Site icon Motocaina

Test kubeczków menstruacyjnych

a:2:{s:6:"old_id";s:5:"16979";s:14:"article_old_id";s:0:"";}

Kubeczek menstruacyjny to w pewnym sensie mała rewolucja w podejściu do higieny intymnej podczas menstruacji. Jednorazowe materiały higieniczne można zastąpić małym pojemniczkiem wielokrotnego użytku! A do tego coraz więcej się mówi o szkodliwości podpasek i tamponów, nie tylko dla zdrowia kobiety, ale głównie dla środowiska naturalnego. Produkty BIO wprawdzie rozwiązują pierwszy problem, ale tony śmieci nadal są produkowane.

Sama sięgnęłam po to rozwiązanie trochę z ciekawości, a trochę z chęci poprawienia sobie komfortu życia w „te dni”. Jestem motocyklistką i bardzo często na motocyklu spędzam cały dzień, a jeżeli jest to dzień z menstruacją – to wymaga ode mnie takiej organizacji przerw, by był dostęp do cywilizowanej toalety o danym czasie. Nie przepadam za tamponami, ale używałam ich podczas jazdy, ponieważ pozwalało mi to na uniknięcie odparzeń od podpasek, szczególnie w ciepłe dni.

Nie należę do osób eksperymentujących, więc temat kubka menstruacyjnego prześledziłam najpierw w sieci. Okazało się, że zwolenniczek oraz przeciwniczek jest prawie po równo i wszystkie zaciekle bronią swoich argumentów. Swoją przygodę z kubeczkiem zaczęłam od promocji w sieci drogeryjnej na markę Selena Cup. On nie był ideałem, dlatego później przetestowałam jeszcze kilka.

Nie uważam, żeby założenie i wyciągnięcie takiego kubeczka należało do rzeczy arcytrudnych. Oczywiście dobrze jest przeczytać instrukcję, a już najbardziej obejrzeć taką obrazkową. Najwięcej trudności miałam na początku z kontrolą, czy kubek w środku się dobrze rozwinął, ale szybko to opanowałam, bo jego przeciekanie to nic fajnego.

Poniżej zaprezentuję moją, subiektywną ocenę kubków menstruacyjnych w kolejności ich zakupywania. Są tu modele tanie, jak i droższe, a każdy z nich ma swoje zalety i wady.

Selena Cup z woreczkiem i pojemnikiem do wyparzania

Cena: 70 zł (ok. 55 zł w promocji)

To był mój pierwszy kubek, więc jakoś zniosłam jego wady w imię komfortu. To fajne uczucie, jak na cały dzień można zapomnieć o menstruacji. Wieczorem kubeczek się opróżnia, przepłukuje i można nosić dalej. Kubek ma dość twardą krawędź górną przez co ciągle dąży do uzyskania okrągłego kształtu. W moim przypadku to skutkowało dyskomfortem w dolnej części brzucha – po prostu cały czas czułam, że go mam.

Drugą sprawą jest przeciekanie, raczej średnie, jednak wymagające kontroli i wymieniania wkładek. Plusem jest oczko na dole, dzięki któremu wygodnie się kubek wyciąga.

Miękkość : średnia

Przeciekanie: 2 (skala 1-minimalnie do 5 – mocno)

Komfort noszenia: 2 (skala 1-niski do 5- wysoki)

 

Nie dawało mi spokoju to, czy to taki standard w przypadku kubków, więc postanowiłam wypróbować model z wyższej półki, zupełnie odbiegający swoim wyglądem od najczęściej spotykanych kubeczków.

Fun Factory z praktycznym woreczkiem

Cena: 149 zł

W zestawie otrzymałam 2 kubeczki mały i duży (są jeszcze zestawy: 2 małe lub 2 duże). To fajny pomysł, gdy nie mamy pewności co do rozmiaru, ale i np. można podzielić się zakupem z koleżanką. Materiał, z którego kubek jest wykonany robi pozytywne wrażenie, bo jest miękki i w anatomicznym kształcie. Od razu wiedziałam, że nie będzie wewnątrz odczuwalny i wcale się nie pomyliłam. Mega komfort!

Kłopot miałam z pierwszym jego wyjęciem. Bo jak to zrobić, gdy nie ma „dzyndzelka”? Palce się ślizgają i miałam wrażenie, że wciskam go jeszcze głębiej. Umordowałam się strasznie i to mnie nieco zniechęciło. Kolejnego dnia go już nie ubrałam i zadzwoniłam na infolinię producenta, żeby się dowiedzieć, czy to normalne? Sympatyczna konsultantka wyjaśniła mi, że budowa anatomiczna kobiet jest różna, ale w razie trudności wystarczy zastosować mały trik. Ścisnąć mięśnie miednicy tak, by czubeczek kubka się wysunął i wtedy złapać za tą twardszą końcóweczkę, lekko ściskając kubeczek.

Od tamtej pory jego wyjęcie zajmuje mi sekundę i jest to już mój ulubiony kubeczek. Przeciek może się zdarzyć, ale minimalny i już pod koniec czasu do opróżnienia kubka. Ze wszystkich modeli, które używałam, ten najlepiej trzymał szczelność.

Miękkość : wysoka

Przeciekanie: 1 (skala 1-minimalnie do 5 – mocno)

Komfort noszenia: 5 (skala 1-niski do 5- wysoki)

 

Na kolejne kubki musiałam czekać ok. 2 miesiące, ponieważ zamówiłam je w chińskim serwisie zakupowym.

Aneercare z zaworkiem i woreczkiem

Cena: 18 zł

Fajny patent – pomyślałam. Opróżniać kubeczek można bez wyciągania. Jednak w przypadku mojego kubeczka jedynie w teorii. Nie wiem czy to norma, czy też miałam jakiś wadliwy produkt, ale on opróżniał się cały czas! Przez ten dziubek z kuleczką praktycznie ciągle były duże wycieki. Beznadzieja!

Miękkość: średnia

Przeciekanie: 5 (skala 1-minimalnie do 5 – mocno)

Komfort noszenia: 2 (skala 1-niski do 5- wysoki)

Aneercare

Cena: 8 zł, a 17 zł ze składanym pojemnikiem silikonowym do wyparzania i woreczkiem.

Zachęciła mnie reklama, że to najlepszy kubek menstruacyjny. Klasyczna budowa i regulowana długość dziubka (można skrócić), jednak zdecydowanie bardziej miękki, niż konkurenci o podobnym kształcie.

Początkowo zaskoczył mnie jego rozmiar, bo był znacznie większy, niż większość kubeczków w rozmiarze B. Miałam nawet obawy przy jego wkładaniu, jednak miło się zaskoczyłam. Miękki materiał sprawia, że dobrze się go zwija, a już w środku nie ma odczucia napierania na ściany pochwy.

Przecieków brak (dopiero po całym dniu), dyskomfortu brak – jest super! Domówiłam sobie jeszcze mniejszy rozmiar i on już nie był tak szczelny, bo z łatwością wewnątrz się przesuwał. Kubki Aneercare są ponoć atestowane.

Miękkość: wysoka

Przeciekanie: 1 (skala 1-minimalnie do 5 – mocno)

Komfort noszenia: 5 (skala 1-niski do 5- wysoki)

 

W moim, prywatnym teście najlepiej wypadły kubki najdroższe i najtańsze. Wychodzi na to, że największe znaczenie ma tutaj materiał z jakiego kubek został wykonany i jego kształt. Jedno wiem – już nigdy nie wrócę do podpasek i tamponów, bo teraz mam o wiele większy komfort życia i podróżowania podczas menstruacji. O tym, że odpadły mi comiesięczne zakupy w drogerii, też wspomnę.

Exit mobile version