Jak podaje TVN Warszawa, kierowca Peugeota 301 wjechał na plażę nad Wisłą i zakopał się w piachu. Wyjaśnił później policjantom, że jest „przewoźnikiem” i miał odebrać pasażera, tylko nawigacja źle go poprowadziła. Tylko dlaczego widząc, że wjeżdża na plażę nie zwrócił, tylko prawie wjechał do rzeki?
Wjechał BMW na plażę, ale xDrive nie pomogło. Potem zatrzasnął w aucie kluczyki
Na pomoc wezwał kolegę, który także przyjechał Peugeotem 301. Nie było chyba zaskoczeniem, że on również się zakopał, bezmyślnie kręcąc kołami w kopnym piasku. Co zrobić, kiedy zwykłe osobówki z napędem na przód nie są w stanie wyjechać? Oczywiście wezwać na miejsce kolejną! Zgadnijcie, jak skończyła przybyła na miejsce Honda Civic?
Przybyli na miejsce policjanci nie ukarali niefrasobliwych kierowców, ponieważ w tym miejscu nie obowiązywał zakaz ruchu. Samochody zostały wyciągnięte dopiero za pomocą koparki, co doprowadziło do ich uszkodzeń. Jak to możliwe? Z krótkiego nagrania z akcji ratunkowej wynika, że koparka nie wyciągała aut po kolei, ciągnąc je do tyłu, tylko na przykład pierwszego Peugeota ciągnięto w bok, żeby ominął Hondę. Przy takim podejściu, nic dziwnego, że auta zostały uszkodzone.