„No, nareszcie!” ucieszył się autor nagrania, na widok Audi A6, które zderzyło się z Oplem Zafirą. Spotkał już wcześniej kierującego Audi i sądził, że spowoduje on kolizję? Na to wygląda, choć autor nagrania w żaden sposób nie tłumaczy tego w opisie. Po krótkiej chwili Audi cofnęło i zaczęło uciekać z miejsca zdarzenia, a autor ruszył za nim.
Policjant w czasie wolnym urządza sobie pościg. Czy to aby rozsądne?
Powiecie, że to wzorowa obywatelska postawa. Sam autor tłumaczy, że chodziło mu tylko o nagranie na kamerze numeru rejestracyjnego Audi. Dlatego pędził wąskimi miejskimi uliczkami nawet ponad 100 km/h i ryzykował potrąceniem starszej osoby na wózku i jej opiekunki. Podobno autor zauważył, że Audi miało „lewe niemieckie tablice” (ciekawe kiedy to zauważył) i „dlatego wg. działanie w wyższej konieczności miało miejsce aż do miejsca zamieszkania/kryjówki”, jak kulawą polszczyzną podsumował swoje działania autor.
Kierowca doprowadził do kolizji innych aut i uciekł. Świadek ruszył za nim w pościg
Podobno policja widziała to nagranie i nie miała do niego zastrzeżeń, a komentatorzy zachwyceni są postawą autora oraz jego umiejętnościami za kierownicą. Musimy wszystkich rozczarować, ale żeby jechać szybko na wprost, nie trzeba wielkich umiejętności. Natomiast gdyby po ucieczce kierowcy Audi, poszkodowany kierujący wezwał policję, to prawdopodobnie jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze złożyliby wizytę sprawcy. Ale po co zostawić sprawę policji, skoro można stworzyć poważne zagrożenie na drodze i zdobyć poklask w internecie?