Zmiany w badaniach technicznych pojazdów
O tym co przyniosła nowelizacja ustawy o Prawie Ruchu Drogowym mogłyśmy dowiedzieć się na konferencji zwołanej przez Polską Izbę Stacji Kontroli Pojazdów. Przeczytaj, z czym wiążą się nowe przepisy i czy mają one rację bytu.
fot. Motocaina
|
Jak pisałyśmy już wcześniej, od 22 września bieżącego roku zgodnie ze znowelizowaną, dostosowującą polskie przepisy do wymogów unijnych, ustawą o Prawie Ruchu Drogowego, zniknął obowiązek wykonywania badań technicznych dla aut importowanych. Komisja Europejska zarzucała Polsce, że nie honorujemy badań technicznych wykonywanych w innych państwach należących do Unii.
Zdaniem PISKP (Polską Izbę Stacji Kontroli Pojazdów) decyzja o zniesieniu badań była decyzją ostateczną, niewymuszoną przez komisję i tym samym błędną, a rozwiązaniem zdecydowanie lepszym wydawało się obniżenie opłaty za badania (dotychczas koszt badania wynosił 297 złotych i był o ponad 100 złotych droższy od okresowego badania technicznego) i ograniczenie jego zakresu. Nasi zachodni sąsiedzi – Niemcy, nadal badają pojazdy sprowadzane z Polski i nikt nie zamierza tego zmieniać.
To jednak nie wszystko…
Wyznaczone przez Ministerstwo Infrastruktury, obowiązujące i stałe od 2004 roku stawki za badania techniczne zdaniem Prezesa Izby nie sprzyjają zwiększaniu jakości obsługi – wzrost dochodów to pochodna dużego ruchu na stacji kontroli i zadowolonych klientów, a zadowolony klient to nie ten, który został odesłany ze stacji z negatywnym wynikiem kontroli pojazdu. Tak oto tworzą się patologie. Żeby zarabiać, lepiej nie kontrolować dokładnie i przepuszczać niesprawne auta czy pojazdy spełniające np. amerykańskie, ale nie polskie standardy.
Jaki wniosek z tego dla nas, codziennych użytkowniczek drógi? Lepiej mieć pewność, że nasz samochód sprawdzono dokładnie, nawet kosztem spędzonego na stacji czasu i patrzenia na ręcę osobie kontrolującej. W końcu najważniejsze jest bezpieczeństwo nasze i naszych bliskich.
Najnowsze
-
Kierowcy ciągle nabierają się na znak E-17a. Hamują widząc go i właśnie za to dostają mandat
Odwiecznym problem kierowców jest niedouczenie, prowadzące do niezrozumienia przepisów i błędnego ich interpretowania. Prowadzi to do niebezpiecznych sytuacji i może skutkować słonymi mandatami. Tak jest na przykład w przypadku znaku E-17a. -
Rowerzysta wjechał prosto pod auto i zadzwonił na policję. Zderzenie dwóch absurdów
-
Nowy sposób kontroli kierowców. Dostaną specjalne opaski
-
Koniec przywileju dla właścicieli aut elektrycznych. Życie za szybko go zweryfikowało
-
Znasz trik taksówkarzy na chłodzenie auta bez klimatyzacji? Używaj, nawet jak masz klimę
Zostaw komentarz: