Site icon Motocaina

Kto policzy ile wykroczeń popełnił ten rowerzysta jednym manewrem?

a:2:{s:6:"old_id";s:5:"28954";s:14:"article_old_id";s:0:"";}

Duży może więcej? Okazuje się, że wręcz przeciwnie – to mały może więcej. Założymy się, że ten rowerzysta nie odważyłby się na podobny wyczyn za kierownicą samochodu, ani nawet jadąc motocyklem. Ale na rowerze? Na rowerze można wszystko!

Rowerzysta doprowadził do kolizji i absurdalnie się tłumaczył

Zobaczcie na poniższe wideo. Rowerzysta porusza się pasem do skrętu w lewo, ale nie zatrzymuje się na widok czerwonego światła, lecz jedzie dalej. Wjeżdża na skrzyżowanie i przejeżdża przez nie na wprost, zmuszając samochody do zatrzymania się. Brawo – takiego ignorowania przepisów i innych użytkowników dróg dawno nie widzieliśmy.

Rowerzysta najpierw skopał auto, a potem uderzył w nie rowerem!

Pobawmy się może w policjantów i podliczmy ten manewr rowerzysty. Za przejazd na czerwonym świetle należy się mandat od 300 do 500 zł, 250 zł za jazdę na wprost z pasa do skrętu w lewo (niestosowanie się do znaków wyznaczających kierunki pasów ruchu), a do tego możemy jeszcze doliczyć wymuszenie pierwszeństwa na skrzyżowaniu, za 350 zł (Dacia jadąca z lewej strony miała zielone światło, a więc i pierwszeństwo). Załóżmy jeszcze, że to nie był rowerzysta, tylko kierowca, wiec należą mu się także punkty karne – odpowiednio 6, 5 oraz 5.

Rowerzysta wjeżdża na czerwonym pod samochód. No i w czym problem?

Podsumowując, za ten jeden manewr bohater nagrania powinien zapłacić nawet 1000 zł (kumulacja mandatów nie może być wyższa) i zarobić 17 punktów karnych. Policjant mógłby także uznać, że tak rażące lekceważenie przepisów wskazuje na pogardę dla nich ze strony kierującego. Miałby podstawy, aby odstąpić od postępowania mandatowego, zatrzymać takiemu kierowcy prawo jazdy i skierować wniosek o ukaranie do sądu. Ale zejdźmy na ziemię. To rowerzysta. Nie da się go zidentyfikować, a więc i ukarać. A on dobrze o tym wie.

Exit mobile version