Choroba lokomocyjna powstaje na skutek rozdźwięku pomiędzy tym, co widzą oczy, a tym co rejestruje błędnik. Jeśli oczy przekazują do mózgu statyczny obraz (wnętrze pojazdu, książkę, ekran smartfona), ale błędnik raportuje o ciągłym ruchu, mózg „głupieje”. Dlatego też objawy choroby lokomocyjnej są podobne, jak przy zatruciu – nudności, zawroty głowy, fale gorąca.
Citroen ogłosił niedawno, że ma remedium na te problemy i to wcale nie remedium farmakologiczne. Chodzi o „seetroeny”, czyli okulary składające się z czterech okręgów. Nie mają one żadnych szkieł, tylko pierścienie do połowy wypełnione płynem. Zgodnie z założeniem, płyn porusza się wraz z ruchami pojazdu, w którym się znajdujemy, co nasze oczy odbierają jako poruszającą się linię horyzontu. W ten sposób również zmysł wzorku informuje mózg o tym, że się poruszamy, dzięki czemu unikamy dysonansu sensorycznego. Innymi słowy, choroba lokomocyjna nie pojawia się i według twórców tych okularów, sprawdzają się one w przypadku 95% osób.
Jak wam się podoba pomysł Citroena? Kupicie takie okulary dla siebie lub kogoś z rodziny?