Yamahą R6 po angielskich drogach – opowieść Blanki
"Wszystko zaczęło się we wrześniu 2006 roku - wtedy, będąc na urlopie w Polsce, kupiłam swoją pierwszą wymarzoną Yamahę i postanowiłam wrócić nią do Anglii. Jeździłam nią tamtejszymi drogami prawie dwa lata. Oto moje doświadczenia" - przybliża jazdę jednośladem po brytyjskich drogach Blanka.
![]() |
|
fot. Blanka Zarzeczańska-Janasik
|
Jak wyglądał mój powrót na królewską ziemię? Już po przeprawie tunelem pod kanałem La Manche miałam duże ułatwienie, ponieważ w pociągu poznałam pomocnego Anglika wracającego do Londynu (również motocyklistę) – jego odcinek podróży pokrywał się w połowie z moją trasą. Było już dość późno, więc przewodnik był mile widziany. Wjechaliśmy na wyspę. Jechałam za nim, więc bez problemu uczyłam się trzymania odpowiedniego pasa ruchu. Nawet ronda nie sprawiały mi większego problemu. Nasze drogi się jednak w końcu rozjechały, autostrada się rozwidliła i dalszą trasę przebyłam samotnie (tak jak z Polski).
Po drodze można napotkać dużo fotoradarów, ale i tak brytyjskimi autostradami jeździ się bardzo dobrze. Przez wlepiane przez policję wysokie mandaty wśród kierowców panuje wyczuwalna kultura. Najgorsze są zjazdy i rozjazdy – trzeba się pilnować, żeby nie pobłądzić. Trochę czasu zajmuje również zrozumienie tamtejszej numeracji autostrad, które w potrafią w pewnym momencie się rozwidlić i już znajdujemy się na zupełnie innej autostradze, która nagle zmienia kierunek. Oczywiście, zawsze można zawrócić, właściwie nie nadrabiając zbyt dużej liczby kilometrów.
Jest jeszcze jedna kwestia jeśli chodzi o poruszanie się po brytyjskiej autostradzie, która potrafi skomplikować drogę do celu, a chodzi o opis zjazdów. Zwykle podana jest na drogowskazie nazwa miejscowości i numer drogi, jednak gdy dojeżdżamy już do samego zjazdu nagle pojawia się tylko numer drogi, bez wskazania nazwy miejscowości, co może wprawić w konsternację. Należy przyzwyczaić także do miar prędkości i odległości, które podane są w milach. Oto spostrzeżenia z saamej podróży do hrabstwa Wiltshire.
![]() |
|
fot. Blanka Zarzeczańska-Janasik
|
Każdego dnia (nie ważne, czy w zimę, czy w lato) motocyklem udawałam się wszędzie. Przejechałam nie jedno rondo, które oprócz tego, że jest w odwrotnym kierunku niż w Polsce, nie jest niczym dziwnym. No, wyjątkami są „magiczne ronda” (np. Swindon), na których można za pierwszym razem adrobić kilkaset metrów i objechać je podwójnie – ja na przykład pogubiłam się nie wiedząc w pierwszym momencie jak i gdzie zjechać. Kolejne razy to nawet było zabawne „pokręcić” się w kółko na takim rondzie, które składa się z ronda centralnego i pięciu mniejszych rond dookoła. Trzeba jednak pamiętać, że zawsze jedzie się w prawo.
Ciekawym doświadczeniem jest możliwość poruszania się na motocyklu pasem przeznaczonym dla autobusów i taksówek. Tutaj ważne jest aby nie przekraczać prędkości, ponieważ właściwie na każdym kilometrze porozstawiane są fotoradary. Jednak takie rozwiązanie świetnie wpływa na płynność jazdy motocyklistów.
W Londynie są wyznaczone strefy, gdzie można wjechać pojazdami i tak na przykład możliwość wjazdu do centrum jest ograniczona, ale nie dotyczy to motocyklistów. Znajduje się tam też dużo miejsc parkingowych dla jednośladów.
Jeśli ktoś obawia się, że sobie nie poradzi w ruchu lewostronnym, to dodam, że na angielskich drogach bardzo łatwo można się odnaleźć dzięki bardzo dobrze widocznym znakom poziomym. Nie miałam żadnego problemu z przestawieniem się na te sposób poruszania się po drogach. Tak samo nie było dla mnie kłopotliwe przestawienie się z ruchu lewostronnego z powrotem na prawostronny.
Nie ważne zresztą, po której stronie się jeździ i nie ważne czym – zawsze trzeba jeździć z wyobraźnią, rozwagą i z oczami dookoła głowy.
Najnowsze
-
Co obejmuje 145 punktów kontroli technicznej w Toyota Pewne Auto?
Lśniące nadwozie, posprzątane wnętrze i nabłyszczone opony - na rynku samochodów używanych prawdziwy stan techniczny potrafi być zamaskowany naprawdę starannie. Nie wszystko da się ocenić podczas krótkiej przejażdżki i powierzchownych oględzinach. Przy odrobinie pecha, zamiast radości od pierwszych kilometrów czeka nas długa lista ukrytych wad i pilne naprawy do wykonania. Właśnie dlatego kluczowe znaczenie przy takim zakupie ma rzetelna i szczegółowa kontrola, która daje wiarygodną odpowiedź na pytanie o kondycję samochodu. -
Chińskie samochody dominują w Car of the Year Polska 2026. Niemcy daleko w tyle
-
Lexus LBX – test: elegancja kontra kompromis. Czy to najlepszy crossover w swojej klasie, czy tylko najładniejszy?
-
Chiński szturm na polski rynek. Te marki zyskują na popularności najszybciej
-
Dlaczego regularny serwis auta to podstawa bezpiecznej jazdy?


Zostaw komentarz: