Normy narzucane przez Unię Europejską nieraz były krytykowane, ale każdy rozumie konieczność walki z zanieczyszczeniem powietrza. Teraz chyba jednak eurokraci poszli o krok za daleko, ustalając maksymalną emisję CO2 na 95 g/km. To wartość nieosiągalna nawet dla… hybrydowego napędu Toyoty! Hybrydowa Corolla ze 122-konnym układem napędowym emituje oficjalnie 97-116 g CO2/km, a więc też nie mieści się w limicie. Jedyne wyjście to ponoszenie poważnych kosztów hybrydowego napędu plug-in, albo płacenie wysokich kar (95 euro za każdy gram powyżej limitu od każdego sprzedanego samochodu). Producenci inwestują więc w coraz bardziej skomplikowane układy napędowe, płacą kary za niespełnianie nierealnych wymogów, a wszystkie te koszty zrzucają na klientów.
Taki też plan miał Ford z nowym Focusem RS. Początkowo chciano wykorzystać jednostkę 2.3 EcoBoost znaną z poprzednika oraz z nowej odsłony Focusa ST i wycisnąć z niej 400 KM. Nieduża jak na moc pojemność w połączeniu z mikrohybrydowym układem (prawdopodobnie także z systemem odłączania cylindrów) miała utrzymać emisję CO2, a co za tym idzie kary wpłacane do budżetu UE, na akceptowalnym poziomie. Ford doszedł jednak do wniosku, że to za mało i zaczęto rozważać pójście w stronę napędu plug-in.
Naturalnym kandydatem był układ z nowej Kugi o mocy 225 KM. Szkopuł w tym, że 2,5-litrowa jednostka benzynowa generuje zaledwie 152 KM, ponieważ pracuje w oszczędnym cyklu Atkinsona. Konieczne byłoby zastosowanie turbosprężarki i sprawienie, żeby z łagodnego, niewysilonego silnika nastawionego na oszczędzanie, stał się pełnym charakteru, ostrym agregatem. Dodatkowo chciano zastosować drugi silnik elektryczny przy tylnej osi, aby w ten sposób realizować napęd 4×4 i uzyskać 400 KM mocy systemowej. To by jednak oznaczało, że w nowym Focusie RS moglibyśmy zapomnieć o pokonywaniu zakrętów w czteropędnych poślizgach oraz o trybie Drift. Takie auto byłoby też znacznie cięższe od spalinowej wersji (nawet o 300 kg!).
Ostatecznie Ford uznał, że koszt stworzenia niszowej i niskonakładowej wersji o tak dużym skomplikowaniu napędu, zwyczajnie mija się z celem. Można przekonywać, że niemieccy producenci nadal widzą sens w projektowaniu takich samochodów i kary za emisję CO2 nie odstraszyły Mercedesa przed stworzeniem 421-konnej klasy A, ani Audi przed zapowiadaniem 400-konnego RS3. Sam Ford płaci niemałe myto za obecnego Focusa ST, który emituje 179 g CO2/km. Widać większe obciążenie (plus koszty zaprojektowania RS-a) okazały się zbyt duże. Ogromna szkoda.