Od pewnych kierowców oczekuje się, że będą jeździć bardziej bezpiecznie niż inni. Niedawno pisałyśmy o taksówkarzu, który jadąc zbyt szybko dosłownie „zmiótł” osobę na przejściu dla pieszych.
Tym razem chodzi jednak o zgoła inną sytuację. Każdy z nas, kierowców, miał bowiem z nią doczynienia. Chodzi o kurs nauki jazdy – przed przystąpieniem do egzaminu na kat. B. Jazdy odbywa się w towarzystwie wykwalifikowanego instruktora.
Tuchola, 8 stycznia. Dwaj kursanci – jeden w wieku 18 lat, drugi 34. uczestniczą w ostatniej lekcji jazdy, poprzedzającej właściwy egzamin. Z miasta wyjeżdżają wraz z 43-letnim instruktorem. Prowadzi młodszy Bartek, uczeń Technikum Leśnego w Tucholi (woj. kujawsko-pomorskie), pasjonat sokolnictwa. Celem jest Grudziądz – w tym mieście zaplanowano zamianę za kierownicą, wówczas ma prowadzić starszy Łukasz – wkrótce spodziewa się narodzin dziecka.
Po pokonaniu około 60 kilometrów, w miejscowości Święte, dochodzi do tragicznego zderzenia „Elki” z ciężarówką.
– Kierujący toyotą zjechał na przeciwległy pas i zderzył się z nadjeżdżającym manem – mówi dla „Faktu” asp. szt. Marek Rydzewski z Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.
Bartek i Łukasz giną na miejscu, a instruktor zostaje ciężko ranny. „Fakt” podaje, że kierowca ciężarówki nie odniósł żadnych obrażeń.
Co było powodem tego wypadku i jaką rolę odegrał instruktor – ustala prokuratura.
Źródło: Fakt, Polsat News