Rowerzyści mają różne wymówki, aby usprawiedliwić łamanie przez siebie przepisów. Bardziej rozgarnięci snują opowieści o tym, że drogi dla rowerów są „niewygodne”, albo „zatłoczone”. Rozumiemy zatem, że kierowcy mogą jeździć na przykład buspasami, a w razie zatrzymania bronić się, że na buspasie nawierzchnia jest mniej dziurawa i samochodów mniej?
Dlaczego „kolarze” nie jeżdżą po drogach dla rowerów – wyjaśnia „król rowerów”
Nasz znajomy rowerzysta zwykle na uwagi, że powinien jechać drogą dla rowerów, odpowiada „no i co?”. Cóż, każdy tłumaczy się jak umie. Do tej pory myśleliśmy, że uważał się za kogoś, kto nie musi znać przepisów, albo może stosować się tylko do tych, które lubi. Teraz zastanawiamy się, czy czasem nie sądzi, że wcale nie jeździ rowerem, ale samochodem lub motocyklem!
Rowerzysta celowo naraża się na niebezpieczne sytuacje, i dziwi się, że do nich dochodzi
Skąd takie podejrzenie? Zobaczcie jego nowe nagranie. Najpierw porusza się w miejscu, w którym w oczywisty sposób zrezygnowano z ruchu pieszo-rowerowego (brak chodników, dróg dla rowerów, wielopasmowa ulica), a po chwili mija znak „zakaz wjazdu rowerów”. Po prawej stronie widać za to dachy domów – tam prawdopodobnie znajdują się chodniki i ulica, po której bezpiecznie może poruszać się rowerzysta.
Czy za ten filmik nasz znajomy rowerzysta stanie przed sądem?
Autor nagrania jedzie jednak dalej i wjeżdża do tunelu. Każdy rozumie, że to szczególnie niebezpieczne miejsce dla rowerzysty, ponieważ nawet z oświetleniem, kierowca przez pierwszą sekundę-dwie po wjechaniu do ciemnego miejsca, może go nie zauważyć. Rozumie to każdy, poza… chyba wiecie kim. I to nam dało do myślenia. Skoro rowerzysta ten ignoruje nawet znaki, które go dotyczą i wjeżdża w miejsca, gdzie istnieje realne zagrożenia dla jego zdrowia i życia, to może sądzi, że jest na przykład motocyklistą? To by tłumaczyło wiele jego zachowań, jak na przykład jeżdżenie dwupasmową drogą krajową i to nie poboczem, ale prawym pasem.