Miejsce rowerzysty jest przy prawej krawędzi drogi. Ale nie dotyczy to autora nagrania – on jest ponad tak przyziemnymi sprawami, jak przepisy. Dziarsko wyprzedza korek z lewej strony. Ciągła linia? Przejście dla pieszych? To zmartwienia kierowców, a nie rowerzystów!
Nasz znajomy rowerzysta szukał guza. I prawie go znalazł
Pewnie nie raz słyszeliście rowerzystów domagających się, żeby kierowcy zachowywali od nich odstęp 1,5 albo i 2 metrów. Trudno się temu dziwić – chcą czuć się na drodze bezpiecznie. A co robi autor nagrania, kiedy z naprzeciwka zaczynają jechać samochody? Pedałuje dalej dziarsko. Omija stojące samochody na milimetry, poruszając się pod prąd i zmuszając kierowców z naprzeciwka do robienia mu miejsca. Chyba nikt nie ma wątpliwości, kto tu jest panem drogi?
Rozpędzony rowerzysta potrącił samochód! Tak było, naprawdę!
Zastanawiacie się pewnie, dlaczego autor nagrania zamieścił je w sieci? Chciał zademonstrować swoją pogardę dla przepisów? Teoretycznie chodziło mu o dwa samochody, które przejechały przez zwężenie na czerwonym świetle (typowa niestety sytuacja na polskich drogach). Tylko dlaczego w tytule jest też mowa o omijaniu korka, co robił nie kto inny, tylko on sam. Czyżby próba odrobiny samokrytyki?