Mamy taką teorię, że nasz znajomy rowerzysta chce tak długo pojawiać się w miejscach, w których nie powinno go być (ze względu na przepisy ruchu drogowego lub zwykły rozsądek i troskę o własne bezpieczeństwo), aż wreszcie kierowcy zaczną go zauważać i darzyć szacunkiem oraz respektem. Nie będą zaskoczeni, kiedy na przykład jadąc 100 km/h dwupasmową drogą krajową, zobaczą go nagle na prawym pasie.
Czy za ten filmik nasz znajomy rowerzysta stanie przed sądem?
Tym razem rowerzysta jechał dwupasmową drogą z ograniczeniem do 70 km/h. Wzdłuż niej nie widać drogi dla rowerów, więc teoretycznie może poruszać się ulicą, choć przepisy pozwalają w takiej sytuacji na korzystanie z chodnika. Wzdłuż drogi tej biegnie także droga dojazdowa do okolicznych domostw, która byłaby znacznie bardziej bezpieczna dla rowerzysty. Ale czy wy jadąc samochodem korzystalibyście z niej? Oczywiście że nie! A rowerzysta to przecież pełnoprawny uczestnik ruchu, więc skąd pomysł, że on miałby nią jechać?
Rowerzysta celowo naraża się na niebezpieczne sytuacje, i dziwi się, że do nich dochodzi
Niestety autor nagrania nie wie, choć doświadcza tego co chwilę, że taka droga jest dla rowerzystów niebezpieczna. Niebezpieczna jest różnica prędkości gęsty ruch oraz ruch tranzytowy. Jeden kierowca tira wyprzedził go z dużym odstępem, a drugi już nie. Autor zarzuca mu, że to ze złośliwości „bo wcześniej został ominięty”. Z pewnością tak było. Kierowca tira zobaczył, że na światłach wyprzedza go rowerzysta i pomyślał sobie: „O ty draniu, nie daruję ci”. Pewnie dlatego nasz znajomy rowerzysta przy najbliższej okazji zaczął na niego krzyczeć i go wyzywać. Słuchając tego mieliśmy wrażenie, że zaraz dojdzie do rękoczynów. Nie tym razem, ale w przyszłości kto wie?