Do zdarzenia doszło na czeskiej autostradzie D1 i według opisu nagrania sprawca wypadku chwilę wcześniej opuścił stację benzynową. Z tego by wynikało, że jechał prawidłowo, ale po zatankowaniu zawrócił. Albo cały czas jechał pod prąd… i nikt na stacji nie zwrócił mu uwagi, że w ten sposób doprowadzi do tragedii?
Jedyne czego jesteśmy pewni, to przebieg zdarzenia. Samochodowa kamera zarejestrowała, jak z naprzeciwka nadjechało auto, poruszające się pod prąd lewym pasem autostrady. Widział go z daleka kierowca tira, który zjechał na pobocze, żeby inni mieli gdzie uciec.
Pijany 77-latek jechał pod prąd drogą ekspresową!
Z tego bardzo rozsądnego i godnego pochwały manewru nie skorzystał kierujący busem, jadący na czołówkę z 72-latkiem. W ogóle nie zareagował na to, że za moment dojdzie do zderzenia. Sprawca wypadku zjechał nieznacznie do lewej krawędzi pasa, ale nic to nie dało. Zginął, a kilka osób z czterech innych samochodów zostało rannych.