Site icon Motocaina

Hyundai Santa Fe 1.6 T-GDI HEV 2WD – test – mocna propozycja dla rodziny

Muszę przyznać, że najnowsze wcielenie Santa Fe wygląda bardzo nowocześnie i dostojnie zarazem. Na żywo sprawia jeszcze lepsze wrażenie niż na zdjęciach, choć nie krzyczy, domagając się uwagi. Kontrowersyjny, potężny grill imponuje, a elegancko wykończone wnętrze mocno zachęca nas, aby wejść do środka. W testowanej wersji kabinę wypełniła skóra ekologiczna w dwóch kolorach, która w połączeniu z grafitowymi błyszczącymi elementami, cieszy oczy.

Aut. Kamila Nawotnik

Największą zmianą w kabinie jest tunel centralny. Klasyczny pionowy kokpit ustąpił miejsca opadającemu, szerokiemu panelowi z mnóstwem przycisków – służą one nawet do obsługi 6-stopniowej, automatycznej skrzyni biegów. Dzięki wykończeniu matowaną stalą, panel nadaje wnętrzu elegancki akcent. Przyswojenie układu tego „centrum kontroli wszechświata” wymaga chwili, ale na dłuższą metę to rozwiązanie jest bardzo wygodne i z pewnością zadowoli fanów tradycyjnej obsługi.

Dla zwolenników nowoczesnych rozwiązań, Hyundai przewidział ekran dotykowy – standardowo o przekątnej 8 cali lub tak jak w naszym egzemplarzu, ponad 10-calowy. Tu przełomów nie ma, choć rozwiązaniem, które przykuło moją uwagę, jest możliwość ustawienia nastrojowego powitania. Gdy wsiądziecie do auta, może powitać was szum morskich fal lub trzask drewna płonącego w kominku. Na ekranie natomiast pojawi się stosowna grafika z menu powitalnym. Jeśli mieliście stresujący dzień, być może tego typu atrakcje zdołają ukoić wasze zszargane nerwy.

Hyundai Santa Fe – wnętrze – przestrzennie, wygodnie

Wymiary Santa Fe już na pierwszy rzut oka robią wrażenie. Auto długie na 4785 mm i szerokie na 1900 mm zamówimy je w konfiguracji 7-osobowej. W takim układzie bagażnik pozwoli na transport 782 litrów ładunku, w wersji 5-osobowej natomiast potencjał wzrośnie do 831 litrów. Dzięki klasycznej sylwetce SUV-a, wszyscy pasażerowie mają do dyspozycji dużo przestrzeni we wnętrzu. W drugim rzędzie bez problemu swobodnie się rozsiądziecie. Pozwalają na to m.in. wygodne profilowane siedziska i podłokietniki w drzwiach poprowadzone na odpowiedniej wysokości.

Aut. Kamila Nawotnik

Udogodnieniem są także rolety w oknach, ale nawet z opuszczonymi słońce nie będzie szczególnie uciążliwe, ponieważ szyby w tylnym rzędzie zostały przyciemnione. Nie zabrakło oczywiście licznych uchwytów na napoje i gniazdek, umożliwiających ładowanie urządzeń. Jeśli pokusicie się o 3. rząd siedzeń, ucieszy was informacja, że Hyundai ułatwił kierowcy dogadanie się z pasażerami siedzącymi na samym końcu. Po uruchomieniu odpowiedniej funkcji, głośniki zamontowane z tyłu przekażą od kierowcy np. reprymendy niesfornym dzieciom.

Hyundai Santa Fe – wyposażenie

To nie koniec fajnych rozwiązań. Podczas wysiadania z auta, Santa Fe przypomni wam, że w swoim roztargnieniu zapomnieliście zabrać wspomniane dzieci z tylnego rzędu (ewentualnie paczki/torby/plecaki/wszystko, co aktywuje czujniki nacisku), więc pewien małoletni Kevin może bez obaw wyruszyć z wami w podróż.

Aut. Kamila Nawotnik

Przy SUV-ach sporych gabarytów warto mieć asystentów manewrów. Nowością w Hyundaiu jest system blokujący koła przy wyjeżdżaniu z miejsca parkingowego, jeśli wykryje pojazd nadjeżdżający z boku i oceni ryzyko zderzenia jako wysokie. W testowanej przez nas wersji wyposażenia Platinum jest on standardowy.

Najniższy poziom wyposażenia Santa Fe nazwano Premium i mogę to zrozumieć biorąc pod uwagę, ile właściciel otrzymuje już w standardzie. Podgrzewane przednie fotele i kierownica, tylne czujniki parkowania, kamera cofania z liniami pomocniczymi, asystent ruszania pod górę i utrzymywania w pasie ruchu, klimatyzacja dwustrefowa z funkcją odparowywania szyb, reflektory i światła do jazdy dziennej LED, inteligentny tempomat i skórzane elementy wykończenia – to dla przykładu.

Najwyższa wersja Platinum to natomiast udogodnienia takie jak samopoziomujące zawieszenie tylnej osi, które po obciążeniu auta (np. walizkami w bagażniku) pozwoli na wyrównanie poziomu podwozia.

Hyundai Santa Fe – ciekawe rozwiązania

Jest jeszcze coś, co ucieszyło mnie niesamowicie, a czego braku w innych dużych autach nie rozumiem. Kojarzycie sytuację, gdy macie elektrycznie sterowane fotele i z pozycji kierowcy musicie przesunąć miejsce pasażera? Sięganie przez duże siedzisko i cała ta gimnastyka by dokopać się do odpowiedniego przycisku nie zawsze jest prosta. A tymczasem projektanci Santa Fe wpadli na to, by od wewnętrznej strony oparcia fotela pasażera z przodu umieścić drugi guzik. Wszystko, co musi zrobić kierowca to spojrzeć w prawo i go wcisnąć.

Aut. Kamila Nawotnik

Hyundai Santa Fe – silnik

Trafiła do nas odmiana z motorem 1.6 T-GDI, silnikiem elektrycznym i małą baterią o pojemności 1,49 kWh. Rozszerzenie gamy o hybrydy wykorzystujące nowy system Smartsteam to sygnał od Hyundaia, że bacznie przygląda się konkurencji i nie zamierza pozostawać w tyle. Omawiany układ dostarcza 230 KM i jest to w tym modelu jedyny zestaw silników oferowany z napędem na przód (do wyboru jest także 4×4). Pierwsza setka pojawia się na liczniku po upływie 8,9 sekundy, a prędkość maksymalna to 187 km/h.

Zarówno w mieście, jak i na autostradzie samochód rozpędza się żwawo, turbina załącza się na niskim pułapie obrotów, wcześniej natomiast możemy polegać na wsparciu prądu. Na samej baterii auto jest w stanie pokonać 2 km. Dotyczy to głównie korków albo bardzo opanowanego toczenia się, bo przy nieco wyższych prędkościach załączy się już silnik spalinowy.

Aut. Kamila Nawotnik

Auto oferowane jest z 3 trybami jazdy po asfalcie oraz 3 trybami „terenowymi”. Podczas gdy te drugie sprawdzą się w przypadku trudniejszych warunków jak błoto/piach/śnieg, o tyle te pierwsze pomagają zoptymalizować pracę układu napędowego. Na co dzień podróżować możecie w trybie:

Eco, który stawia na oszczędność i charakteryzuje się najmniejszym zużyciem paliwa oraz najmniejszą dynamiką;

Smart,  responsywnie reagujący na dodanie gazu, a jednocześnie optymalizujący zużycie energii i paliwa;

Sport, który mocno faworyzuje silnik spalinowy i skraca do minimum czas rozpędzania się auta. Nie spodziewajcie się jednak faktycznie „sportowego” charakteru – w tym trybie auto po prostu najsprawniej przyspiesza i najszybciej opróżnia zbiornik benzyny,

Santa Fe opracowane zostało na nowej platformie, co miało zaowocować m.in. większą oszczędnością paliwa. W tym miejscu lekko unosimy brwi, bo w mieście trudno zejść poniżej 8 l/100 km, w trasie natomiast trzeba się liczyć z wynikiem oscylującym między 10,4-11,7 l/100 km. Jadąc w trybie „sport” możecie z łatwością podbić te wyniki. Producent zastosował zbiornik mieszczący 67 litrów benzyny, więc po zatankowaniu do pełna i uruchomieniu zapłonu auto obiecało mi zasięg ponad 850 kilometrów! Z jednej strony, podjeżdżając na stację benzynową pogorszy wam się nastrój, ale z drugiej, nie będziecie musieli robić tego aż tak często.

Hyundai Santa Fe – opinia

Zawieszenie świetnie radzi sobie z gabarytami auta, nie prowokując przechyłów w zakrętach. Samochód pewnie się prowadzi i dobrze wybiera nierówności, choć też nie jest przesadnie miękki. Wysoki komfort jazdy pomaga utrzymać też płynnie i niemal niezauważalnie działające skrzynia biegów, która sprawnie operuje przełożeniami i unika zbędnych szarpnięć. Pewne hamulce oraz dość precyzyjny układ kierowniczy pozwalają szybko wyczuć samochód i łatwo zyskują zaufanie kierowcy. Santa Fe jest po prostu autem wartym swojej ceny. Takim, który sprawdzi się zarówno na co dzień jak i w dłuższej trasie.

Hyundai Santa Fe – ceny

Najtańsze Santa Fe, czyli z testowanym przez nas napędem, kupicie od 165 900 zł. Dostępne są trzy wersje wyposażenia, kolejno: Premium, Executive i Platinum, przy czym najwyższa uszczupli portfel już o minimum 214 900 zł. Napęd na cztery koła wymaga dopłaty w wysokości 10 tysięcy złotych. Santa Fe można kupić również z układem hybrydowym typu plug-in (cena od 233 900 zł) oraz z silnikiem Diesla 2.2 CRDi, z 8-stopniową skrzynią automatyczną i napędem na obie osie (cena od 236 900 zł).

TO NAM SIĘ PODOBA:

TO NAM SIĘ NIE PODOBA:

Exit mobile version