W opinii wspomnianej już pasażerki i chyba także kierowcy Citroena, w którym zamontowana była kamera, sprawcą zdarzenia był kierujący Hyundaiem. Autor nagrania zmieniał pas z lewego na środkowy, ale nie zakończył tego manewru, kiedy z prawego na środkowy zaczął zjeżdżać Hyundai. Citroen musiał być w jego martwym polu.
„Patrz! Pacz, pacz, pacz!” na widok kierowcy Audi, zirytowanego blokadą lewego pasa
Autor nagrania gwałtownie odbił w lewo i chyba zaczął hamować. To zaskoczyło kierowcę Renault, który prawdopodobnie, wzorem typowo polskiej mentalności, siedział Citroenowi na zderzaku (może dlatego kierowca Citroena chciał zjechać). Doszło do kolizji między Renault a Citroenem, zaś Hyundai bez żadnego szwanku odjechał dalej.
Obaj kierujący nie poczuwali się do winy i niezbędne okazało się wezwanie „milicji”. Funkcjonariusze zapoznali się z nagraniem i wyjaśnili, że skoro autor nagrania nie zmienił jeszcze pasa ruchu, to pierwszeństwo miał kierujący Hyundaiem (zasada prawej ręki). Do samej kolizji doprowadził kierowca Renault, który jechał zbyt blisko. Skończyło się na tym, że obaj kierujący otrzymali mandaty.