Jazda na nartach za dowolnym pojazdem silnikowym to proszenie się o kłopoty. Niektórzy powiedzą może, że to nic takiego i na przykład jazda za quadem po zaśnieżonej łące to świetna zabawa i znikome ryzyko. A co powiecie na podobny sport na ulicach dużego miasta?
Zorganizował „kulig” za samochodem. Jedna dziewczyna została ranna, druga walczy o życie
Jeden z kierowców jadący poznańskimi ulicami zauważył takich właśnie dwóch „śmiałków”. Jeden poruszał się quadem i ciągnął za sobą na lince drugiego na nartach. Dojeżdżali właśnie do świateł na pięciopasmowym (!) skrzyżowaniu.
Śmiertelny finał „kuligu” za samochodem
Zagrożenie jakie w ten sposób stwarzali, jest oczywiste. Narciarz mógł uderzyć w samochód, jak również jeden z kierowców mógł nerwowo zareagować na jego widok i doprowadzić do groźnej sytuacji. Widać ponadto, jakie problemy miał narciarz, kiedy musiał przeciąć odsłonięte fragmenty asfaltu. Nic dziwnego, że szuka ich policja, ale wątpimy, czy owe poszukiwania zakończą się pomyślnie.