Site icon Motocaina

Nasz znajomy rowerzysta tym razem mógł mieć rację (szok)?

a:2:{s:6:"old_id";s:5:"28343";s:14:"article_old_id";s:0:"";}

Okoliczności tego zdarzenia są klasyczne dla tego rowerzysty. Porusza się wielopasmową ulicą, a kiedy jakiś kierowca zwraca mu uwagę, że obok biegnie droga dla rowerów i to nią powinien się poruszać, odpowiada „i co z tego”.

Dlaczego „kolarze” nie jeżdżą po drogach dla rowerów – wyjaśnia „król rowerów”

Tym razem uwagę zwrócił mu nie byle kto, bo były dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. Nasz znajomy rowerzysta go rozpoznał, więc tym razem nie tylko zamieścił widoczny numer rejestracyjny (który według prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych jest daną osobową i podlega ochronie), ale także jego imię nazwisko oraz zdjęcie. Odważnie.

Numer rejestracyjny jak Pesel? Według prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych to też dana osobowa!

Najciekawsze w tym nagraniu jest jednak to, że nasz znajomy rowerzysta tym razem miał rację! No… odrobinę racji. Rzeczywiście na drodze przejazdu, którą sobie wybrał, nie było drogi dla rowerów i faktycznie chcąc kontynuować jazdę musiałby zjechać na czteropasmową ulicę. Lecz w momencie, kiedy kierowca zwracał mu uwagę, obok niego znajdował się jeszcze ciąg pieszo-rowerowy. Rozumiemy, że rowerzyście nie uśmiechało się zeskakiwanie z krawężnika na ruchliwą arterię tylko po to żeby przepisowo pokonać niecałe 200 m. Mógł uznać nawet taki manewr za mniej bezpieczny, niż przejechanie tego odcinka ulicą.

Szok! Nasz znajomy rowerzysta skrytykował kierowców i miał rację. Ale sam przepisy też złamał

Rzecz w tym, że nasz znajomy rowerzysta nie broni się troską o własne bezpieczeństwo, tylko zarzuca innym nieznajomość przepisów (które nawet przywołuje!), chociaż to właśnie on je łamie. Nagranie wskazuje też, że przed skrętem w lewo na skrzyżowaniu, widocznym na początku filmu, też poruszał się drogą wielopasmową, wzdłuż której biegnie droga dla rowerów i na której obowiązuje ograniczenie do 70 km/h (co uprawniałoby go do jazdy chodnikiem, gdyby nie było tam DDR). Ale nasz znajomy rowerzysta jeździł przecież nawet po drogach z ograniczeniem do 100 km/h, więc co to dla niego.

Exit mobile version