Sytuacja miała miejsce w Chinach, gdzie pewien mężczyzna poszedł do salonu Audi ze swoją trzyletnią córką. Musiał być tam czymś bardzo zajęty, ponieważ dziewczynka zdążyła w tym czasie znaleźć mały kamień i wydrapać kilka rysunków na nadwoziach dziesięciu aut stojących w salonie (między innymi modele Q3 i Q8).
Sprawa okazała się być bardzo poważna, bo choć uszkodzenia nie były bardzo poważne, wymagały interwencji lakiernika. Problem w tym, że takich aut po poprawkach nie można już sprzedaż jako fabrycznie nowych (grozi za to konieczność wypłaty kupującemu odszkodowania i to równego trzykrotności wartości pojazdu). Samochody wyraźnie więc straciły na wartości.
Diler pozwał ojca trzylatki i domagał się w sądzie wypłaty równowartości około 109 tys. zł. Ta propozycja została odrzucona i strony ostatecznie zgodziły się na kwotę około 38 tys. zł.