Grupa młodych ludzi jadących samochodem, zauważyła podejrzanie zachowującego się kierowcę. Zrównali się z nim i zapytali czy wszystko jest w porządku. Nie wiemy, czy coś odpowiedział, ale pojechał dalej. W tym czasie osoby nagrywające to zdarzenie zadzwoniły na policję, prosząc o interwencję. Niestety za późno – podejrzany kierowca uderzył w przydrożne drzewo, a jego samochód dachował.
Reakcja osób nagrywających podejrzanego kierowcę zasługuje na pochwałę, ale ich postępowanie… no cóż. Nie chcemy nikogo oskarżać, ale wiele wskazuje na to, że przyczynili się oni do tego wypadku. Jak zajście wyglądało dokładnie? Na samym początku powiedzieli podejrzanemu kierowcy, że zadzwonią na policję. Jaka była reakcja? Kierowca Passata uciekł im z piskiem opon. Kilkaset metrów dalej zjechał na pobocze, zatrzymał się i po chwili ruszył dalej. Dlaczego? Numer stary jak świat – jeśli uważasz, że ktoś cię śledzi, zjedź na bok i zatrzymaj się. Jeśli drugie auto też się zatrzyma, masz problem.
Autorzy nagrania oczywiście się zatrzymali, więc podejrzany kierowca wrócił na asfalt i, będąc pewnym, że ktoś chce doprowadzić do jego zatrzymania przez policję, kontynuował ucieczkę. Mimo tego, że miał problem z utrzymaniem się na asfalcie. Ostatecznie skończył na dachu.
Raz jeszcze podkreślimy, że nie chodzi nam o to, żeby przypisywać komuś winę za czyny pijanego kierowcy. Warto jednak pamiętać o tym, że należy podjeść do takiej sytuacji z jak największym rozsądkiem. Po pierwsze powinniśmy o sytuacji powiadomić policję. Dobrze jest podążać za takim kierowcą i informować służby na bieżąco gdzie znajduje się podejrzany. Kiedy zatrzyma się, można zaryzykować próbę zatrzymania obywatelskiego. Ale pamiętajmy, że nie każdy pozwoli nam spokojnie otworzyć drzwi swojego samochodu i zabrać kluczyki. Zdecydowanie jednak nie powinniśmy pijanego kierowcy informować, że podejrzewamy go o jazdę na podwójnym gazie i że właśnie dzwonimy na policję.