Ta sytuacja jest tak (niestety) typowa i tak (niestety) banalna, że aż trudno coś o niej powiedzieć. Oto kolejny kierowca samochodu, który na prostej drodze i w biały dzień nie zauważył motocyklisty. Oto kolejny motocyklista, który nagle znalazł się w sytuacji bez wyjścia.
Wjechał w motocyklistę, żeby zepchnąć go z pasa
Ktoś może powiedzieć, że rider jechał zdecydowanie za szybko i sam się naraził na niebezpieczeństwo. Tego nie wiemy i wolimy nie rzucać oskarżeń bazujących na domysłach. Pewne jest tylko to, że w takim miejscu (przejścia dla pieszych, skrzyżowania, wyjazdy z posesji) trzeba jechać z niewielką prędkością, bo nigdy nie wiemy, kiedy ktoś lub coś nagle pojawi się przed nami.
Jak rozjeżdżać uprawy rolnikom – uczy Mistrz Polski w motocrossie
A tak z innej beczki. Oglądaliście to nagranie z dźwiękiem? Można usłyszeć interesujący dialog:
– A czemu ty pasa nie masz?
– A kto powiedział, że blisko jedziemy, nie potrzebuje?
No tak. „Blisko jadę, to nie muszę zapinać pasa” – jakie to typowe. Motocyklista też wcale nie musiał jechać daleko, żeby stać się ofiarą wypadku. Choć jesteśmy pewni, że gdyby zamiast motocyklem osoba ta poruszała się równie szybko samochodem, kierowca Peugeota zauważyłby ją bez trudu.