Pan Oleksandr, jego żona i teść na przełomie kwietnia i maja uciekli z ostrzeliwanego i otoczonego przez Rosjan Mariupola do Polski. Do naszego kraju przyjechali samochodem, którego tył został niemal kompletnie zniszczony przez odłamki pocisku.
W samochodzie brakowało tylnej szyby, klapa bagażnika była cała podziurawiona, lampy roztrzaskane a część zderzaka została oderwana. Właściciel Hyundaia i30, emerytowany lekarz, zdołał naprawić auto na tyle, by w ogóle jechało. Jak wyznał, „posklejał bak, połączył kable i pojechał” do Polski.
Zniszczony samochód zaparkowany na ulicach Warszawy przykuł uwagę przechodniów i dość szybko auto stało się tematem numer jeden w mediach społecznościowych. Nie trzeba było długo czekać, by pojawili się ludzie, chcący pomóc ukraińskim uchodźcom.
Samochód trafił do warsztatu, gdzie odpowiednio się nim zaopiekowano. Uszkodzenia nie były małe, więc zadanie nie należało do najłatwiejszych. Po wizycie w polskim warsztacie Hyundai i30 jest jak nowy i wrócił już do swojego właściciela.