Site icon Motocaina

Volkswagen T-ROC – pierwsza jazda: w śnieżycach Austrii

a:2:{s:6:"old_id";s:5:"16136";s:14:"article_old_id";s:0:"";}

W Austrii, w zimie, nie mogło zabraknąć śniegu. I świetnie! Przecież mając do dyspozycji najnowszy model Volkswagena – T-ROC z napędem 4Motion, czyli na cztery koła, aż prosiło się, żeby przetestować go w odpowiednich warunkach. Można zaryzykować stwierdzenie, że ekstremalnych warunkach, bo śnieżyce, drogi pokryte śniegiem i lodem, przejazd trasą, znaną z filmu „Spectre” w okolicach lodowca Kaunertal (piąta najwyżej położona droga w Europie) wspinaczką na wysokość 2764 n.p.m. – to nie są okoliczności, które czesto spotykamy w polskich miastach. A teoretycznie – przynajmniej z wyglądu – T-ROC pasuje do miasta jak ulał. Wygląda designersko, czyli trendy, zwłaszcza z odmiennym kolorem dachu niż reszta nadwozia. Jest zgrabny i… jakiś taki pozytywny. Może przód mu się nie „uśmiecha”, a reflektory i szeroki czarny pas z dużym logo VW zbliżają się aparycją do starszych i większych braci, to z boku, z tyłu i wewnątrz samochód zdaje się mówić: „chcę się z Tobą zaprzyjaźnić! Zechcesz zasiąść w środku?”. No jasne, że chcę!

Wygląd to nie wszystko, ale…
T-ROC mi się podoba. Sądzę też, że wielu z Was uzna go za ładny samochód. Bo nie dość, że ma ciekawe, dwukolorowe nadwozie (trzy kolory dachu do wyboru, 11 kolorów nadwozia), zadziorny, nowoczesny przód, to i wyjątkowo zgrabny tył. Patrząc na konkurentów z segmentów premium, bo do nich moim zdaniem T-ROC ewidentnie aspiruje, to Audi Q2, czy Mini Countryman mogą się czuć zagrożone. Teraz Volkswagen projektuje naprawdę urodziwe auta! Wreszcie obalono tezę, że Volkswagen kreuje nudne i przewidywalne sylwetki. Są tu i ostre linie i ładnie wyoblone błotniki, 19-calowe (w opcji) obręcze, zintegrowane z kierunkowskazami światła do jazdy dziennej, czy lekko opadający ku smukłemu tyłowi dach. A wszystko to do wyboru w jedym z konkretnych barw: nieśmiertelnej czerni, bieli, ale i mocnego odcienia czerwieni, czy pomarańczy.

Pojazd osadzono na udanej platformie MQB; są tu zachowane właściwe proporcje wielkości poszczególnych elementów, nic nie razi w oczy, nic dziwnie nie wystaje poza obrys auta, a każdy kształt jest ciekawy. Platforma ta umożliwia nie tylko uporanie się z masą samochodu, ale i przeszczep najlepszych technikaliów z aut wyższych segmentów grupy VW, czyli systemów bezpieczeństwa (w standardzie Front Assist i Lane Assist), rozwiązań z zakresu elektroniki, czy zastosowania zaawansowanych technologicznie jednostek napędowych (np. 1.5 TSI Evo z funkcją kontrolowanego wysprzęglania w DSG po zdjęciu nogi z gazu). Innymi słowy T-ROC nie odstaje technicznie od Tiguana, Touarega, czy Passata.

Zresztą… po prostu miło jest patrzeć na to auto! 4,2-metrowy T-ROC wymiarami jest zbliżony do VW Polo, ale jak weźmiemy pod uwagę ilość miejsca wewnątrz, czy pakowność bagażnika to przesuwamy się w rejony Golfa Sportsvana.

Obejrzyj mój film z pierwszych jazd Volkswagene T-ROC

Urodziwie i przytulnie
Najciekawsze wewnątrz są panele dekoracyjne (podobnie jak w nowym Polo) – to one są tu dominującym akcentem kolorystycznym (do wyboru 7 barw), no chyba, że zdecydujemy się na np. szary. Ale po co! I tak tyle szarości w ogół – sprawiajmy, żeby nasze otoczenie było weselsze! W taki sposób możesz osiągąć stan, w którym po niemiłym dniu w pracy zasiadasz w swoim T-ROCu i masz wrażenie, że już jest lepiej. Niby nic – a jednak samopoczucie jakby weselsze. Drugim wartym uwagi i inwestycji gadżetem jest Active Info Display, czyli wielofunkcyjny wyświetlacz, którym możemy zastąpić klasyczne zegary. Przed oczami możemy wówczas mieć np. na całą szerokość ekranu mapę nawigacji, albo informacje o naszych hitach, które właśnie „lecą” ze Spotify. Wygląda to bardzo fajnie (rozmiar 11,7 cala), i jest przy tym praktyczne, bo wygląd można personalizować, czyli dostosować do własnych upodobań. To samo, czyli programowanie swoich preferencji, możemy zrobić z kluczykami do auta. Ja np. będę mieć po kliknięciu na kluczyku „otwórz” i zajęciu miejsca za kierownicą ustawioną ulubioną stację radiową, siłę nawiewu, czy mapę nawigacji na całą szerokość ekranu przed oczami, a mój partner do własnego kluczyka dopisze zupełnie inne upodobania i zastanie w aucie swoje ustawienia.

Kierownica świetnie leży w dłoniach, a fotele są wyjątkowo wygodne (także dla wyższych kierowców). Również z tyłu wygodnie zasiądą dwie osoby, choć lepiej, by nie przekraczały 180 cm wzrostu. Z pewnością wszyscy pasażerowie zmieszczą swoje torby na weekendowy wypad za miasto, a na dłuższe wojaże trzeba będzie zastosować nieco więcej bagażowej logistyki.

Na środku dominuje 8-calowy ekran komupera pokładowego, na którym możemy nie tylko sprawdzić dane dotyczcące samochodu, ustawić więcej basów w audio, czy sparować telefon z bluetooth, ale także np. obejrzeć zdjęcia, które mamy na swoim aparacie, pen drive’ie itp. (via złącze USB). Na pokładzie możemy mieć też dostęp do internetu (Car-Net), a więc np. wyszukiwać cele online, dowiedzieć się o natężeniu ruchu, cenach paliw, czy znaleźć – w razie potrzeby – telefon ratunkowy. Dodatkowo, jak dojdzie do wypadku naszego auta, system automatycznie powiadomi o tym służby i wezwie pomoc.

Grunt to sprawność!
Tak modny obecnie termin sprawność, czy kondycja, albo bycie fit, należałoby też odnieść do aut. Bo właśnie T-ROC to taki dbający o sylwetkę gentleman, o naprawdę dobrej kondycji. Udowodnił mi to podczas pierwszych jazd, gdy za oknem samochodu panował mróz i sypał gęsty śnieg, wiatr duł niemiłosiernie, a ja siedziałam sobie w cieplutkim wnętrzu, na podgrzewanym siedzeniu, trzymając ciepłą kierownicę w dłoniach. Do taktu przygrywało dobre audio (tak, nawet to standardowe brzmi całkiem nieźle – choć ja bym dopłaciła 2050 zł za 300-wattowy system Beats) – szybko zjechałam z bardziej uczęszczanej drogi. Tam, gdzie asfaltu nie było widać, a pod kołami zaczynały się muldy i śnieżne koleiny, nowy volkswagen wiózł mnie w wyjątkowym komforcie. Dbał o to, aby do moich lędźwi nie dotarła walka podwozia o mój i mojego kręgosłupa dobrostan. W każdej chwili mogłam za pomocą przycisku „mode” lub z poziomu komputera pokładowego wybrać właściwy do okoliczności tryb jazdy. Wówczas wybrałam tryb snow (na śnieg).

Stały napęd 4Motion jest wyposażony w elektronicznie regulowane sprzęgło wielopłytkowe, które rozdziela moment obrotowy między koła przedniej i tylnej osi. Jego rozdział jest zależy od potrzeb chwili – celem jest najlepsza możliwa trakcja. Jak mi się nagle zamarzyło pojechać nieco bokiem, wybił mi to szybko z głowy – zdawał się mówić: „no i po co Ci te wygłupy? Jeszcze gdzieś wypadniesz z trasy!”. Cóż – miał słuszność. W końcu chodziło o moje bezpieczeństwo. Poddałam się takim przykazom i w przytulnej atmosferze wjechałam na niemiecką już autostradę. A tam: pedał przyspieszenia do oporu i już mnie nie ma! Auto świetnie przyspiesza, a powyżej 150 km/h wewnątrz można normalnie rozmawiać z pasażerem. T-ROC to świetnie wygłuszony samochód, ale i zaprojektowany aerodynamicznie, aby szum z opływającego np. lusterka powietrza nie denerwował zbytnio kierowcy. To właśnie na autostradzie przydaje się najbardziej aktywny tempomat z automatyczną regulacją odległości (ACC).

Dla tych, którzy wolą nieco bardziej sportową jazdę, producent przewidział możliwość zamontowania adaptacyjnego zawieszenia DCC, które może nieco T-ROCa usztywnić. Z DCC czy bez – T-ROC ewidentnie lubi jazdę po zakrętach!

Pod maską testowego egzemplarza tkwił silnik 2.0 TSI 190 KM skonfigurowany ze skrzynią DSG (z podwójnym sprzęgłem, 7-przełożeń), a w podwoziu harował napęd 4Motion. Co to daje? Uśmiech na twarzy przy przyspieszaniu (7,2 s do setki) i radość z elastyczności przy wyprzedzaniu (320 Nm), a to wszystko przy znakomitej przyczepności! Auto z tym silnikiem może osiągnąć prędkość 216 km/h.

Rewiry T-ROCa
Miasto – to tu najprzyjemniej będzie T-ROCowi. Docenisz ten samochód jeśli jesteś singlem, nie złożyłaś jeszcze rodziny, lub masz już podrośnięte dzieci – to auto świetnie sprawdzi się także w tandemie. W aglomeracji wyjdą na jaw jego najprzyjemniejsze cechy, zwłaszcza pomoc w parkowaniu. Park Assist (opcja kosztująca jedynie 910 zł) wykonuje automatycznie manewry podczas parkowania równoległego i prostopadłego, zarówno przodem, jak i tyłem, kończy nieudane próby parkowania, a nawet wyjeżdża z miejsca równoległego parkowania. Koniec z męką na parkingu! No i ta prezencja, która powoduje, że każdy się za Tobą obejrzy. Przyjemne uczucie.

Cennik otwiera 115-konne 1.0 TSI i skrzynią 6-biegową manualną za 78319 złotych.

Dane techniczne Volkswagen T-ROC 2.0 TSI 4Motion
Silnik: 4-cylindrowy, benzynowy, o pojemności 1984 cm3
Moc: 140 KM
Moment obrotowy: 320 NM / 1500-4180 obr. / min.
Skrzynia: automatyczna DSG, 7-stopniowa
Przyspieszenie: 0-80 km/h 5,0 s / 7,2 s do 100 km/h
Prędkość maksymalna: 216 km/h
Zużycie paliwa (wg producenta) 6,8 l / 100 km
Pojemność bagażnika: 445 l
Cena 125 090 zł
Cena egzemplarza testowego: 148 680 zł

Exit mobile version