Mówi się, że Polacy szarżują tylko na polskich drogach – za granicą robią się potulni i bardzo starają się nie wyróżniać na tle praworządnych miejscowych. Szczególnie dużo historii na temat tego, jak bardzo trzeba się pilnować na obczyźnie, krąży na temat Słowacji. Tamtejsza policja ma być bardzo wyczulona na samochody z innych krajów, a za przekroczenie prędkości nawet o kilka kilometrów na godzinę, wypisuje srogą „pokutę” (czyli mandat). Najwyższy to nawet 1000 euro! Takie kary nie działają jednak na wyobraźnię każdego kierowcy.
W niedzielne popołudnie 30 września, na drodze nr 78 w kierunku Dolnego Kubina ruch był dość duży. To kręta trasa i nie ma na niej wiele okazji do wyprzedzania. Na niej właśnie wyścig urządzili sobie trzej kierowcy samochodów na polskich numerach rejestracyjnych. Na przodzie jechał Mercedes-AMG C 43 Coupe, za nim Ferrari 458 Italia, a na końcu podążało Porsche Cayenne Turbo. Wyprzedzali inne pojazdy z dużą prędkością, nie zważając przy tym na ciągłą linię i brak dostatecznej widoczności.
Jeden z wyprzedzonych samochodów nagrał dramatyczne zdarzenie, do którego doprowadziła ryzykancka jazda Polaków. Mercedes wyprzedzał inne auta na ciągłej linii i tuż przed łukiem drogi, zza którego – sprzeciwka – wyjechała Skoda Fabia. Udało mu się wrócić na swój pas, ale Fabia zaskoczyła kierowcę Ferrari, jadącego za Mercedesem. Gwałtownie zahamował i również chciał uciec na prawo, co mogło się udać, ponieważ kierujący Skodą zjechał maksymalnie do swojej prawej strony. Niestety w tył Ferrari uderzyło Porsche, którego kierowca nie zdołał tak mocno zahamować. Cayenne zjechało na lewą stronę, prosto w Fabię.
W wyniku zderzenia na miejscu zginał 57-letni Słowak, kierowca Skody. Jego żona (50 l.) trafiła do szpitala z ciężkimi obrażeniami, a ich syn (21 l.) odniósł lżejsze obrażenia.
Kierujący Porsche 42-latek trafił do policyjnego aresztu i czeka go sądowa rozprawa, a słowackie władze zapewniają, że czeka go również surowa kara (możliwe, że nawet kilka lat więzienia). Kierowca Mercedesa (26 l.) i kierowca Ferrari (27 l.) również staną przed sądem, ale mogą liczyć na łagodniejsze wyroki.