Estoński patrol policji jedzie drogą przez zalesiony teren, ale nagle zmuszony jest do zjechania na pobocze. Unika w ten sposób zderzenia z szorującym o asfalt motocyklem i podążającym za nim (na własnych czterech literach) riderze.
Policjanci zawracają i zaczynają rozmowę z pechowcem, który zdążył się już zatrzymać na trawie. Wydaje się, że nie odniósł on obrażeń.
Według opisu nagrania, motocyklista jechał 160 km/h i wystraszył się zbliżającego się radiowozu. – gwałtownie zahamował, przez co nie opanował motocykla na mokrej drodze. Zastanawiające jest tylko bardzo szybkie pojawienie się nieoznakowanej policyjnej Skody Superb. Druga załoga przypadkiem była w pobliżu, a może już wcześniej jechali za motocyklistą?