Jazda pod prąd drogą szybkiego ruchu, to stwarzanie śmiertelnego zagrożenia dla siebie oraz dla innych kierowców. Możemy z kimś zderzyć się czołowo. Mogą w nas potem wjechać inne pojazdy i doprowadzi to do karambolu. Możemy też sprawić, że ktoś spanikuje i uderzy w inny samochód, starając się uciec. A potem wjadą w niego inne… możliwości jest wiele i każda z potencjalnie tragicznym finałem.
72-latek wjechał na autostradę pod prąd. Zginął
Po sieci krąży parę filmików, na których postronni kierowcy zatrzymują takie osoby, ale nawet przy niewielkich prędkościach takie zachowanie jest ryzykowne. Bezwzględnie za to powinniśmy… tak, dobrze mówicie – zadzwonić na policję i poinformować o zagrożeniu, żeby patrol zatrzymał takiego kierowcę i uniemożliwił mu dalszą jazdę.
Co zrobił autor? Z zadowoleniem stwierdził, że nagrał kierowcę Toyoty, jadącego pod prąd. Wysłał potem to nagranie, żeby trafiło na popularny kanał. Aha, zapowiedział też, że „sprawa trafi na policję”. Wspaniale. Ciekawe czy gdyby kierujący Corollą doprowadził do wypadku, autor zacząłby się zastanawiać czy mógł temu zapobiec, gdyby natychmiast zadzwonił na policję, zamiast cieszyć się z nagranie drogowego „virala”.