System poboru opłat na autostradach to temat, który ciągnie się jeszcze od poprzedniego rządu. Mimo wielu zapowiedzi nadal nie wdrożono automatycznego systemu, a cała obsługa ruchu odbywa się manualnie, co często jest powodem utrudnień w ruchu, szczególnie w okresach wakacyjno-świątecznych.
Powołany niedawno wiceminister Infrastruktury i Budownictwa Jerzy Szmit zapowiedział, że nowe rozwiązania mają być wdrożone do 2018 roku. Właśnie wtedy kończy się umowa z obecnym operatorem systemu ViaToll.
Wiceminister nie zdradził jeszcze szczegółów, ale podobno pierwsze rozmowy w sprawie nowego systemu już się odbyły. Rząd zamierza stworzyć system, w którym zostaną wyeliminowane wszystkie słabe strony, które wiążą się z ręcznym poborem opłat. Na razie urzędnicy obserwują, jak wygląda to w innych krajach Europy. Nowy system ma być jednolity, a więc obejmować wszystkie autostrady w naszym kraju, nawet te zarządzane przez koncesjonariuszy.
Kwestia opłat za autostrady była szeroko dyskutowana w ubiegłych latach, a szczególnie w okresie wakacyjnym, gdy na bramkach z opłatami generowały się gigantyczne korki. Żeby rozładować napięcie związane z tym tematem ówczesny rząd podjął nawet decyzje o podniesieniu bramek na autostradach w okresie najwyższego natężenia ruchu, jednak kosztowało to budżet państwa co najmniej 50 milionów złotych. Nowy wiceminister przypomina o obietnicach poprzedniego rządu, a do tego zapowiada audyt tamtej operacji.
Według obietnic nowego ministra, opracowywany system spowoduje, że na wszystkich autostradach będzie obowiązywał jeden taryfikator. Czy będzie drożej? Tego jeszcze nie wiemy, ale z pewnością ktoś będzie musiał ponieść koszty tej decyzji.