Site icon Motocaina

Zakaz samochodów elektrycznych w Szwajcarii to kolejny clickbait. O co tak naprawdę chodzi?

Przetaczający się przez różne media „news” firmujący rzekomy „zakaz samochodów elektrycznych” w Szwajcarii to clickbait. Nagłówki tego typu nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Szwajcarzy to bardzo przewidujący i zapobiegawczy naród. Wolą dmuchać na zimne, dlatego też władze tego kraju przygotowały wieloetapowy program ogólnokrajowego oszczędzania energii. Chodzi o to, by zapobiec potencjalnym blackoutom (czasowym wyłączeniom dostaw energii elektrycznej) spowodowanym kryzysem energetycznym w Europie. Zakaz samochodów elektrycznych to przeinaczenie obliczone na wywołanie efektu, granie emocjami, które ma niewiele wspólnego z faktami. Wyjaśniamy jak jest naprawdę.

Zakaz samochodów elektrycznych owszem, ale nie całkowity i jako jedno z wielu działań

Szwajcarzy zaplanowali kilkuetapowy (dokładniej: czteroetapowy) program oszczędzania energii. To nic innego, jak ustalony przez Radę Federalną Szwajcarii projekt zarządzeń regulujących ograniczenia zużycia energii. Etap I przewiduje następujące ograniczenia:

Widzicie gdzieś powyżej zakaz samochodów elektrycznych? Nie, a powyższy etap powinien już wystarczyć Szwajcarom by uniknąć blackoutu (za chwilę wyjaśnię dlaczego). Niemniej są jeszcze kolejne etapy.

Zakaz samochodów elektrycznych? W drugim etapie, też go nie ma

Gdyby okazało się, że ograniczenia wprowadzane w I etapie okazały się niewystarczające, wówczas Szwajcarzy (dotyczy to wszystkich obywateli, a nie tylko np. fabryk i firm) będą wprowadzać kolejne ograniczenia:

Jak widzicie, również na tym etapie nie widać najmniejszej wzmianki o zakazie używania samochodów elektrycznych!

Zakaz samochodów elektrycznych pojawia się dopiero w trzecim etapie

Gdyby i drugi etap okazał się nie wystarczy dla zbilansowania systemu energetycznego Szwajcarii, kraj ten wprowadzi trzeci pakiet ograniczeń:

Jak widzicie nagłówki krzyczące „Szwajcaria wprowadza zakaz samochodów elektrycznych” są tak samo głupie i manipulujące przekazem, jakbyśmy napisali „Szwajcaria zakaże lodowisk”, albo „Szwajcaria zakaże kopania kryptowalut”. Równie kuriozalnie brzmiałby nagłówek „Szwajcaria zakaże myjni samochodowych”, albo „Szwajcaria zakazuje grania na komputerze i konsoli!”. I śmiesznie i strasznie… ale to nie koniec.

Wspomniałam, że zakaz owszem pojawia się w trzecim etapie, ale chodzi o używanie aut elektrycznych w celach innych niż niezbędne. Oznacza to w praktyce, że gdyby faktycznie system energetyczny tego kraju niedomagał na tyle, że trzeba byłoby sięgnąć po ten etap (za chwilę wyjaśnię, czemu to jest mało prawdopodobne), to posiadacze aut elektrycznych nie mogliby jeździć nimi rekreacyjnie, ale wciąż mogliby korzystać z nich by pojechać do sklepu po najważniejsze produkty (np. żywność), zawieźć dzieci do lekarza, pojechać do pracy itp.

Wspomniałam, że Szwajcarzy są zapobiegliwi i zaplanowali jeszcze czwarty etap ograniczeń w wykorzystaniu energii, w którym m.in. wprowadzono by:

Zakaz samochodów elektrycznych w Szwajcarii mało realny w praktyce – miks energetyczny Szwajcarii

Zatem owszem, gdzieś tam, wśród dziesiątek innych ograniczeń, które warunkowo zostaną wprowadzone dopiero wtedy, gdy system energetycznych Szwajcarii będzie w poważnych tarapatach, wprowadzony będzie zakaz używania aut elektrycznych w celach rekreacyjnych. Jednocześnie fakty pokazują, że już wprowadzenie drugiego etapu, nie mówiąc o trzecim, jest bardzo mało prawdopodobne.

Miks energetyczny Szwajcarii (dane wg AES) prawie wcale nie opiera się na paliwach kopalnych. Aż 61 proc. lokalnej energii produkuje ok. 1300 elektrowni wodnych (przepływowych) w tym górzystym kraju. Kolejne 29 proc. miksu Szwajcarskiego stanowi energia z elektrowni atomowych, Szwajcarzy intensywnie korzystają również z OZE, a topografia Szwajcarii pozwala również efektywnie stabilizować źródła OZE za pomocą licznych tzw. elektrowni szczytowo-pompowych (w istocie nie są to elektrownie sensu stricte lecz magazyny energii). Problematyczne źródła wykorzystujące paliwa kopalne, stanowią zaledwie 1,9% szwajcarskiego miksu energetycznego. Kiedy zatem – czysto teoretycznie – Szwajcaria mogłaby wprowadzić wspomniany zakaz samochodów elektrycznych? Gdyby im wody zabrakło, albo całkiem wyłączyli (jak Niemcy) elektrownie atomowe. Zgodzicie się jednak, że gdyby faktycznie zdarzyłby się taki kataklizm jak brak wody, brak możliwości skorzystania z auta elektrycznego byłby wówczas najmniejszym z problemów Szwajcarów.

Exit mobile version