Site icon Motocaina

Szok! Nasz znajomy rowerzysta skrytykował kierowców i miał rację. Ale sam przepisy też złamał

a:2:{s:6:"old_id";s:5:"28230";s:14:"article_old_id";s:0:"";}

Problem kierowców wyprzedzających inne pojazdy na przejściach dla pieszych, pozostaje niezmiennie aktualny. Wielu rodaków jakoś nie może zrozumieć, że przejeżdżanie obok drugiego, poruszającego się auta na drodze dwupasmowej, to także wyprzedzanie i jest ono zabronione w pobliżu zebry.

Zobaczcie, jak jednym uprzejmym gestem, doprowadzić do groźnej sytuacji na drodze

Wiecie już zapewne, o czym jest poniższe nagranie. Nasz znajomy rowerzysta zatrzymał się, aby przepuścić mężczyznę przeprowadzającego rower przez przejście. Odważne założenie, że kolejne wyprzedzające go samochody, jadące z przynajmniej dwukrotnie większą prędkością, zatrzymają się równie szybko co on (szczególnie, że kierowcy potrzebują jeszcze czasu na reakcję). Czy można zatem winić kierowcę pierwszego samochodu? Raczej nie. Drugiego? Chyba też nie… ale przejechał jeszcze trzeci.

Hulajnogista został potrącony na przejściu. Tylko z czyjej winy?

Zatrzymał się dopiero czwarty kierowca. Nasz znajomy rowerzysta zaprosił ruchem ręki pieszego na przejście, sugerując, że co prawda nie patrzy do tyłu i nie wie czy można już bezpiecznie wejść, ale ileż można stać przed pasami. Pieszych wszedł, lecz rozsądnie zwracał uwagę na sytuację na drugim pasie. Którym oczywiście jechał kierowca niepojmujący jak trzeba się zachować widząc auto stojące przed przejściem dla pieszych. Zatrzymał się, ale bezpieczne to nie było.

Nasz znajomy rowerzysta szukał guza. I prawie go znalazł

A co z naszym znajomym rowerzystą? Klasycznie uważał, że jedzie samochodem, dlatego nie korzystał z drogi dla rowerów biegnącej po prawej stronie. To by tłumaczyło też, dlaczego uważał, że na widok zwalniającego z prędkości 20 km/h rowerzysty, kierowcy samochodów jadący 50-60 km/h domyślą się, dlaczego przerwał pedałowanie i zdążą się zatrzymać w tym samym miejscu, co on.

Exit mobile version