Site icon Motocaina

Nowa gama Mercedesa GLC – pierwsze jazdy

a:2:{s:6:"old_id";s:5:"19558";s:14:"article_old_id";s:0:"";}

W tym celu nasza redakcja udała się do Frankfurtu, gdzie obok prawie 300 dziennikarzy z całego świata testowałyśmy szeroką gamę odświeżonego GLC. Od chwili pokazania światu pierwszej generacji w 2015 roku, Mercedes-Benz oraz Mercedes-AMG zaoferowali klientom łącznie 24 różne wersje tego modelu: 14 aut w nadwoziu typu SUV i 10 w stylistyce Coupe.

Zmiany stylistyczne po faceliftingu nie są szokujące. Objęły m.in. zmodyfikowany przedni pas nadwozia z większym grillem, przeprojektowaną dolną listwą zderzaka z trzema prostokątnymi otworami i lekko wydłużonymi wlotami powietrza. Od standardowej wersji linię boczną podkreślają chromowane listwy, a z tyłu pojawiły się szczególnie atrakcyjnie pasy ledowe, wypełniające klosze lamp (oświetlenie LED jest w standardzie) oraz zmodyfikowany zderzak z dwoma agresywniej zarysowanymi końcówkami rury wydechowej. Dzięki “zmiękczeniu” krawędzi bryły auta przy jednoczesnym wyostrzeniu detali, nadwozie stało się bardziej aerodynamiczne i lepsze wizualnie. 

GLC 300 4MATIC i GLC 300 d 4MATIC

Ciekawostką są technologie nie tylko wspomagające, ale wręcz wyręczające kierowcę podczas jazdy. Jedną z nich jest Active Lane Changing Assist, dzięki któremu auto bez ingerencji kierowcy zmieni pas ruchu, np. na autostradzie. Wszystko, co musimy zrobić, to włączyć kierunkowskaz, a resztą zajmie się system czujników i adaptacyjny tempomat. Do doskonałości wprawdzie trochę brakuje – zmiana pasa odbywa się na zbyt długim dystansie i za powolnie. Wydaje mi się, że podczas jazdy zwyczajnie bym o tym systemie zapominała i wolała sama sterować kierownicą.

GLC będzie oferowany w sprzedaży z pakietem off-roadowym, pozwalającym na mocniejsze zboczenie z trasy i przetestowanie możliwości terenowych auta. Dzięki niemu kierowca może prowadzić samochód w trybach Offroad (odpowiednim do jazdy po piasku, śniegu lub żwirze) i Offroad+ (wspierającym przeprawę po stopniowych zboczach i kamienistych drogach). Miałyśmy okazję sprawdzić jego możliwości na specjalnym torze pełnym wzniesień, przechyłów i zmian terenu – ten test GLC zdał śpiewająco. Auto jest w stanie wspiąć się na wzniesienie ustawione pod kątem nawet 70° i radzi sobie z pochyleniem bocznym do 35°. Pokonywanie nierówności ułatwia doskonały system kamer 360° z możliwością wyboru jednego z kilku trybów podglądu terenu – przydatny chociażby na szczycie wzniesienia, gdy kierowca widzi już tylko chmury na niebie. dodatkowo, w trybie Offroad+ możemy aktywować specjalne oświetlenie, zamontowane przy centralnej kamerze z przodu auta.

Nowy GLC oferowany jest z silnikami 2.0 R4 w wersji benzynowej lub wysokoprężnej. Mercedes chwali się, że dzięki izolowanemu układowi oczyszczania spalin, nowe jednostki gwarantują “osiągi na poziomie 6 cylindrów, a zużycie paliwa na poziomie czterech”. Bazowe GLC 200 oferuje moc 197 KM, natomiast gamę diesli uzupełniają wersje 200 d (163 KM) i 220 d (194 KM). Wszystkie silniki benzynowe wykorzystują technologię miękkiej hybrydy EQ Boost z 48-woltową baterią.

Podczas jazd GLC 300 było nienachalnie dynamiczne i generalnie przyjemnie w prowadzeniu. Łatwo dostosować pozycję za kierownicą, a wygodne profilowane fotele zamontowano na odpowiedniej wysokości. Siedzi się w nim raczej jak w sedanie, niż w „autobusopodobnych” vanach, a to duży plus. Silnik wysokoprężny w modelu 300 d schudł względem poprzednika o 46 kg. Podczas jazd (raczej dynamicznych niż nastawionych na oszczędność) komputer GLC 300 notował odczyty na poziomie 12-13 l, a 300 d trzymał się poziomu 10,5 l/100 km. Deklarowane przez Mercedesa średnie spalanie nie powinno przekroczyć 6 l/100 km w przypadku diesla i 7,4l/100 km w przypadku benzyny… W tym miejscu pozostaje nam chyba życzyć powodzenia przyszłym właścicielom.

W obu przypadkach GLC jeździ spokojniej niż wskazywałyby na to jego dane techniczne. Nawet w trybie sportowym po wciśnięciu pedału gazu trzeba odczekać chwilę na reakcję samochodu. W żadnym razie auto nie wbija nas w fotel, pozwala natomiast na komfortową jazdę, nawet po mniej utwardzonych drogach – coś, co rodzinny SUV powinien obrać za priorytet. Mnóstwo jest natomiast przestrzeni. Kierowca i pasażerowie mają pełną swobodę ruchu, nie są w żadnym przypadku przytłoczeni przez zbyt ostentacyjnie przytulające się do nich panele boczne lub deskę rodzielczą. W drugim rzędzie jest całkiem sporo miejsca na nogi, a w bagażniku – przyzwoita przestrzeń bagażowa. Co prawda nie wciśniemy tam na raz połowy asortymentu sklepów meblowych, ale 580 l (500 litrów w Coupe) powinno pozwolić przeciętnej rodzinie spakować się na wakacje.

AMG GLC 63 S 4MATIC+

Drapieżna wersja opracowana przez Mercedes-AMG objęła zarówno SUV jak i Coupe. W obu przypadkach za dostarczanie mocy odpowiada wyjątkowy w tym segmencie 4-litrowy silnik V8 Biturbo – ten sam, który napędza nowego Astona Martina Vantage. Parametry jednostki w 63 S są lepsze niż Stelvio Quadrifoglio, a Mercedes chwali się, że AMG 63 S 4Matic+ jest najszybszym SUVem, z czasem okrążenia 7:49.369 ustanowionym w 2018 roku na Nurburgringu.

Aerodynamiczne felgi “podkuto” oponami Michelin Pilot Sport 4 S – to samo ogumienie można znaleźć np. w Ferrari GTC4 Lusso. Jeśli chodzi o nadwozie, charakter GLC wyraźnie widać m.in. po masywnym grillu z emblematem AMG, górującym nad otwartymi, szerokimi wlotami powietrza w przednim zderzaku; Zmodyfikowanym układzie wydechowym, wyróżniającym się dwoma podwójnymi końcówkami oraz spojlerze wystającym ze szczytu klapy bagażnika. W środku natomiast wszędzie można dostrzec logo AMG, a o sportową atmosferę dbają skórzana tapicerka przeszyta żółtą nicią, skorupa kubełkowych foteli z elementami zmatowionego metalu, chromowane nakładki na pedały oraz oczywiście sportowo wyprofilowana kierownica obszyta alcantarą. Jeśli pomimo tego ktoś nie zorientuje się, z czym ma do czynienia, sprawa zostaje wyjaśniona po uruchomieniu silnika.

Bez zbędnych epitetów, AMG GLC 63 S brzmi, wygląda i przede wszystkim jeździ jak bestia. Oczywiście auto jest spokojniejsze i bardziej posłuszne w trybach podstawowych typu Eco/Comfort. Jednak magia zaczyna się po włączeniu trybu Sport+, w którym wciśnięcie pedału gazu do oporu powoduje tak silny zryw auta, że dywaniki rozłożone przed fotelami ulegają zrolowaniu. Dźwięk wydechu doskonalonego przez specjalistów AMG jest głęboki, rasowy i zdecydowanie przyciągający uwagę postronnych osób. Pomimo jednak ogromnej mocy i porywistego charakteru 63 S, świetnie zestrojony układ kierowniczy pozwala na pewną kontrolę zachowania auta i precyzyjne manewrowanie w zakrętach.  

Modele S otrzymują w standardzie elektroniczną szperę na tylnej osi, adaptacyjne amortyzatory oraz możliwość dowolnego dostosowania momentu przekazywanego na poszczególne koła. Jednocześnie we wnętrzu dalej panuje wysoki komfort, przydatny przy dłuższych rodzinnych podróżach.  

GLC F-Cell

“Nie chcę benzyny ani diesla! Chcę być eko i oszczędzać na paliwie. Co w takim razie powinnam wybrać: elektryka, hybrydę czy ogniwa…?” Zamiast zastanawiać się, jaki napęd alternatywny sprawdziłby się w naszym aucie najlepiej, Mercedes postanowił wpakować wszystko do jednego układu. Tak właśnie powstał F-Cell – hybryda plug-in, napędzana ogniwami paliwowymi zasilanymi wodorem, wyposażona jednocześnie w baterię litowo-jonową o pojemności 13,5 kWh. Cały napęd oferuje przyzwoite 211 KM mocy oraz moment obrotowy na poziomie 365 Nm. Szacunkowy zasięg auta wynosi 478 kilometrów, z czego ok. 50 km jesteśmy w stanie przejechać na samej baterii. W razie potrzeby mamy możliwość naładowania jej z gniazdka (zajmuje to ok. 1,5h), ale może ona także pobierać energię odzyskiwaną podczas hamowania oraz pochodzącą z ogniw paliwowych.  

Zamontowane w podłodze samochodu dwa zbiorniki z włókna węglowego pomieszczą 4,4 kg wodoru. Mercedes zapewnia, że dzięki stałemu ciśnieniu 700 bar, tankowanie zajmuje kilka minut – w praktyce więc nie odczujemy różnicy pomiędzy uzupełnianiem wodoru, a tankowaniem benzyny lub oleju napędowego.  

F-Cell jeździ jak prawdziwy elektryk – rozpędza się szybko oraz płynnie, jest cichy i spokojny. Zmiany zasilania napędu w trybie hybrydowym są niezauważalne, natomiast jadąc na wodorze nadal możemy delektować się ciszą i równomierną pracą silnika. Oszczędność energii i paliwa podnoszą także wskazówki wyświetlane na ekranie zastępującym tradycyjne zegary, które na podstawie analizy naszego stylu jazdy podpowiadają, jak można dodatkowo poprawić wydajność układu.

Mnóstwo technologii

Każdy GLC wyposażony został w MBUX (Mercedes-Benz User Experience), a więc system multimedialny wykorzystujący sztuczną inteligencję i rozszerzoną rzeczywistość – widoczny chociażby po włączeniu nawigacji. Wówczas na wyświetlaczu centralnym (w zależności od wersji, o wielkości 7″ lub 10,25″) obok tradycyjnej mapy pojawia się obraz z przedniej kamery, na który nakładane są wirtualne wskazówki drogowe. Ma to pomóc kierowcy w wybraniu właściwej drogi, jednak dostrzegam tu pewne pole do poprawy. Groty wirtualnych strzałek, nazwy ulic i kierunek trasy wyświetlane na podglądzie są mało wyraźnie i często zlewają się z obrazem z kamery, utrudniając dostrzeżenie sugerowanej trasy. Wydaje mi się, że projektanci systemu po prostu za bardzo chcieli te elementy zespoić z obrazem rzeczywistym. Przemiła asystentka uruchamiana komendą „Hej, Mercedes” jest z kolei trochę zbyt upierdliwa – jesli rozmawiacie o autach tego koncernu z pasażerami, będziecie zmuszeni używać szyfru, aby przypadkiem znów jej nie wybudzić.

Pierwsze poliftowe GLC trafią do klientów w lipcu tego roku. Ceny standardowej wersji będą rozpoczynać się od 175 tys. zł za wariant GLC 200 d 4MATIC i kończyć na 218 600 zł za GLC 220 d 4MATIC Coupe (póki co nieznane są ceny wersji 300 i 300 d). Sugerując się cennikiem obowiązującym w Wielkiej Brytanii, koszt zakupu AMG GLC 63 S będzie startował z pułapu ok. 360 tys. złotych.

Jak można zorientować się po nazewnictwie, wszystkie GLC oferowane są już w standardzie z napędem na cztery koła 4MATIC oraz aktywnym zawieszeniem Dynamic Body Control. Każdy z zaprezentowanych modeli jest po brzegi wypchany technologią i zdaje się, że właściciel auta na dokładne zapoznanie się ze wszystkimi systemami będzie potrzebował minimum kilkunastu godzin. Nic nie dzieje się jednak bez przyczyny – GLC to pojazd przede wszystkim rodzinny, który potrafi zmieniać swoje oblicze w zależności od aktualnych potrzeb kierowcy. Może być wyważony i spokojny, do bólu sportowy lub zaskakująco terenowy. To wymaga elastyczności i wsparcia nowoczesnych rozwiązań, gwarantujących nie tylko maksymalne osiągi, ale przede wszystkim bezpieczeństwo i wydajność.

  Mercedes-Benz GLC 300 Mercedes-Benz GLC 300d Mercedes-AMG GLC 63 S 4MATIC+
Silnik: Benzynowy R4 turbo EQ Boost Wysokoprężny R4 V8 Biturbo
Pojemność skokowa: 1991 cm3 1951 cm3 3982 cm3
Moc: 258 KM przy 5800-6100 obr./min 245 KM przy 4200 obr./min. 510 KM przy 5500-6250 obr./min.
Maksymalny moment obrotowy: 370 Nm przy 1800-4000 obr./min 500 Nm przy 1600-2400 obr./min. 700 Nm przy 1750-4500 obr./min.
Skrzynia biegów: automatyczna 9-stopniowa automatyczna 9-stopniowa automatyczna 9-stopniowa
Prędkość maksymalna: 240 km/h 231 km/h 280 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 6,2 s 6,5 s 3,8 s

Exit mobile version