Do drugiej grupy zwykle zalicza się kierowców ciężarówek, którzy często są krytykowani za zbyt długie wyprzedzanie się nawzajem. Czasami jest to krytyka uzasadniona, czasami tylko brak zrozumienia dla innych uczestników ruchu. Jak było w tym przypadku?
Opis tego nagrania jest jednoznaczny – kierujący Toyotą Avensis „wyhamował” ciężarówki ponieważ był „zniecierpliwiony wyprzedzaniem” przez kierowcę tira. Kierowcy tirów natomiast „nie pozostali bierni i wzięli sprawy w swoje ręce”. Czyli dobrze zrobili, skoro nie pozostali bierni?
Blokowanie tirów na autostradzie – zabawa dla całej rodziny?
Tak nie do końca. Kierowca z kamerą miał pełne prawo wyprzedzić drugiego tira. A że robił to długo? Trudno, szybciej się nie da. Jeśli tylko wjeżdżając na lewy pas nie zmusił Toyoty do gwałtownego hamowania, wszystko gra. Tylko dlaczego, kiedy po 30 sekundach wyprzedził swojego kolegę po fachu, nie zjechał na prawy pas? Miał sporo miejsca, żeby przepuścić osobówkę i wrócić na lewy pas. Zamiast tego wolał blokować lewy pas przez kolejną minutę, aż wyprzedzi kolejną ciężarówkę. I upewni się, że na horyzoncie nie ma kolejnej – wtedy pewnie dalej pozostałby na lewym.
Chciał zawrócić na autostradzie, korzystając z kładki dla pieszych
Czy kierowca Toyoty miał prawo być zniecierpliwiony takim zachowaniem? Jak najbardziej. Czy powinien jakoś na to zareagować? Oczywiście, że nie. Najgorsze co można robić na drodze, to wdawać się w konflikt z innymi, szczególnie na autostradzie. Kierujący osobówką chyba o tej zasadzie nie słyszał, bo po wyprzedzeniu tira z kamerą, zaczął hamować i zmusił go do zwolnienia z 90 do 60 km/h. W tym czasie do akcji ruszył już pierwszy tir, który wyprzedził Toyotę i zatrzymał się. Na środku autostrady. Ten z kamerą też stanął, po czym zawodowi kierowcy wysiedli, żeby pokrzyczeć na kierującego Avensisem i pokazać mu, że wszystko mają na kamerce.
Kierowca ciężarówki omal nie zabił jadących osobówką
No i pięknie. Kierowca Toyoty z pewnością zapamięta ten dzień na długo i zastanowi się, zanim znowu będzie chciał blokować jakąś ciężarówkę. Tylko czy kierowcy tirów w ogóle zastanowili się co robią? Bez powodu zatrzymali się na autostradzie, czyli zrobili jedną z najgroźniejszych rzeczy, jaką można zrobić. W ten sposób powstają karambole. Kierowca, który zapoczątkował całą akcję, stał na lewym pasie, kiedy krzyczał na kierującego Toyotą. Nie bał się, że ktoś go potrąci? Najwyraźniej nie – ważne było nakrzyczeć na kierowcę osobówki. Własne bezpieczeństwo? Stwarzanie poważnego zagrożenia w ruchu drogowym? Mamy wrażenie, że nic takiego nie przemknęło przez myśl obu tych „tirowców”. Grunt, że udało się nakrzyczeć na kierowcę osobówki i kopnąć mu koło.