sposób kontroli kierowców. Dostaną specjalne opaski
-
Koniec przywileju dla właścicieli aut elektrycznych. Życie za szybko go zweryfikowało
-
Znasz trik taksówkarzy na chłodzenie auta bez klimatyzacji? Używaj, nawet jak masz klimę
Zostaw komentarz: