Ściana śmierci – historia dyscypliny budzącej grozę
Drewniane tory wyścigowe nachylone ostro do podłoża, śmigające po nich automobile i motocykle, kobiety i mężczyźni, którzy wyczyniali na nich niesamowite triki, budzące podziw do dziś - oto historia tzw. ścian śmierci.
Wraz z gwałtownym rozwojem budownictwa w 20. wieku, motocyklowe konkurencje stopniowo przenosiły się na motodromy – drewniane tory nachylone do podłoża pod kątem 70 stopni. Motocykliści błyskawicznie opanowali technikę jazdy, a ich triki do dziś zaskakują i budzą powszechny podziw.
Producenci motocykli szybko odkryli duży potencjał inwestycyjny w motodromach. Publika uwielbiała dreszcz emocji związany z występami – każdy mógł skończyć się śmiercią, stąd słynna nazwa miejsca „Beczka Śmierci” lub „Ściana Śmierci”. Śmiałkowie, którzy ryzykowali swoje życie na zawsze zapisali się w kartach historii, a ich nazwiska wciąż figurują w opisach najbardziej niesamowitych wyczynów.
Pierwsze „spotkanie” odbyło się na terenie parku rozrywki w Coney Island (Nowy Jork) w 1911 roku. Największą popularność jednak wyścigi zyskały w latach 30. XX wieku – wówczas na terenie Stanów Zjednoczonych miłośnicy ryzyka mieli możliwość spotkania się w ponad 100 miejscach na terenie całego kraju.
Adrenalinę wzmagano nie tylko samym faktem jazdy po motodromie. Śmiałkowie w bocznych przewozili różne zwierzęta, między innymi… lwy. Zapewne większości znane jest zdjęcie nieznanej kobiety, który po motodromie jedzie właśnie z tym bardzo niebezpiecznym drapieżnikiem.
![]() |
|
fot. materiały prasowe
|
A skoro już mowa o kobietach, to płeć żeńska nie była absolutnie w tych miejscach czymś wyjątkowym. Jedną z najbardziej znanych była Lillian La France o której pisałyśmy tutaj. „To dzięki temu dreszczykowi emocji, bez którego nie mogłam żyć, rozpoczęłam wyścigi na motodromie – to był mój flirt ze śmiercią. Od dzieciństwa inspirowała mnie tęsknota za wędrówką po świecie. Zawsze byłam samotna i marzyłam o długich podróżach” – mówiła.
![]() |
|
fot. materiały prasowe
|
Kolejną wartą uwagi i nie sposób nie rzec – bardzo specyficzną osobą był Tornado Smith, motocykista z Southend, który „tradycję” jazdy po motodromach przeniósł do rodzinnej Wielkiej Brytanii. Tornado podróżował ze swoją żoną. Wszystkie wydarzenia na motodromach małżeństwo odwiedzało z dwójką kompanów – lwem i owcą. Zwierzęta zasiadały w bocznych koszach motocykli czerpiąc (prawdopodobnie) frajdę nie mniejszą niż ich właściciele.
![]() |
|
fot. materiały prasowe
|
Najnowsze
-
Zabudowa VW T5 – jak przekształcić busa w funkcjonalnego kampera?
Przekształcenie Volkswagena T5 w kampera to marzenie wielu miłośników turystyki na czterech kółkach. Ten model samochodu cieszy się ogromną popularnością dzięki swojej niezawodności oraz idealnym proporcjom, które ułatwiają taką adaptację. Przestrzeń ładunkowa T5 daje fantastyczne możliwości aranżacyjne. Pozwala to na stworzenie prawdziwie funkcjonalnego i wygodnego mobilnego domu! -
Pomóżmy motocykliście, którego pasją jest motoryzacja! Gerard walczy z rakiem – chce odzyskać twarz i… oddech
-
7 lat gwarancji i ceny od 112 900 zł. Rusza sprzedaż chińskiej marki Jetour w Polsce
-
Volkswagen Polo – idealne auto miejskie? Poznaj jego zalety
-
Co obejmuje 145 punktów kontroli technicznej w Toyota Pewne Auto?



Zostaw komentarz: