Chociaż wielu osobom wydawało się, że zakaz produkcji aut spalinowych jest bardzo odległą przyszłością, to właśnie teraz mogą się bardzo zdziwić. Wszystko wskazuje na to, że zakaz ten wejdzie już w 2025 roku. Wszystko przez zapowiadane, nowe normy emisji spalin Euro 7. Mówi się, że restrykcje te będą tak dotkliwe, że żaden producent już nie będzie w stanie ich obejść ani załagodzić.
Wiadomo także, że od 2025 roku zmieni się sposób pomiaru emisji spalin. Samochody już nie będę musiały spełniać norm tylko w momencie zejścia z linii produkcyjnej, ale… przez 240 000 km lub 15 lat. Czy to znaczy, że motoryzacja zrobi solidny krok w tył?
Czytaj: Od stycznia nowe obostrzenia emisyjne dla pojazdów – nie każde nowe auto da się zarejestrować
Wiele na to wskazuje. Zgodnie z założeniami normy Euro 7, dopuszczalna emisja CO2 ma zostać obniżona z 95 g/km do zaledwie 30 g/km. Natomiast tlenki azotu mają zostać zmniejszone z 60 mg/km do 30 mg/km. Co to oznacza w praktyce? Dla przykładu Skoda Octavia iV z napędem hybrydowym plug-in emituje 22 g CO2/km, co przekłada się na zużycie paliwa na poziomie… 1,0 l/100 km (jednego litra). Normy spełnią więc tylko plug-iny i to przy założeniu, że cykl pomiarowy pozwoli na uzyskiwanie równie absurdalnie niskich wyników. A wszystko wskazuje na to, że nie pozwoli.
Nowe normy emisji Euro 7 niosą ze sobą wiele kłopotów dla producentów samochodów, ale także dla przeciętnego Kowalskiego. Znacznie trudniej będzie kupić tanie, nowe auto – samochody elektryczne wciąż są drogie, a infrastruktura nie w każdym kraju jest odpowiednio przygotowana do komfortowej jazdy.
Przeczytaj także: Belgijska policja uziemiona przez normy emisji spalin?
Jeśli sprzeciwiasz się nowym normom i rozwijającej się technologii elektrycznych samochodów, możesz podpisać specjalną petycję: https://www.openpetition.eu/petition/online/stop-euro-7#petition-main.