Site icon Motocaina

Dwaj piraci drogowi jednak nie byli piratami? Zaskakujący ciąg dalszy bulwersującej historii

a:2:{s:6:"old_id";s:5:"26994";s:14:"article_old_id";s:0:"";}

Do zdarzenia doszło w miejscowości Żukowo, a zarejestrowała je kamera postronnego kierowcy. Wyprzedza go biały Fiat, który po chwili wykonuje kolejny manewr wyprzedzania. Po lewej stronie wysepki i na przejściu dla pieszych. W ostatniej chwili udaje mu się potem wrócić na pobocze, ponieważ z naprzeciwka jedzie już inny samochód.

Ten kierowca wyprzedza niczym potencjalny samobójca

Chwilę później auto z kamerą wyprzedza kolejny biały SUV, tym razem Nissan. Także robi to po lewej stronie wysepki i na przejściu dla pieszych. Dosłownie kilka sekund później znów rusza, wyprzedzając równie niebezpieczne kolejne samochody.

Kierowca Mercedesa wyprzedza jak może. Jak nie może to też wyprzedza

Kiedy wideo z nagraniem wyczynów tych dwóch kierowców trafiło do sieci, wzbudziło słuszne oburzenie. W ich obronie stanął jednak Romuald Pituła, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Kartuzach. Jak podaje Express Kaszubski, komendant potwierdził, że obaj kierujący to strażacy OSP Żuków, którzy otrzymali wezwanie do remizy. W jego opinii działali więc w stanie wyższej konieczności i łamanie przepisów ruchu drogowego było uzasadnione. Zgłoszenie dotyczyło przewróconej na jeziorze łódki i konieczności pomocy osobom, które wpadły do wody.

Policjant w czasie wolnym urządza sobie pościg. Czy to aby rozsądne?

Lokalna policja zapowiedziała, że mimo to przeanalizuje nagranie oraz dokładnie przyjrzy się sprawie, aby ustalić, czy faktycznie niebezpieczna jazda strażaków była uzasadniona. Szczególnie kontrowersyjne jest wyprzedzanie na przejściach dla pieszych, które mogło przecież doprowadzić do potrącenia jakiegoś pieszego. Przypomnijmy co mówi na ten temat art. 26 Kodeksu Karnego:

§1. Nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego.

§2.Nie popełnia przestępstwa także ten, kto, ratując dobro chronione prawem w warunkach określonych w§1, poświęca dobro, które nie przedstawia wartości oczywiście wyższej od dobra ratowanego.

§3.Wrazie przekroczenia granic stanu wyższej konieczności, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.

Strażacy jechali na ratunek osobom, które wpadły do jeziora i trzeba było im jak najszybciej udzielić pomocy. Ale robili to ryzykując zdrowiem lub życiem innych osób, a kodeks zaznacza, że można łamać przepisy tylko w sytuacji, kiedy robimy to mając przed sobą ważniejszy cel. Na szczęście strażacy nie doprowadzili do żadnej groźnej sytuacji z pieszym (a przynajmniej nie ma takiej na nagraniu). Nawet gdyby policja zdecydowała się na skierowanie sprawy do sądu, a sąd uznał, że przekroczyli granice stanu wyższej konieczności, to nadal może odstąpić do wymierzenia kary, znając ich słuszne intencje.

Kierowca tira wyprzedza. I kto odważy się mu przeszkodzić?

Analizując całą sytuację naszła nas jedna myśl – czy strażacy nie powinni mieć w swoich samochodach ukrytego „koguta”, którego mogliby przymocować do dachu w razie takich sytuacji (jak policyjni „tajniacy”)? Strażacy nie raz otrzymują wezwania, gdzie stawką jest ludzkie życie i liczy się każda minuta. Czy nie powinno im się ułatwić dojazdów do remiz w razie nagłych wyzwań, pozwalając na korzystanie ze swoich samochodów jak z pojazdów uprzywilejowanych? W obecnej sytuacji mamy do wyboru albo opóźnienie wyjazdu na akcję, albo sytuację taką, jak na nagraniu.

Exit mobile version